Liczba stron: 294.
Rozpoczęcie lektury: 26.09.2012.
Zakończenie lektury: 28.09.2012.
Moja ocena: 7/10.
Thomas Harris to urodzony w 1940 roku autor thrillerów psychologicznych. Po ukończeniu studiów na Baylor University rozpoczął karierę dziennikarza w "Waco Tribune-Herald". Był też stałym recenzentem wielu magazynów. Po kilku latach przeniósł się do Nowego Jorku i podjął pracę w charakterze niezależnego reportera. Napisał zaledwie kilka książek sensacyjnych, ale ponieważ część z nich okazała się wręcz wybitna, zyskał popularność na całym świecie. "Czerwony smok" doczekał się dwukrotnej ekranizacji - w roku 1986 i 2002, z kolei filmowa wersja "Milczenia owiec" z Anthonym Hopkinsem i Jodie Foster w rolach głównych zdobyła pięć Oscarów.
"Czerwony smok" jest pierwszą powieścią tego autora, po którą miałam okazję sięgnąć. Jest to też pierwsza z czterech części, w których pojawia się postać bezwzględnego mordercy, a jednocześnie inteligentnego psychiatry, Hannibala Lectera. Harris w swej książce odkrywa karty mrocznych, potężnych, a przy tym okrutnych i nieludzkich umysłów socjopatycznych zabójców. Nie oszczędza słów na ukazanie brutalności i zmian w psychice bohaterów, przez co przez tę pozycję literacką nie da się łatwo i beztrosko przebrnąć.
Tytułowy Czerwony smok to istota z obrazu Williama Blake'a o nazwie "Wielki czerwony smok i niewiasta obleczona w słońce", a także pseudonim zafascynowanego tym dziełem sztuki wyrafinowanego wręcz przestępcy. Przestępcy, który zdołała w bestialski sposób zamordować dwie amerykańskie rodziny, a mimo to w dalszym ciągu pozostaje sprawcą nieznanym, i, rzecz jasna, na wolności. Zadania w postaci schwytania go podejmuje się były pracownik FBI, Will Graham, odznaczający się znakomitą pamięcią wzrokową i logicznym, aczkolwiek na swój własny sposób, myśleniem, dzięki którym odnosił niegdyś sukcesu, tropiąc seryjnych zabójców. Owo zadanie do prostych nie należy. Szybko okazuje się, że Czerwony smok to dość skomplikowany, ale i sprytny osobnik, na domiar złego Graham musi stanąć twarzą w twarz z osadzonym w szpitalu psychiatrycznym Hannibalem Lecterem, w przeszłości szanowanym psychiatrą, a zarazem bezwzględnym psychopatą, który został złapany właśnie dzięki niemu. Czy Lecter będzie w stanie pomóc policji i FBI rozgryźć sprawę człowieka, który za cel obrał sobie zlikwidowanie wybranych rodzin? A może inaczej - czy w ogóle zechce im pomóc?
Zabierając się za lekturę "Czerwonego smoka", spodziewałam się jakiejś wielkiej rewelacji, w końcu tę książkę Harrisa oraz "Milczenie owiec" uznano za najwybitniejsze thrillery psychologiczne końca XX wieku. Wprawdzie nie przeczytałam wszystkim powieści z tego gatunku opublikowanych w tamtym okresie, gdyż częściej sięgam po te nowsze, więc pewnie dlatego Harris nie zaskoczył mnie tak bardzo, jak bym sobie tego życzyła. Podejrzewam, że w latach 80. i 90. "Czerwony smok" zachwycał bardziej aniżeli dziś i chyba jest to całkiem zrozumiałe. Pisarz stworzył fascynującą opowieść, ale w moim odczuciu ubrał ją w zbyt małą ilość emocji. Być może wynikło to ze stylu, jakim się posłużył. W utworze bowiem dominują dialogi, a wszelkie opisy przedstawiające dane wydarzenia zbudowane są z krótkich, rzeczowych zdań, które często brzmią jak stwierdzanie suchych faktów, a to trochę mnie drażniło. I pewnie ów styl pisarski w dużej mierze sprawił, że tę powieść "maglowałam" przez trzy noce, a nie mniej.
Akcja utworu toczy się w tempie raczej umiarkowanym, skupiając się przede wszystkim na poczynaniach policji i FBI dotyczących ustalania profilu zabójcy i badania wszelkich śladów, jakie gdziekolwiek i kiedykolwiek on pozostawił. Faktem jest, iż czytelnik szybko dowiaduje się, kto stoi za morderstwami dwóch rodzin, nie wiedzą tego jednak członkowie organów ścigania, przez co z każdą kolejną stroną "Czerwonego smoka" wzrasta napięcie towarzyszące nadziei na nieoczekiwany obrót zdarzeń i schwytanie sprawcy.
Postaci wykreowane przez Harrisa, w tym także postać Willa Grahama, nie wyróżniają się jakoś szczególnie, gdyż reprezentują sobą obraz bezradności, rozpaczliwej wściekłości, niecierpliwości i ponurego stylu bycia, choć czasami gdzieś ktoś zarzuca jakąś dowcipną uwagą, ukazując szczyptę ironicznego poczucia humoru. Poza oczywiście Czerwonym smokiem. To jedyny bohater wyróżniający się ponad wszystko i wszystkich swoją doprowadzającą do obłędu osobowością i pozorami, za jakimi się kryje w życiu codziennym. Niewielka rola, jaką autor obdarzył Hannibala Lectera, wydaje się prawie bez znaczenia na tle wydarzeń krążących wokół tytułowego mordercy. Dlatego ci czytelnicy, którzy mają nadzieję na "dużo" Lectera, mogą się rozczarować. Dodam jeszcze, że spodobała mi się też kreacja Reby McClane, ale żeby zbyt wiele nie zdradzać, napiszę tylko, że dowiesz się o niej czegoś więcej, gdy zagłębisz się w lekturze tej książki, drogi czytelniku.
A myślę, że warto przyjrzeć się jej bliżej chociażby po to, by poznać i wyrobić sobie opinię na temat początków sagi o Hannibalu Lecterze poprzedzających "Milczenie owiec", które zaliczane jest to klasyki gatunku. Cieszę się, że sięgnęłam po "Czerwonego smoka", bo, choć utwór ten nie okazał się arcydziełem, to jednak dostarczył mi mnóstwo wrażeń i ciekawych analiz dotyczących funkcjonowania psychopatycznych umysłów, co jest przecież charakterystycznym elementem thrillera psychologicznego, gatunku, który wręcz uwielbiam. Bez wątpienia obejrzę ekranizację tejże książki Thomasa Harrisa, a także zapoznam się z jego pozostałymi powieściami, które, mam nadzieję, zaskoczą mnie jeszcze bardziej.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
Ja jakoś tej części nie mogłam strawić, ale dwie kolejne pochłonęłam :)
OdpowiedzUsuńKolejne są lepsze, ale i tę warto przeczytać
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki o Hannibalu, wszystkie mam już za sobą i jestem pod wrażeniem, twórczości Harrisa. :)
OdpowiedzUsuńTej książki jeszcze nie czytałam. Czytałam tylko "Milczenie Owiec" i byłam pod wielkim wrażeniem. Muszę nadrobić pozostałe dwie z tej serii:)
OdpowiedzUsuńnie miałam przyjemności poznać książek tego autora i póki co tak zostanie, za dużo mam innych tytułów naglących do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, gdy spotkam chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPostać Hannibala Lectera jest szalenie fascynująca. Od tej książki rozpoczęło moje zauroczenie jego postacią. W tym roku na maturze będę o nim mówić. Jedno trzeba przyznać, że Harris stworzył kultową postać na której, inni pisarze się wzorowali lub czerpali inspiracje do tworzenia własnych! :)
OdpowiedzUsuńO, to ciekawy temat m sobie wybrałaś na egzamin :). Ja w czasach liceum nie miałam jeszcze tak wielkiego fioła na punkcie książek jak teraz, dlatego też nie wysilałam się zbyt mocno przy wyborze tematu prezentacji maturalnej... Jeśli chodzi o samego Hannibala, to w przeciwieństwie do Ciebie, jestem daleko w tyle - ciągle zabieram się za "Milczenie owiec" i jakoś zabrać się nie mogę... ;).
Usuń