Liczba stron: 408.
Rozpoczęcie lektury: 05.09.2012.
Zakończenie lektury: 07.09.2012.
Moja ocena: 7/10.
Mówimy, że rodzice nie powinni być świadkami utraty własnego dziecka. A gdy to mówimy, zazwyczaj mamy na myśli tragedię. Śmierć. Nieodwracalną stratę kogoś, kto powinien żyć jeszcze bardzo długo. Przede wszystkim dłużej od nas samych. To z całą pewnością okrutne i niewyobrażalnie smutne przeżycie. Amerykański pisarz, C.J. Box, autor kilkunastu książek, w "Trzech tygodniach na pożegnanie" ukazuje obraz takich właśnie cierpiących rodziców. Ale powód ich cierpienia trochę się różni. Oni nie są świadkami śmierci swojej pociechy, ale odebrania jej przez inną rodzinę. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak. Wbrew pozorom utwór Boxa to nie powieść obyczajowa, lecz thriller, którego akcja toczy się wokół tematyki nie tylko dziecięcej, co umila jego lekturę, ale też przestępczej.
Małżeństwo Jacka i Melissy McGuane'ów może i należało do udanych, ale od początku jego istnienia czegoś w nim brakowało. A może raczej kogoś - dziecka. Problemy zdrowotne Jacka zmusiły obojga do starania się o potomka inną drogą. Po kilku latach bezowocnych prób nie pozostało im nic innego, jak tylko adopcja. Obyło się bez problemów. Para zaadoptowała śliczną Angelinę - zaraz po jej narodzinach, kiedy to jej biologiczna matka zrzekła się praw rodzicielskich. Ojciec natomiast pozostawał wręcz nieznany, ale przyczyniło się też do tego zaniedbanie ze strony agencji adopcyjnej. Po dziewięciu miesiącach pobytu dziewczynki w nowym domu młody mężczyzna nagle się pojawia. I to wraz z wpływowym ojcem, sędzią Johnem Morelandem, dla którego odzyskanie wnuczki jest sprawą niepodlegającą żadnym wątpliwościom. Jednak nie dla zrozpaczonych McGuane'ów. Biologiczny ojciec Angeliny, osiemnastoletni Garrett, w ogóle nie wygląda na przyzwoitą osobę, której zależy na dziecku. Za wszystko odpowiada sędzia, ostatecznie dając małżeństwu trzy tygodnie na pożegnanie się z Angeliną. Ale Jack i Mellisa nie mają zamiaru pogodzić się z decyzją Morelanda. Co więcej, chcą za wszelką cenę dowiedzieć się, dlaczego tak nagle zaczęło zależeć mu na dziewczynce. Nie będzie to jednak wcale takie łatwe w świetle przerażających zdarzeń, które potem nastąpią, i w których najprawdopodobniej będzie maczał palce Garrett...
Nie mogę nie wspomnieć o tym, że "Trzy tygodnie na pożegnanie" to kolejny utwór, z którym miałam do czynienia, a którego opis z okładki zdradza zbyt wiele, tworząc niemalże ogólny zarys fabuły. Szkoda, bo gdybym się z nim nie zapoznała, powieść wydałaby mi się na pewno dużo bardziej szokująca. A tak wiedziałam, czego się spodziewać, kto i dlaczego był tym "złym", choć nie ukrywam, kilka ciekawych i zaskakujących fragmentów było. Najogólniej rzecz biorąc, książka nie przygniata ciężarem swojej oryginalności i napięcia, jakie się w niej tworzy, ale czyta się ją całkiem przyjemnie, bo na swój sposób jest intrygująca. C.J. Box posługuje się, można by rzec, zwyczajnym językiem, od którego oczy nie bolą, i który nie przynudza.
Kiedy w literaturze pojawia się motyw dziecka, wręcz muszę po nią sięgnąć. A gdy chodzi o literaturę sensacyjną - koniecznie! Przestępstwa dokonywane na dzieciach, a także przez dzieci, chyba do końca życia nie przestaną mnie interesować i zadziwiać, ale w tym negatywnym znaczeniu. Szokować. Przez co ciągle będę zadawać sobie pytanie "czego to jeszcze autorzy książek nie wymyślą?" oraz "a co, jeśli coś takiego zdarzyło się albo może zdarzyć naprawdę?". Jest ten dreszczyk emocji. Strachu, smutku, niedowierzania. Coś takiego poczułam też podczas czytania "Trzech tygodni na pożegnanie", choć w trochę mniejszym stopniu. Podejrzewam, że dlatego, iż moją uwagę zbyt mocno przykuły osoby Jacka i Melissy McGuane'ów i ich relacje z adoptowaną córeczką, którą zdołali pokochać jak własne dziecko. Częściej niż krew wylewała się ze stron książki rozpacz głównych bohaterów, wylewały się łzy, co było, nie da się ukryć, wzruszające. Podobało mi się to. Uważam, że autor w doskonały, bo niezwykle realistyczny i rozdzierający serce sposób ukazał cierpienie rodziców, których dziecka odebranie wiązało się z odebraniem nadziei na dalsze normalne życie. Na cokolwiek.
Akcja typowa dla thrillera natomiast nie grzeszyła dużą ilością zaskakujących zwrotów akcji, no i podejrzanych, przez co całość sprawiała wrażenie niezbyt skomplikowanej, co nie znaczy jednak, że wcale okrutnej i bezwzględnej. Samo zakończenie zaliczam do udanych, szczególnie kilka ostatnich zdań, więc radzę nie zaglądać tam, gdzie książka dobiega końca.
"Trzy tygodnie na pożegnanie" to dobry, niewymagający utwór łączący w sobie elementy grozy, kryminału i powieści obyczajowej. Akcja tocząca się w ciągu tytułowych trzech tygodni powoduje, że trudno jest się oderwać od lektury, ponadto daje ona do myślenia nawet po jej zakończeniu. Jest kilka postaci, które na pewno przypadną każdemu czytelnikowi do gustu, jest śmiech, są łzy, intrygi i przerażenie malujące się na twarzach nie tylko bohaterów. Mam nadzieję, że wkrótce w Polsce pojawi się więcej powieści C.J. Boxa, gdyż bardzo chciałabym je poznać. "Droga ucieczki", która miała premierę w sierpniu bieżącego roku, już mnie zaintrygowała, więc sięgnę po nią na pewno.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
Kurczę,w przypadku takich powieści zawsze czuję przygnębienie i bezsilność, ale nie mogę się powstrzymać przed lekturą - pewnie i w tym przypadku też tak będzie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Niewymagająca lektura łącząca w sobie wiele elementów - czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, chętnie się za nią rozglądnę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana i to bardzo. Zwłaszcza, że nie słyszałam wcześniej o tym autorze. Tytuł powieści zanotowany, teraz tylko muszę ją zdobyć :) Jeżeli chodzi o opisy na okładkach to Albatros uwielbia zdradzać wszystko. Nie ma sensu nawet na nie spoglądać w przypadku tego wydawnictwa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmoże w czasie wolnym bym sięgnęła
OdpowiedzUsuńale że obecnie go nie mam... więc pass ;p
Powieść wiążąca w sobie elementy grozy i kryminału oraz, co być może najważniejsze, dotykająca problemu utraty dziecka - zapowiada się niezwykle interesująco. Szkoda, ze nie ma tu wielu zwrotów akcji, bo jednak w przypadku kryminałów, to jest bardzo ważny element. Ale mimo wszystko z chęcią bym sobie przeczytał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zaczęłam czytać, ale jakoś sam styl nie porwał mnie. Książka ostatecznie została sprzedana i skończyła u kogoś innego.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam, ponieważ to nie mój klimat.
OdpowiedzUsuń