niedziela, 27 listopada 2011

"Ostatnia piosenka" - Nicholas Sparks

Wydawnictwo: Albatros, 2010.
Liczba stron: 448.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Data rozpoczęcia: 24.04.2011.
Data zakończenia: 25.04.2011.
Moja ocena: 10/10.

To dopiero moja druga przygoda z utworem Nicholasa Sparksa, a ponadto parę miesięcy temu obejrzałam film o tym samym tytule, więc wiedziałam, czego się spodziewać. Może niezupełnie wszystkiego, bo jakaś mała część wątków umknęła mej pamięci, więc cieszyłam się, że mogłam je sobie przypomnieć, czytając "Ostatnią piosenkę". To, że najpierw zobaczyłam film, nie zmienia faktu, iż czytanie tej powieści było dla mnie bardzo przyjemnym spędzeniem czasu. Styl pisarski Sparksa (jak dla mnie) jest bez zarzutu - prosty, zrozumiały, konkretny. Pisarz opisuje wszystko, co ważne i co powinno zainteresować czytelnika, pomijając zbędne opisy i wątki sięgające poza fabułę. Pisze rzeczowo i konkretnie, dzięki czemu nie ma czasu na nudę podczas lektury. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko i trudno jest się od niej oderwać.

Wiedziałam, że nie będzie to powszechna już w innych książkach i filmach młodzieżowych historia o niezbyt skomplikowanej miłości dwojga nastolatków. Owszem, wątek miłości dwojga młodych ludzi pojawia się w "Ostatniej piosence" i jest on jednym z główniejszych, ale właśnie - jednym z - bo oprócz tego wątku Sparks porusza m.in. kwestię przemian zachodzących w człowieku, a także stosunków między rodzicami i dziećmi i miłości między nimi, co szczególnie zachwyciło mnie w tej książce.

Związek Ronnie i Willa został w całkiem zgrabny sposób przedstawiony przez autora. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o to, że rozwijał się pośród ciekawych sytuacji życiowych, czasem takich zwyczajnych, a czasem niecodziennych (bardzo spodobała mi się pielęgnacja gniazda zółwi morskich), a nie wśród tylko i wyłącznie środowiska młodzieżowego, zazdrosnych kolegów i koleżanek, jak to zwykle w romansidłach dla młodzieży bywa. Ronnie i Will nie tylko przyjemnie spędzali ze sobą czas, ale też musieli uporać się ze swoimi problemami, próbując sobie wzajemnie pomagać.

Na głowę jednak bije kreacja najmłodszego bohatera, Jonah. Przynajmniej mnie bardzo przypadła ona do gustu. Zafascynowała mnie logika myślenia tego małego chłopca, jego inteligencja i poczucie humoru. Jonah potrafił rozśmieszyć czytelnika, ale też bardzo wzruszyć. Szczególnie wątek z witrażem zapadł mi w pamięć. Przy okazji napomknę, że aktor wcielający się w rolę Jonah w filmie "Ostatnia piosenka" wykazał się dużym profesjonalizmem jak na swój wiek. Fantastycznie ukazał emocje swego bohatera; polecam zatem zerknąć na ekranizację chociażby ze względu na niego.

Podczas czytania ostatnich kilkudziesięciu stron powieści wylałam mnóstwo łez. Opisana w niej więź łącząca Ronnie i Jonah z ojcem była bardzo wzruszająca i piękna. Nie będę wymieniać tutaj mniej czy bardziej fascynujących momentów utworu, bo po prostu trzeba się z nimi zapoznać i przeżyć wraz z bohaterami książki.

Cieszę się, że trafiłam na ten utwór Nicholasa Sparksa, gdyż potrafi on nie tylko bardzo zainteresować czytelnika, ale też wzruszyć, rozbawić, ukoić i zmusić do refleksji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...