Liczba stron: 288.
Rozpoczęcie lektury: 21.09.2012.
Zakończenie lektury: 21.09.2012.
Moja ocena: 8/10.
Richard Paul Evans jest amerykańskim pisarzem, który w swych utworach często porusza tematykę rodzinną, rodzinnych wartości, miłości i świąt. Swoją przygodę z pisarstwem rozpoczął od bożonarodzeniowych historii stworzonych dla własnych dzieci. Dziś jest autorem kilkunastu książek obyczajowych, po które chętnie sięgają tłumacze z całego świata, a także twórcy filmowi.
"Stokrotki w śniegu" to właśnie jeden z utworów zahaczających o tematykę świąteczną. Jak twierdzi sam autor, pisząc tę powieści, inspirował się "Opowieścią wigilijną" Charlesa Dickensa, z której praktycznie niewiele pamiętam, gdyż czytałam ją jakieś dziesięć lat temu jako lekturę szkolną. Nie wiem, co skłoniło mnie do sięgnięcia po ową książkę Evansa - być może fakt, iż do tej pory nie miałam styczności z jego prozą, a ponadto utwór nie należy do obszernych, a akurat od jednego z moich wieczorów wiało przeraźliwą nudą. W innym przypadku bowiem z całą pewnością zostawiłabym sobie tę lekturę na święta Bożego Narodzenia.
W okolicach Salt Lake City, jeszcze przed świętami, ginie w wypadku samochodowym James Kier, kierowca autobusu, który każdą wolną chwilę poświęcał ludziom potrzebującym pomocy duchowej. Na skutek pomyłki w gazetach pojawia się informacja na temat śmierci innego mężczyzny o tym samym imieniu i nazwisku - pozbawionego serca, okrutnego i bezwzględnego rekina biznesu. Kier ze zdumieniem szybko odkrywa, że dla większości ludzi, z którymi miał kiedykolwiek do czynienia, wiadomość o jego zgonie ma pozytywny wydźwięk. W Internecie roi się od obraźliwych komentarzy na jego temat, a ci, z którymi spotyka się twarzą w twarz, wyglądają na bardzo zawiedzionych jego "zmartwychwstaniem". James postanawia więc się zmienić. Sporządza listę osób, które w przeszłości skrzywdził najbardziej, by przeprosić je za to, co zrobił. Nie zapomina oczywiście o śmiertelnie chorej żonie, którą opuścił w chorobie, i synu, dla którego dobrym ojcem był tylko przez pierwsze parę lat. Ale czy na szukanie wybaczenia i skrzywdzonych ludzi i zadośćuczynienie nie jest za późno? Być może. Ale lepiej zacząć czynić dobro później aniżeli wcale.
Evans stworzył niedługą, ale pełną emocji powieść, którą czyta się niewiarygodnie szybko nie tylko ze względu na jej liczbę stron, ale też krótkie rozdziały i akcję, na którą składają się same konkretne wydarzenia i przemyślenia bohaterów. Przystępny i niezbyt wyszukany język to jej dodatkowy atut, świadczący o tym, że nawet tak napisany utwór może być po prostu dobry i niezwykły w swej prostocie.
Wydawania takich książek jak "Stokrotki w śniegu" powinno się zakazać. W trakcie jej lektury bowiem wylałam morze łez, nie mogąc się opanować! Nie pamiętam już, kiedy ostatnio czytałam tak bardzo wzruszającą i smutną powieść. Tragiczna wręcz postać Jamesa Kiera sprawiła, że to, czego doświadczał, dowiadując się, do jakiego stopnia zniszczył życie poszczególnych ludzi, a czasu zwyczajnie cofnąć się nie da, rozdzierało mi serce na pół. Na początku wydawało mi się, że ta niezwykła przemiana głównego bohatera nastąpiła zbyt nagle. Później tłumaczyłam to sobie faktem, iż mężczyzna nie zawsze przecież był złym człowiekiem. Przykre sytuacje i ból, jakich doświadczył w przeszłości, uczyniły go kimś innym. Kimś, kto chciał jak najlepiej zadbać o najbliższą rodzinę, ale swoim postępowaniem wywrócił do góry nogami swoje postanowienie. Oddalił się od żony i syna, wszystkich współpracowników traktował oschle, a klientów z wrogością lub chęcią na wykorzystanie ich. Ale dzięki feralnemu zbiegowi okoliczności po wielu latach zderzył się z szansą na odzyskanie dawnego życia, choć niekoniecznie wśród wszystkich osób, które kochał, i z czystym sumieniem.
"Stokrotki w śniegu" to wspaniała opowieść o najważniejszych wartościach ludzkiego życia - o miłości, przyjaźni, rodzinie i szczęściu. Człowiek zaślepiony urazami z przeszłości może nie zdawać sobie sprawy z tego, jak bardzo krzywdzi ludzi wokół i popełnia karygodne wręcz błędy, skazując zarówno ich, jak i siebie, na nieszczęście. Nie powinniśmy pozwalać sobie na takie zaniedbywanie. Samotność i egoizm będą odtrącać wszystkich zawsze i wszędzie. Znalezienie się w sytuacji Jamesa Kiera nie byłoby ani trochę godne pozazdroszczenia.
Podoba mi się sposób, w jaki Richard Paul Evans obrazuje aspekt rodziny - taki poruszający wprawdzie, ale lekki i realistyczny. Autor uczula nas też na to, abyśmy w ferworze pracy i obowiązków nie zapominali o nas samych i nie doprowadzali się tę drogą do zguby. Nie każdy bowiem będzie w stanie zrozumieć nasze zachowanie, potrafił przymknąć na nie oko czy wybaczyć. Wykrzesanie z siebie odrobiny dobra jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a efekty tego czasami mogą bardzo pozytywnie zaskoczyć. "Stokrotki w śniegu" to piękna książka, w sam raz dla osób wrażliwych i takich, które nie do końca wiedzą, jak odnaleźć samych siebie w tym zagmatwanym świecie, co uczynić, by skierować swoje myśli i działania we właściwą stronę. Serdecznie polecam.
Pierwsza książka Evansa, jaką czytałam. Miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńWow dobrze jest wrócić z moim byłym ex, dziękuję Dr Ekpen za pomoc, chcę tylko poinformować, że czyta ten post na wypadek, gdy masz problemy ze swoim kochankiem i prowadzi do rozwodu, a ty nie Chcesz rozwodu, Dr Ekpen jest odpowiedzią na twój problem. Lub jesteś już rozwód i nadal chcesz go / jej kontakt Dr Ekpen rzuca zaklęcie teraz (ekpentemple@gmail.com) lub Whatsapp go na +2347050270218 i będziesz ubrany, że zrobiłeś
UsuńHej Tajus,
OdpowiedzUsuńja dziś z pytaniem nie związanym z książką - chodzi mi o to, że nie wiem jak w poście mogę umieścić tekst obok zdjęcia (na całej jego szerokości) tak jak w poście u Ciebie?
U mnie jak próbuję, potrafię zrobić tylko jedną linijkę tekstu na samym dole zdjęcia, albo po prostu cały tekst pod zdjęciem...
Hej ;). Ja zawsze robię następująco: wstaw obraz -> po kliknięciu na obrazek pojawiają się różne opcje dotyczące rozmiaru i położenia, więc umieszczam go "do lewej" -> ustawiam kursor myszki zaraz obok obrazka w pierwszej linijce i piszę :). Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą ;).
UsuńSpróbuję :)
UsuńDzięki :)
Nie ma sprawy :).
UsuńNiestety mi się to nie wychodzi :(
UsuńNo nic, będę pisać tak jak do tej pory.
Spróbuj raz jeszcze, zrobiłam screeny:
Usuń- http://img854.imageshack.us/img854/1458/post1s.jpg
- http://img845.imageshack.us/img845/2852/post2hd.jpg
- http://img855.imageshack.us/img855/6965/post3mz.jpg
- http://img607.imageshack.us/img607/971/post4o.jpg
Dzięki wielkie :)
UsuńUdało się :)
Wcześniej próbowałam przeredagować istniejące już posty, teraz spróbowałam w nowym poście i rzeczywiście udało się umieścić kursor wyżej :)
Dziękuję Ci :)
No to super; cieszę się! :)
UsuńCzytałam ją kilka miesięcy temu i po prostu się w niej zakochałam ! :)
OdpowiedzUsuńFabuła kojarzy mi się trochę z Opowieścią wigilijną Dickensa. Chętnie przeczytam "Stokrotki...", ale raczej w okresie świątecznym.
OdpowiedzUsuńCzytałam. Piękna i bardzo pozytywna!
OdpowiedzUsuńCzytałam, dobra książka, ale jakoś tak bez szału.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać nic tego autora.
OdpowiedzUsuńCzytałam i dla mnie bardzo wzruszająca:) Poleciłam ją nawet mojej koleżance (teraz szuka Evansa w każdej księgarni:P )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tą książkę kupiłam za I wypłatę ponad rok temu. I ciągle na mnie czeka :/
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej powieści Paula Evansa, ale mam "Obiecaj mi" i koniecznie muszę się za nią wkrótce zabrać.
OdpowiedzUsuńCzytałam zimą, i czułam ducha świąt. Szkoda, że ta żona umarła.
OdpowiedzUsuńOwszem, smutne to było, ale i do przewidzenia. Dobrze jednak, że autor nie przesadził z zakończeniem, które i tak okazało się być bardzo pozytywne i podnoszące na duchu :).
Usuńmuszę w końcu sięgnąć po jakąś książkę tego autora, dużo dobrego o nim słyszałam, ale ciągle mi nie po drodze
OdpowiedzUsuńUwielbiam Evansa. Tej książki jeszcze nie czytałam. Autor zauroczył mnie powieścią "Szukając Noel".
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno! :)
UsuńOj, coś jest w prozie tego pana, że wylewa się nad nią całe morza łez. Co prawda mam doświadczenie dopiero z jedną jego książką, ale i w niej dostrzegłam podobne prawidłowości - świąteczne klimaty, rodzinną bliskość, miłość. Może brzmi to trochę schematycznie, ale książki Evansa cieszą się niesłabnącą popularnością, więc ja i tak będę po nie sięgać :) A tę zostawię sobie na święta, skoro lepiej wtedy.
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością będę po jego książki sięgać i ja :). Co do klimatu bożonarodzeniowego, jakoś specjalnie mi on nie przeszkadzał o tej porze, gdyż nie był eksponowany na tyle, by płatki śniegu i igły choinki wysypywały się z kartek książki. Ale w święta na ogół panuje taki inny nastrój, więc na pewno miło byłoby pogrążyć się w podobnej tematycznie lekturze :). Od dziś zaczynam sobie tworzyć listę świątecznych powieści, które mogłabym ewentualnie przeczytać w grudniu ;).
UsuńChociaż mam jedną książkę autora na swojej półce "Obiecaj mi", jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać. Jeżeli mi się spodoba na pewno poznam resztę propozycji pana Evansa :)
OdpowiedzUsuńOd dawna jestem ciekawa twórczości tego autora, widzę, że warto sięgnąć po jego książki ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze pana Evansa zadnej ksiazki nie czytalam:)
OdpowiedzUsuń