niedziela, 27 listopada 2011

"Historia Lisey" - Stephen King

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2009.
Liczba stron: 536.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Data rozpoczęcia: 09.03.2011.
Data zakończenia: 28.03.2011.
Moja ocena: 3/10.

To pierwsza książka Kinga, którą miałam okazję przeczytać. Niestety, trochę mnie rozczarowała, nie oznacza to jednak, że nie sięgnę po inne powieści tego autora, których jestem bardzo ciekawa. Spędziłam nad tą powieścią sporo wieczorów/nocy, a nie jak zwykle bywa podczas czytania, kilka godzin, dzień, dwa. Spodziewałam się, że książka będzie, no nie wiem, może bardziej straszna, romantyczna? I interesująca. Owszem, były fragmenty, które szczególnie zapadały w pamięć i czytało się je z zapartym tchem, ale poza nimi powieść była dla mnie zbyt drobiazgowa i trochę pogmatwana, co nie znaczy jednak, że cała opisana w niej historia jest bez sensu i nie jest swego rodzaju tajemniczą historią o miłości. Do samego końca spodziewałam się jakiejś iskry, która by szeroko otworzyła moje oczy ze zdumienia czy zaciekawienia, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie wzruszyła mnie też ta historia, choć należę do osób, które wzruszają się bardzo, bardzo łatwo. Nie wspominając już o tym, co wręcz mnie wkurzało, a mianowicie dziwaczne słowotwórstwo autora, towarzyszące czytelnikowi chyba na każdej stronie powieści... Po prostu, najzwyczajniej w świecie akurat ta książka nie trafiła w mój gust, niemniej jednak cieszę się, że wytrwałam w czytaniu jej do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...