poniedziałek, 28 listopada 2011

"Zaklinacz" - Donato Carrisi

Wydawnictwo: Albatros, 2011.
Liczba stron: 480.
Oprawa: miękka.
Data rozpoczęcia: 29.10.2011.
Data zakończenia: 30.10.2011.
Moja ocena: 10/10.

Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z opisem tej powieści, a także porównaniem jej do takich filmów, jak "Milczenie owiec", "Szósty zmysł" i "Siedem", od razu nabrałam pewności, że ją przeczytam, gdyż obok zawiłych thrillerów i kryminałów nie potrafię przejść obojętnie. Opis z okładki książki zwrócił moją uwagę na coś jeszcze - opisywane w niej śledztwo dotyczące znalezienia kilku dziecięcych rąk momentalnie skojarzyło mi się z jeszcze jednym filmem z gatunku thrillera, o tytule "Dłonie". W pierwszej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy Donato Carrisi w jakiś sposób nie wzorował się na powyższym filmie, tym bardziej, że jest on m.in. scenarzystą, ale wraz z kolejnymi stronami powieści podczas jej lektury utwierdzałam się w przekonaniu, że oba utwory po prostu przedstawiają różne historie o seryjnych mordercach. Stety albo niestety, nie potrafiłam nie przypisać głównej bohaterce, Mili Vasquez, twarzy Ally Walker, aktorki, która w podobną rolę wcieliła się właśnie w "Dłoniach". Zwyczajnie nie mogłam odpędzić obrazu jej postaci podczas czytania "Zaklinacza", cóż na to poradzić?

"Zaklinacz" stał się jedną z moich ulubionych książek. Jej treść pochłonęła mnie bez reszty już od pierwszych stron. Carrisi nie bawił się w pisanie długich, nudnych wstępów, tylko od razu rzuca czytelnika na głęboką wodę - wprost do czeluści okrutnych działań seryjnego mordercy dziewczynek. Z każdym kolejnym rozdziałem wzrasta liczba pytań bez odpowiedzi, a także osób, które może okażą się być powiązane z prowadzonym śledztwem. Przeczytałam już dość sporo kryminałów i thrillerów, zatem mój umysł nie pozostawił suchej nitki niemalże na każdym z bohaterów, także tych głównych, jeśli chodzi o różnorakie podejrzenia. Wydaje mi się, że już nigdy nad tym nie zapanuję.

Thriller ten zaskakuje. Myślę jednak, że tych zaskakujących fragmentów byłoby wiele więcej, gdyby nie opis umieszczony na okładce książki, który zdradza czytelnikowi przebieg treści więcej niż połowy tej powieści! Bardzo, ale to bardzo poczułam się tym faktem rozczarowana. Oprócz napięcia, jakie towarzyszyło mi podczas lektury "Zaklinacza", dały się we znaki różne emocje, takie jak złość, niedowierzanie, smutek, ale też radość i wzruszenie. Ponadto książka zainteresowała mnie pod względem nie tylko zawikłanej fabuły i wychodzących na jaw okrutnych faktów, ale też informacji z dziedziny kryminologii. Carrisi, będący absolwentem prawa ze specjalnością w kryminologii i behawiorystyce, zapoznaje czytelnika z wiadomościami na temat strategii działań seryjnych morderców oraz zespołów śledczych. Nie przywołuje jednak tych wiadomości "byle gdzie", byle żeby tylko je gdzieś wtrącić; nie są tez one suchymi, nudnymi i długimi wręcz wykładami ze studiów, lecz zgrabnie łączą się z treścią fabuły, wzbudzając ciekawość czytelnika.

Mimo że książka jest pełna okrucieństw, jakie miały, mają lub mogą mieć miejsce także w rzeczywistym świecie, warta jest przeczytania; a już na pewno będzie to nie lada gratka dla miłośników kryminałów oraz filmów przytoczonych na początku tejże opinii, bo bez wątpienia "Zaklinacz" może być do nich porównywany, chociażby pod "jakimś tam" względem. Polecam.

1 komentarz:

  1. Masz rację, to świetny tytuł. A zakończenie... mocne

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...