Liczba stron: 256.
Wydawnictwo: Albatros.
Czas trwania: 6h 25min 58s.
Lektor: Henryk Drygalski.
Rozpoczęcie lektury: 28.10.2012.
Zakończenie lektury: 28.10.2012.
Moja ocena: 5/10.
Nicholas Sparks to jeden z najbardziej znanych współczesnych pisarzy. Swą popularność zawdzięcza powieściom obyczajowym, które cieszą się dużym uznaniem wśród żeńskiego grona czytelników. Zadebiutował w 1997 roku "Pamiętnikiem", który kilka lat później został przeniesiony na wielki ekran. Od tamtej pory filmowcy chętnie współpracują z pisarzem, ekranizując kolejne jego książki - "List w butelce", "Jesienną miłość", "Szczęściarza" i inne.
Z racji tego, iż "Pamiętnik" po raz pierwszy poznałam w ubiegłym roku, a i obszerną lekturą nie jest, postanowiłam sobie odświeżyć jego fabułę, w połowie słuchając audiobooka i przyjemnego głosu Henryka Drygalskiego, a w połowie czytając. Właściwie to nie wiem, czego spodziewałam się po ponownym zagłębieniu się w debiut literacki Sparksa, może tego, że tym razem spodoba mi się bardziej? Może za pierwszym podejściem pominęłam jakieś istotne, ciekawe i zachwycające fragmenty, słowa czy szczegóły? Żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. I w dalszym ciągu nadziwić się nie mogę, iż ta powieść została okrzyknięta bestsellerem, dzięki któremu amerykański pisarz zyskał ogromną popularność na całym świecie. "Pamiętnik" to historia o miłości - najwyraźniej bardzo niezwykłej i wyjątkowej, choć zastanawiam się, czy aby na pewno. Bo owszem, coś w opisywanym w niej uczuciu jest. Coś, co potrafi porwać czytelnika i gdzieniegdzie wzruszyć. Ale na ogół jest ono tak wyidealizowane, że aż niewiarygodne i niekoniecznie realne. A o tym fakcie autor zapewnia odbiorcę od pierwszej do ostatniej strony, co, niestety, bardzo przytłacza.
Rzecz dzieje się pod koniec XX wieku, w pewnym domu opieki. Osiemdziesięcioletni mężczyzna, Duke, borykający się z niejedną dolegliwością i chorobą, codziennie od czterech lat znajduje czas na to, by spędzić go w towarzystwie kobiety cierpiącej na Alzheimera, czytając jej stary pamiętnik opisujący historię miłości dwojga młodych ludzi, Noaha i Allie, która narodziła się w latach trzydziestych. Uczucie, jakie tych dwoje połączyło, z całą pewnością było jedyne w swoim rodzaju, ale napotkało na swej drodze sporo przeszkód, które przy pomocy mniejszej lub większej woli i siły walki, stopniowo były pokonywane.
Do stylu pisarskiego Sparksa jestem już przyzwyczajona - prosty i przystępny, ale w przypadku "Pamiętnika" także niezwykle barwny, jeśli chodzi o opisy piękna miłości, przyrody i charakterów poszczególnych postaci. Są one zbyt dokładne i często się powtarzają. Praktycznie, gdyby tak je pominąć, niewiele by z tego utworu zostało. Dlatego uważam, że równie dobrze ta historia mogłaby przybrać formę opowiadania. Autor bowiem nie wybiega w niej dalej niż poza relacje panujące między Noahem i Allie, w wielkim skrócie przedstawiając okres wakacji, podczas których się oni poznali, i na trochę dłużej zatrzymując się na dwóch dniach ich ponownego spotkania po czternastu latach rozłąki. Całość wieńczą czasy współczesne i wydarzenia mające miejsce w domu opieki, które są jednym z najciekawszych elementów książki.
Przedstawiony w niej charakter miłości należy do takich, z którymi chyba większość zwyczajnych ludzi chciałaby w swym życiu mieć do czynienia. Piękna, szczera, wyjątkowo głęboka i szczęśliwa, trwająca aż po grób. Moim zdaniem jednak pasująca bardziej do świata marzeń aniżeli rzeczywistości, aczkolwiek nie twierdzę z całą pewnością, że taka miłość nie ma szans czy prawa zaistnieć. Rozpływanie się autora w zachwytach nad uczuciem kwitnącym między głównymi bohaterami, a także nad nimi samymi, przekształca "Pamiętnik" w utwór taki trochę bajkowy, a zarazem bardzo romantyczny, miejscami nawet zbyt ckliwy, do czego w dużej mierze przyczyniają się postaci Noaha i Allie. Czytelnik bowiem wielokrotnie może dowiedzieć się o tym, jak wspaniale zbudowany jest Noah, i jak piękna jest Allie. Najgorsze jednak w tym wszystkim są liczne powtórzenia dotyczące kwestii zmian, jakie zachodzą w bohaterach w ciągu kilkunastu lat, i wspomnień, jakie zachowują się w ich pamięci. Dla przykładu - według Allie wygląd jej ukochanego, którego widzi po bardzo długim czasie, na przemian zmienia się i nie zmienia wcale, a ona sama utwierdza się w przekonaniu, że zakochuje się w nim na nowo w kilku różnych sytuacjach towarzyszącym ich spotkaniom. Bywały takie chwile, kiedy to zastanawiałam się, czy to tylko wykreowani Noah i Allie są tak drażniąco niezdecydowani i niepewni, czy też sam Sparks.
Do minusów powieści zaliczyłabym również opis sceny erotycznej z udziałem głównych bohaterów - taki niespecjalnie interesujący i troszeczkę niesmaczny pod względem padającego w nim słownictwa, dzięki któremu, jak się domyślam, miał on przybrać formę niemalże poetycką, co jednak nie do końca spełniło to zadanie. Natomiast najbardziej skrzywiło moją twarz w wyrazie niedowierzania i odrzuciło mnie samo zakończenie "Pamiętnika", a dokładniej jego ostatnie zdanie, którego nie chciałabym tutaj przytaczać z oczywistych względów. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wyobraźnia pisarza zawiodła go nie tam, gdzie trzeba, czyniąc sam kres książki zupełnie niepasującym do charakteru całej jego reszty.
Zdecydowanie zatem wolę koniec filmowej adaptacji tej pozycji Sparksa. Zresztą, co tu się rozdrabniać - cały film jest o niebo lepszy od swego pierwowzoru. A na dodatek jest jednym z moich ulubionych filmów w ogóle. Pomimo kilku różnic między obiema formami, jakie rzucają się w oczy, można stwierdzić, że to doskonałe uzupełnienie powieści. Tak jak brakuje w niej szerszego rozwinięcia niektórych wątków, jak na przykład narodziny młodzieńczej miłości Noaha i Allie, charakterystyka rodziców dziewczyny czy godna podziwu postawa Duke'a, tak ekranizacja wszystko to dokładnie obrazuje, a rewelacyjne role Ryana Goslinga i Rachel McAdams czynią ją jeszcze piękniejszą i wzruszającą. Tak, na filmowej wersji "Pamiętnika" można wylać morze łez... Naprawdę rzadko zdarza się, że film, który powstał na podstawie książki, jest od niej lepszy. I to dużo lepszy.
Nicholas Sparks wykonał przyzwoitą pracę, jak na swój debiut, ale to, co chciał przekazać czytelnikowi, równie dobrze mógł umieścić w opowiadaniu albo nawet scenariuszu. Ale może to właśnie ze względu na prostotę "Pamiętnika" twórcy filmowi szybko, o ile dobrze kojarzę z autobiografii pisarza, się nim zainteresowali i potem jego kariera rozwinęła się w zawrotnym tempie? Cieszę się jednak, że z biegiem czasu autor udoskonalił swój warsztat, bo gdyby wszystkie jego utwory ubrane zostały w taki klimat, jaki panował w "Pamiętniku", oszalałabym ze znużenia. Albo po prostu zrezygnowałabym z dalszego poznawania jego twórczości. To opowieść, którą z wypiekami na twarzy i wielkim zachwytem przeczytają miłośnicy romantycznych historii, marzyciele, osoby łatwo się wzruszające i nieszczęśliwie zakochane. Nie polecam jej natomiast tym, którzy twardo stąpają po ziemi i gardzą przesłodzonymi romansami, choć myślę, że tak naprawdę każdy czytelnik jest w stanie znaleźć w tej książce choć niewielką cząsteczkę czegoś, co go zauroczy, co przypadnie mu do gustu, bo zła "do szpiku kości" to ona na pewno nie jest.
No właśnie,lepiej pamiętam filmową adaptację niż literacki pierwowzór - film bardzo mi się podobał, lekki i wzruszający przy okazji. Książkę czytałam dość dawno temu i wtedy jeszcze tak krytycznie nie przyglądałam się treści, więc nie wiem, jak zareagowałabym na nią dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Na film niedawno przypadkiem się natknęłam i zgadzam się, że jest lepszy od książki. Natomiast sama historia ma swoje wady i zalety, w ogólnym rozrachunku podobała mi się, ale mam nadzieję, że reszta powieści Sparksa jest nieco lepiej napisana. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMi książka przypadła do gustu ale zgadzam się, że film "lepsiejszy" :)
OdpowiedzUsuńJedna z fajniejszych książek. Ale zgadzam się, ze film jest ciekawszy, bo mamy szerszą perspektywę i łatwiej nam to wszystko posklejać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Film jest piękny, natomiast ja nie mogę się przekonać do książek zarówno Sparksa jak i Jodi Picoult. Próbowałam, ale poddałam się po 150 stronach męki.
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście ksiażka nie wznosi się na wyżyny literackie, ale za to dawka emocji jakie ze sobą niesie jest niesamowita. Zwłaszcza kiedy ma się "dzień na łzy"
OdpowiedzUsuńNo masz, jaki ten świat mały - właśnie wczoraj skończyłam:)
OdpowiedzUsuńOczywiście beczałam, jak bóbr.
Generalnie nie jestem fanką kobiecej literatury,to chyba (oprócz Bridget Jones) moja jedyna 'babska' książka:)
O, nawet nie wiedziałam, że był to debiut Sparksa! Akurat jak dla mnie - bardzo udany. Tyle tylko, że ja mam wielki sentyment do filmu, po którym pokochałam i książkę. Wiem, że nie jest to popis literacki - masz rację z tym idealizowaniem i bajkowością, z powtórzeniami i patetycznymi wstawkami. Nie zmieniają one jednak faktu, że do tej powieści mam stosunek szczególny i zawsze będę ciepło o niej myśleć.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele lat temu i wylałam morze łez. Mam do tej książki ogromny sentyment, zresztą do filmu również.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sięgnąć po jakąś książkę Sparkasa, wszyscy go zachwalają, a ja jeszcze nic jego nie czytałam.
OdpowiedzUsuńja czytałam książkę, już dość dawno :) i choć styl pana Sparksa już wcześniej znałam i lubiłam, tak "Pamiętnik" przyprawił mnie o mdłości i niestrawność... :) historia tak słodka, że doprowadziłaby do wymiotów całe przedszkole! :) od tamtej pory nie mogę się przemóc by znów sięgnąć po książkę tego autora. Film rzeczywiście lepszy :)
OdpowiedzUsuńKiedyś może nadrobię, ale póki co mam przerwę ze Sparksem ;]
OdpowiedzUsuńNie czytałam ksiązki ale film bardzo mi sie podobał :) Ciekawa jestem jakie było to końcowe zdanie :) ?
OdpowiedzUsuńMożesz znaleźć je w recenzji Marty na jej blogu - http://miqaisonfire.wordpress.com/2011/06/13/24-pamietnik-nicholas-sparks/ ;). Mam nadzieję, że Marta nie pogniewa się za tę "promocję" bloga :D. Pozdrawiam!
UsuńAmen! Nareszcie ktoś ma podobną opinię do mojej - ta książka w ogóle mi nie podeszła, a film uwielbiam - jest taki romantyczny! Sparks pisze romanse, a nie umie mówić o uczuciach! Parodia -.-
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie rozczarowała, ale film jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńna pewno ją przeczytam;)
OdpowiedzUsuń