Wydawnictwo: Świat Książki, 2012.
Liczba stron: 448.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 07.09.2012.
Zakończenie lektury: 08.09.2012.
Moja ocena: 6/10.
Im dalej brnę w opowieści o losach Dollangangerów, tym bardziej wzrasta moje przekonanie na temat stwierdzenia, iż saga ta powinna zakończyć się na "Kwiatach na poddaszu". Virginia C. Andrews stworzyła wspaniałą, acz wstrząsającą historię, ale jej rozwinięcie w postaci kolejnych tomów już tak bardzo nie szokuje. Nie mogę jednak zarzucić mu kompletnego braku pomysłowości i logiki, bo tak nie jest. Wprawdzie losy głównych bohaterów coraz bardziej się komplikują i niektóre wątki mogą wydać się czytelnikowi jakby wciśnięte na siłę, to jednak cała ta opowieść ma w sobie coś niezwykłego, dzięki czemu nie można oderwać się od jej lektury. Tak było właśnie w przypadku trzeciej części sagi, "A jeśli ciernie", którą, mało brakowało, a pochłonęłabym za jednym zamachem. Ale po niespokojnej nocy z książką w ręku czytanie przerwało mi nadejście ranka, kiedy to w końcu musiałam pozwolić na to, by zmorzył mnie sen.
Po tym, jak Catherine Dollanganger spłodziła dwóch synów i pochowała dwóch mężów, zamieszkała wraz z dziećmi i bratem Christopherem w Fairfax, z dala od zgiełku wielkiego miasta, a przede wszystkim przeszłości. Ich życie wyglądałoby zupełnie normalnie, gdyby nie to, iż kazirodczy związek, który zaistniał pomiędzy Cathy i Chrisem wiele lat temu, trwa nadal. Oboje, udając małżeństwo o nazwisku Sheffield, wychowują czternastoletniego Jory'ego, dziewięcioletniego Barta i dwuletnią adoptowaną Cindy. Żaden z chłopców nie ma pojęcia, co tak naprawdę łączy ich "rodziców", nie pamięta też zbyt wiele z wczesnych lat ich dzieciństwa, dlatego wszystko toczy się całkiem zwyczajnie i pozornie szczęśliwie wśród nawału codziennych obowiązków w domu, pracy i szkole. Do czasu, gdy do opuszczonej willi obok domu Sheffieldów wprowadza się pewna stara kobieta. Od razu wzbudza ona zainteresowanie Jory'ego i Barta i, jak się szybko okazuje, wzajemnie. W tajemniczy styl bycia sąsiadki udaje się wedrzeć przede wszystkim Bartowi, zagubionemu chłopcu, któremu wydaje się, że nikt go nie kocha. To właśnie w osobie starej kobiety, która pragnie być dla niego pełną serdeczności babcią, znajduje oparcie. Zaprzyjaźnia się też z jej lokajem, jeszcze starszym Amosem, ale jego wpływ na zachowanie Barta ma fatalne skutki. Chłopiec bowiem przeistacza się w istotę nie do poznania - okrutną, bezwzględną i jeszcze bardziej zagubioną, nad którą nikt nie jest w stanie zapanować. Nawet jego matka.
"A jeśli cienie" to pozycja, która różni się od swoich poprzedniczek głównie tym, że jej fabuła ukazana jest z perspektywy nie Cathy, lecz jej synów, Jory'ego i Barta na przemian. Także przestrzeń czasowa, na tle której rozgrywają się wydarzenia, nie należy do szerokiej. Nie zmienia się natomiast język autorki, który w dalszym ciągu jest prosty i przyjemny w odbiorze.
Są takie momenty w trzeciej części sagi o Dollangangerach, które mogą nieco nużyć i wydawać się naciągane z tego względu, iż Andrews nie pozwala czytelnikowi zapomnieć o Foxworth Hall, o przeszłości głównych bohaterów, tworząc nowe wątki, które mają tę przeszłość wyostrzyć i lepiej wytłumaczyć. Nadal jest to opowieść o miłości, miłości zakazanej, grzechach, od których nie można uciec, i przebaczaniu. Cathy i Chris żyją jako małżeństwo i bardzo się kochają. Nie mówimy tu o miłości czysto platonicznej, lecz o tej prawdziwej, najgłębszej, jaka zrodziła się między nimi wiele lat temu na poddaszu - za sprawą ich własnej rodzonej matki. Wtrącenie Corrine do szpitala psychiatrycznego tylko na chwilę uśpiło czujność jej córki, która przysięgła sobie, że już nigdy nie wybaczy matce tego, co zrobiła, goniąc za sławą i pieniędzmi. Bo w końcu nadchodzi taki dzień, w którym Cathy musi ponownie stanąć oko w oko z rodzicielką. Czy dojdzie do pojednania?
Postać Chrisa tym razem jest trochę jakby w cieniu. Pełni on rolę pracującego ojca i troskliwego męża, ale nie wyróżnia się jakoś szczególnie na tle swojej rodziny. Być może dlatego, że najwięcej miejsca w "A jeśli ciernie" pisarka poświęciła jednemu z jego siostrzeńców, czyli Bartowi. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że cała ta książka to jedno wielkie studium psychologiczne tego chłopca, który jeszcze przed dziesiątymi urodzinami zmienia się nie do poznania pod wpływem przesiąkniętego złem i nienawiścią starego lokaja sąsiadki, związanego oczywiście z Foxworth Hall. Praktycznie tylko dzięki portretowi psychologicznemu Barta oceniam tę powieść tak, a nie inaczej. Zafascynował mnie on od pierwszej strony, potęgując później napięcie i moje przerażenie. Kilkakrotnie przed moimi oczyma pojawiały się obrazy z filmu "Synalek" z Macaulay'em Culkinem w roli głównej, a wszystko dlatego, iż zmiany w psychice małego Barta nie pozwalały mu na bycie idealnym synem i bratem. Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele, ale muszę przyznać, że ta część sagi ma zadatki na otrzymanie miana thrillera, w którym groza nie jest pojęciem obcym.
Ostatnie kilkanaście rozdziałów utworu rozczarowało mnie najbardziej. Zakończenie również nie powaliło mnie na kolana, co nie znaczy jednak, że po kolejną część, "Kto wiatr sieje", nie sięgnę. Skoro zabrnęłam już tak daleko, wypadałoby całą historię Dollangangerów poznać, nieprawdaż? Niezależnie od tego, jak dobre lub słabe okażą się następne tomy, jestem pewna, że Virginia C. Andrews i tak na długo pozostanie w mej pamięci.
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.
Nie czytałam jeszcze tomu pierwszego i nie wykluczam, że po niego sięgnę. A potem zobaczymy, czy skuszę się na kolejne. Szkoda, że tendencja spadkowa - trzeci tom póki co zbiera najniższe oceny.
OdpowiedzUsuńSzkoda, szkoda... Często tak się zdarza w przypadku serii jakichś książek; myślałam, że z sagą o Dollangangerach tak nie będzie, no ale niestety...
UsuńA gdzie można kupić 4 i 5 część, niestety nigdzie nie mogę znaleźć, oprócz 5 części na allegro za 179 zł.
UsuńBo na dzień dzisiejszy starsze wydania tych książek są niczym unikaty... Nowe wydanie czwartej części pojawi się być może jeszcze w tym, a piąte - w przyszłym roku.
Usuńszkoda, że i tą serie nie ominęła tendencja spadkowa
OdpowiedzUsuńMnie spodobała się widać bardziej. Co prawda podczas lektury faktycznie momentami się nudziłam, ale po zamknięciu książki uznałam, że to, jak silnie na mnie wpływała musi zaowocować wysoką oceną. Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek chciałabym do niej wracać...
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko tom pierwszy ale bardzo chciałabym poznać jej kontynuację :)
OdpowiedzUsuńcałą serię mam na oku i w końcu prędzej czy później ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałem i póki co nie zamierzam. No, chyba, że sama wpadnie mi w łapska przy jakiejś okazji ;) Szum wokół tej serii wydaje mi się bardzo sztucznie rozdmuchany (konkurs zorganizowany przed wydawcę na najlepszą recenzję, tfu, laurkę, a potem cytowanie fragmentów tychże w reklamach - wyjątkowo tani chwyt :p).
OdpowiedzUsuńChcę zacząć od pierwszej części, jak mi się spodoba to sięgnę po następne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam ogromne wyrzuty sumienia, że jeszcze nie sięgnęłam po te książki... Wszyscy mi mówią, że to fenomen, a ja jak słup soli. Najwyższy czas to zmienić :) Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i jestem bardzo rozczarowana. Aż strach pomyśleć co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńBoję się tego rozczarowania... W ciąż mam w pamięci "Kwiaty na poddaszu" Druga część była dobra, ale to już nie to samo... No ale jak piszesz skoro zaczęło się czytać warto skończyć ;)
OdpowiedzUsuńJa skończyłam czytanie na drugiej części i nie wiem, czy sięgnę po kolejne... jak dla mnie to ta historia powinna się na nich zakończyć.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie czytałem jeszcze tej serii, ale też nie lubię, gdy twórcy jakiegoś dzieła, zachęceni jego sukcesem, tworzą kolejne i kolejne części znacznie już gorsze i niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńAle jeśli pierwsza część jest świetna, to z nią mógłbym się zapoznać:)
Pozdrawiam
mam ją w planach ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, recenzji nie przeczytałam, aczkolwiek też sądzę, że powinna powstać wyłącznie pierwsza część. Nie mogłam się doczekać drugiej, a tu takie rozczarowanie. Cathy, której byłam fanką, całkowicie mnie do siebie zniechęciła, to że wepchała się Paulowi do łóżka, było dla mnie tak debilne z jej strony, że nie chciało mi się dłużej czytać książki.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek okładka ładna xd