Liczba stron: 400.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 18.04.2012.
Zakończenie lektury: 18.04.2012.
Moja ocena: 9/10.
Nicholas Sparks to amerykański pisarz specjalizujący się w literaturze społeczno-obyczajowej, po którą zazwyczaj sięga żeńskie grono czytelników. Zadebiutował w 1997 roku "Pamiętnikiem" i od tamtego czasu jego książki zyskują miano bestsellerów, sprzedając się w milionowych nakładach na całym świecie. Większość z nich została zekranizowana. Ich odpowiedniki filmowe również cieszą się dużą popularnością wśród fanów Sparksa.
"Na ratunek" jest czwartym utworem tego pisarza, powstałym w 2000 roku. Tematyką nie różni się od pozostałych jego powieści, opowiadając o ludziach borykających się z trudami życia codziennego, rodzinnego, trudami uczucia, jakim jest miłość. To wspaniała historia o walce z przeszłością, poprzez którą teraźniejszość może być skazana na klęskę. O przyjaźni, poświęceniu i chęci niesienia pomocy innym. Mimo że Sparks pisze raczej w sposób schematyczny, koncentrując się na doli czy niedoli poszczególnych bohaterów, ich uczuciach i radzeniu sobie z problemami, co zazwyczaj kończy się szczęśliwie, a przynajmniej pozytywnie, w książce "Na ratunek" tak czy inaczej można odnaleźć jej wyjątkowość, dzięki której powyższa schematyczność odchodzi w zapomnienie.
Denise Holton jest samotną matką. Wychowuje czteroletniego syna Kyle'a, który cierpi na zaburzenia mowy z niewyjaśnionych powodów. Oboje prowadzą raczej skromny tryb życia w małym miasteczku Edenton w Karolinie Północnej. Pewnego dnia w czasie groźnej nawałnicy Denise i jej syn ulegają wypadkowi samochodowemu, po którym kobieta traci przytomność, a chłopiec opuszcza auto i znika bez śladu. Mocno poturbowaną główną bohaterkę znajduje Taylor McAden, członek ochotniczej straży pożarnej. To także dzięki niemu udaje się odszukać Kyle'a, który schronił się przed burzą w lesie. Niebezpieczeństwo, strach i przerażenie, jakie dotyka matkę i jej dziecko, na zawsze zmienia ich losy. A wszystko to za sprawą Taylora, który zaczyna pojawiać się w ich życiu coraz częściej. Jak łatwo się domyślić, on i Denise staną się dla siebie kimś więcej aniżeli przyjaciółmi. Najważniejszy jednak fakt stanowi przyjaźń między Taylorem a Kyle'em. Wygląda na to, że wszystko układa się po myśli bohaterów, ale czy na pewno? Już wkrótce okaże się, że życie jest pełne okrutnych niespodzianek. Czy Denise i Taylor będą potrafili zmierzyć się z przeciwnościami losu? A mający problemy z mówieniem mały Kyle?
W powieści "Na ratunek" została poruszona kwestia związana z dziecięcymi zaburzeniami mowy. Jeśli ktoś czytał utwór "Trzy tygodnie z moim bratem", który jest pewnego rodzaju autobiografią pisarza, doskonale wie, że Sparks podczas pisania książek czerpie inspiracje z własnych doświadczeń życiowych. Jedna z nich znalazła swoje odzwierciedlenie właśnie w postaci kilkuletniego Kyle'a. Tworząc tę postać bowiem, autor miał na myśli jednego ze swoich synów, cierpiącego na niezdiagnozowane zaburzenia mowy. Trud, z jakim borykała się Denise Holton, wychowując i ucząc swego synka, został opisany w książce bardzo dokładnie, dosadnie, w sposób wzruszający. Nic dziwnego - wszystko to na pewno płynęło z głębi serca Sparksa, on sam przecież doświadczył tego na własnej skórze, robiąc wszystko, by pomóc własnemu dziecku. Postać Kyle'a to postać wspaniała, wywołująca na twarzy zarówno uśmiech, jak i smutek. Tak naprawdę wokół niej i dzięki niej toczy się historia matki chłopca i Taylora McAdena.
Życie Denise nigdy nie było usłane różami. Po wczesnej utracie dziadków i rodziców kobieta zachodzi w ciążę z przypadkowym mężczyzną, a na domiar złego dziecko okazuje się mieć poważną wadę rozwojową. Sprawy przybierają jednak łagodniejszy obrót i bohaterka staje się supermatką z krwi i kości, której miłość do syna nie pozwala jej się załamać w żadnej sytuacji. Przeprowadzka do Edenton jeszcze bardziej to potwierdza.
"Ludzie przychodzą i odchodzą... pojawiają się i znikają z twojego życia prawie tak jak bohaterowie ulubionej książki. Kiedy ją w końcu zamykasz, postaci opowiedziały swoją historię i zaczynasz czytać nową książkę z całkiem nowymi bohaterami, ich perypetiami. I po jakimś czasie koncentrujesz się na nich, a nie na tych z przeszłości"*. Denis na pewno nie spodziewa się tego, że bohaterem jej kolejnej książki będzie mężczyzna, w którym się zakocha. Mężczyzna, który zawróci jej w głowie swoim stylem bycia i dobrocią. "W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa"**. Przez jakiś czas wszystko układa się jak w pięknej bajce. Związek Denise i Taylora rozkwita, a mały Kyle wydaje się dużo bardziej szczęśliwym chłopcem. Demony z przeszłości, które ścigają McAdena nie pozwalają jednak na dalsze trwanie tej sielanki. Żadna bliska mu osoba nie jest w stanie go rozgryźć, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę go dręczy i leży mu na sercu. Czy mężczyzna będzie potrafił dalej być człowiekiem, dla którego czyny, a nie słowa są najważniejsze?
W powieści "Na ratunek" zdarzały się takie momenty, których kompletnie się nie spodziewałam. Były też takie, które przepłukały moje oczy łzami. Do samego końca byłam ciekawa rozwoju akcji i jej finału, bo tak naprawdę wszystko mogło się zdarzyć, przez co moja wyobraźnia działała na wysokich obrotach. Utwór zachwycił mnie swoją prostotą, romantyzmem i zgrabnie skonstruowaną fabułą, choć niektórym może się ona wydać banalna i ckliwa. Wszystko tutaj się zgadza i współgra ze sobą. Nicholas Sparks po raz kolejny wzruszył mnie do głębi i sprawił, że nie mogłam oderwać się od jego książki ani na chwilę. "Na ratunek" stał się bez wątpienia jednym z moich ulubionych utworów jego twórczości - zaraz po "Ostatniej piosence", na równi ze "Szczęściarzem".
*s.135
**s.131
Postawiłam sobie za cel zapoznać się z twórczością autora, ale póki coś nie trafiam w bibliotece na jego książki. Może kiedyś. Książkę, którą opisujesz, z całą pewnością więc przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Raczej nie przeczytam w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńCzytałam . Recenzja na blogu. Nowa notka również.
OdpowiedzUsuńOch, bardzo lubię tę historię Sparksa! Jest wzruszająca, ale nie zbyt sentymentalna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wstyd się przyznać, ale ze Sparksem nie miałam jeszcze żadnej styczności. Trochę żałuję, bo gdy widzę tak pozytywne oceny to od razu mam wielką ochotę sprawdzić, co tak fajnego może być chwalonej lekturze. Cóż... może zacznę od "Na ratunek"?
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłby to dobry wybór :).
UsuńCzytałam wiele książek Sparksa ale tej niestety nie znam :) Muszę to zmienić. Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać nic tego autorach, choć spotykam się z nim dość często. Myślę że w końcu sięgnę po jakąś jego pozycję :)
OdpowiedzUsuńRadzę nie zaczynać znajomości z tym autorem od "Pamiętnika" - książka ta bardzo mnie rozczarowała, nie mówiąc już o tym, że film na jej podstawie wypadł o niebo lepiej - ale to wprawdzie tylko moje zdanie ;). Ogólnie twórczość Sparksa polecam :).
UsuńMam za sobą 3 inne książki Sparksa. Oceniam go jako dobrego pisarza, ale, że tak powiem, że rzuca mnie on na kolana. :) Tę książkę z chęcią przeczytam. Tym bardziej, że piszesz, iż na tle pozostałych książek Sparksa się wyróżnia. :)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńMoże miałabyś ochotę wziąć udział w konkursie organizowanym na naszym blogu :) ?
Jeśli tak to zapraszam:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/04/ksiazeczkowy-konkurs-z-nagrodami.html
Pozdrawiam serdecznie
Od dawna zamierzam przeczytać coś tego autora. Miałam w rękach "Wybór", ale niestety, udało mi się tylko zacząć, potem czas mi gdzieś znikł, a książkę trzeba było oddać. Ale na pewno kiedyś do tego wrócę :)
OdpowiedzUsuńTen pisarz przemawia do mnie tematyką swoich książek i z chęcią przeczytam także tę.
OdpowiedzUsuń