poniedziałek, 28 listopada 2011

"Pokój" - Emma Donoghue

Wydawnictwo: Sonia Draga, 2011.
Liczba stron: 408.
Oprawa: półtwarda.
Data rozpoczęcia: 03.11.2011.
Data zakończenia: 04.11.2011.
Moja ocena: 9/10.

Emma Donoghue to z pochodzenia Irlandka, obecnie mieszkająca w Kanadzie pisarka, historyk literatury i dramaturg. Jest autorką zaledwie kilku powieści, ale i laureatką wielu nagród literackich. W swych utworach porusza tematy trudne i kontrowersyjne. Największą popularność zyskała jej najnowsza książka, "Pokój". Na początku tego roku pisarka zapowiedziała, że jej kolejną powieścią będzie powieść historyczna oparta na faktach.

Teraz, po przeczytaniu "Pokoju" w ciągu kilku godzin, wręcz nie mogę uwierzyć, że odkładałam jego lekturę na później. I to przez ostatnie dobre parę miesięcy. Być może za bardzo nastawiałam się na nie do końca zgrabnie opowiedzianą przez dziecko historię. Jakąś bełkotliwą plątaninę dziecięcych i dorosłych wyrażeń. Niezbyt interesującą, a przez to nudną. Nieważne, że od dłuższego czasu książka ta szczyci się wysokimi ocenami i pozytywnymi opiniami czytelników; są przecież gusta i guściki, prawda? I takim myśleniem wprowadziłam samą siebie w błąd. Ogromny błąd. Bo zakochałam się w tej powieści od pierwszej strony. Po tym, jak sięgnęłam po nią w ramach odskoczni od lubianych przeze mnie kryminałów i thrillerów.

"Pokój" to opowieść o bezgranicznej miłości matki - Mamy - do syna - Jacka - która rozwinęła się w niecodziennych warunkach życiowych, chociaż właściwie określenie "niecodziennych" można odnieść tylko do bohaterki Mamy, która kilka lat wstecz została porwana i uwięziona w sekretnej szopie przez Starego Nicka. To właśnie w tej szopie, dwa lata po porwaniu, przyszedł na świat jej syn. Od tamtej pory kobieta robi więc wszystko, by zapewnić mu przyzwoite życie, wpajając wymyślone przez siebie zasady i powinności rządzące światem. Światem, którym w przypadku tej dwójki bohaterów jest tylko i wyłącznie więzienna cela, tytułowy Pokój. A więc cała rzeczywistość i "normalność" chłopca.

Pierwsza połowa książki zafascynowała mnie ogromnie, ale dalsze losy Mamy i Jacka okazały się równie interesujące. Momentami smutne, przerażające, a innym razem radosne i wzruszające. A wszystko to za sprawą stylu, w jakim została napisana ta powieść. Opowiada ona o losach głównych bohaterów tylko i wyłącznie z perspektywy małego chłopca. Język tego kilkuletniego dziecka jest tak uroczy i ciepły, że aż zarazem poruszający. Pełno w nim wyrazów pochodnych i słów utworzonych w jego dziecięcej wyobraźni. To sprawiło, że czytałam "Pokój" wolniej niż inne książki, by dokładnie przeanalizować wypowiedzi narratora, co czasami było to konieczne, zwłaszcza na początku utworu, gdy dopiero oswajałam się z jego językiem.

Donoghue w "Pokoju" przytoczyła opisy kilku dni z życia bohaterów podczas ich pobytu w niewoli. Zrobiła to w taki sposób, że ja, jako czytelniczka, nie tylko byłam pod ogromnym wrażeniem determinacji i kreatywności Mamy, ale wręcz przeniosłam się w wyobraźni do tytułowego Pokoju, wiedząc dokładnie, co i gdzie się w nim znajduje i jak wygląda. Przerażająco realistycznie wykonana praca autorki. Niesamowicie opisała też ona relacje łączące matkę i syna, ich wspólne rozmowy, zwyczaje, obowiązki i zabawy. Wszystkie te czynności ukazywały tyle pomysłowości, że zaczęłam się zastanawiać, czy ja, jako ewentualnie przyszły nauczyciel wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, potrafiłabym wykazać się taką kreatywnością w pracy w przedszkolu czy szkole. I nie chodziłoby tutaj o maksymalne wykorzystanie różnorodnych przyrządów i zabawek, lecz praktycznie zrobienie "czegoś z niczego" i posługiwanie się minimum, a zarazem wszystkim, co może znaleźć się w posiadaniu człowieka.

Życie kilkuletniego Jacka wydawałoby się beztroskie i całkiem zwyczajne. Być może w ten sposób dziecko postrzegało wszystko to, co się wokół niego działo, bo tak zostało nauczone i tak miało być. Ale wraz z upływem kolejnych miesięcy i kolejnych urodzin, pytań małego Jacka odnośnie świata i tego, co można zobaczyć w telewizji, przybywało, i Mama zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że za chwilę Pokój po prostu nie wystarczy. Nie wystarczy nie tylko dla coraz to dojrzalszego chłopca, ale i dla zszarganej psychiki Mamy, wykorzystywanej seksualnie przez porywacza Starego Nicka. Aż nadchodzą takie dni, gdy bohaterka musi co nieco wyjaśnić synowi, niezależnie od tego, czy mu się to podoba, czy nie, a także obmyślić z nim plan ucieczki z okropnego więzienia...

Przez "Pokój" przetoczyła się wichura moich emocji. Różnorakich. Historii Jacka i Mamy nie zapomnę. Nie da się jej zapomnieć. Wstrząsnęła mną i poruszyła mnie do głębi, aż do przepłukania oczu łzami. Jestem pod wielkim wrażeniem dzieła Emmy Donoghue. Polecam w stu procentach.

4 komentarze:

  1. Ta książka na mnie również zrobiła piorunujące wrażenie. Świetna lektura!!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzy mi się ta książka, może zrobię sobie prezent na Święta:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odkąd tylko ta książka ukazała się na rynku, choruję na nią intensywnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swego czasu zarekomendowała mi tę pozycję Biblionetka. Opis mnie zaciekawił, a Twoja recenzja sprawia, że jeszcze bardziej mam ochotę ja przeczytać. niestety od dłuższego czasu nie mogę jej w żadnej bibliotece "upolować". :) Może niedługo...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...