wtorek, 18 lutego 2014

"Mrówki w płonącym ognisku" - Teresa Oleś-Owczarkowa

Wydawnictwo: M, 2013.
Liczba stron: 252.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 03.02.2014.
Zakończenie lektury: 12.02.2014.
Moja ocena: 3/10.

"Mrówki w płonącym ognisku" to książka, która albo się czytelnikowi spodoba, albo nie. Jest nietypowa. Przede wszystkim dlatego, że nie uświadczy się w niej fabuły, lecz pozbawione chronologii strzępki wspomnień z dzieciństwa i młodości Teresy Oleś-Owczarkowej, która to miała dawniej okazję pomieszkiwać we wsi Blanowice, dziś będącej dzielnicą śląskiego Zawiercia. Oddając się wspomnieniom, autorka przywołuje na karty swego utworu mnóstwo mieszkańców owej wsi, w tym najważniejszą dla niej mieszkankę - jej Babcię, przytacza urywki codziennego życia blanowian zarówno przed, w trakcie, jak i po wojnie, a także porównuje je do tego z czasów obecnych.

Zapowiadało się naprawdę dobrze. Miło było zagłębić się w opisach prostej, acz urzekającej na swój sposób wsi otulonej cudami natury, cofnąć się do czasów - wcale nie tak odległych wprawdzie - własnego dzieciństwa, poddać się żalowi uświadamiającemu, iż nigdy nie było i nie będzie mi dane takiego środowiska zobaczyć. Kiedyś życie na wsi nie było bardzo skomplikowane - ludzie po prostu żyli z dnia na dzień, ciesząc się z błahostek, jakich mieli okazję doświadczyć, a ich problemy nie odznaczały się taką wagą, jak te dzisiejsze. Wszystko miało swój porządek, wszyscy pełnili określone role i zadania, choć rozrywkom i niecnym czynom także się oddawali. Pisarka budzi z uśpionej pamięci dziecięce zabawy (niewiarygodne, ale część z nich przetrwała po dziś dzień!), piosenki, potańcówki młodych mieszkańców, zaloty, wesela i inne ciekawe bądź nawet mrożące krew w żyłach opowiastki (kradzieże, gwałty, bijatyki, samobójstwa), perypetie zasłyszane od kogoś, przez nią samą lub widziane jej oczami.

Niektóre z tych wspomnień zostały rozpisane na dwie, trzy strony, inne z kolei zmieściły się w kilku zdaniach i wydają się niepotrzebne. Cała książka liczy sobie zaledwie ponad dwieście pięćdziesiąt stron, ale nie czyta się jej szybko, łatwo i przyjemnie. Przynajmniej nie przez cały czas. Oleś-Owczarkowa w sposób chaotyczny ukazuje wycinki z życia swojego i innych blanowian, operując na przemian czasem teraźniejszym i przeszłym, nie zachowując kolejności przytaczanych zdarzeń i przeplatając je własnymi przemyśleniami na temat przeszłości, historii, wojny czy religii. Całość okraszona została licznymi barwnymi epitetami, metaforami, a ponadto gwarą, która wymaga porządnego skupienia się na lekturze.

Każdy ma prawo do wyrażania własnego zdania i kierowania się takimi, a nie innymi poglądami, zatem nie będę tutaj kwestionować rozważań autorki odnośnie niektórych tematów, ale swoje spostrzeżenie wyrazić muszę. Mianowicie - wydaje mi się, że powołując do życia "Mrówki w płonącym ognisku", Oleś-Owczarkowa porwała się z motyką na słońce. Jej porównania dawnej wsi ze wsią czy ogólnie ludzkim bytem w teraźniejszości wypadają bardzo blado i są słabo uargumentowane. Pomijając fakt, iż pisarka odwołuje się do tego, co oczywiste, czyli wszechobecnego postępu i obrazów codzienności dnia dzisiejszego, w swych przemyśleniach cofa się nawet do cywilizacji sprzed tysiąca lat, zapomnianych kultur, ubolewając nad tym, że na zawsze pozostaną one zapomniane i nieodkryte. Mniej więcej w połowie utworu przeobraża się w filozofa i pozostaje nim przez dłuższy czas, zadając między innymi mnóstwo pytań retorycznych bądź takich, na które sama sobie odpowiada "nie wiem". Bywały chwile, w których odpływałam myślami bardzo daleko i treść książki w ogóle do mnie nie docierała, niestety. Wprawdzie znalazło się w niej miejsce na sentymenty, tęsknotę za tym, co było kiedyś, ale pisarka przeczy im własnym uwielbieniem współczesności i rozwoju techniki. "Ja, podobnie jak wszyscy, kocham wiedzę, ale jeszcze bardziej lubię wygodę, jaką daje cywilizacja. Niechętnie liczę koszty. Odwracam oczy od strat i nie pytam: gdzie jesteś, Maryjo?"*. Jest sporo niezdecydowania i niepewności w tym, co autorka napisała. Wielokrotnie nie mogłam opędzić się od rodzącego się w mojej głowie pytania "dlaczego w ogóle to zrobiła?".

"Nie jestem pewna, czy dziewczynka jest mną, a ja nią. Już nie pamiętam jej myśli i uczuć. Podczas przypadkowych rozmów zebrałam o niej opowieści od tych blanowian, którzy młodnieli, opowiadając o jej i moich przygodach. I o tym, co im podobno wówczas opowiadałam lub wyśpiewywałam. Słuchałam i jeszcze czasami słucham tych wspominków, ale nic nadzwyczajnego w tym nie widzę"**. I ja nic nadzwyczajnego nie widzę w "Mrówkach w płonącym ognisku". Gdyby nie okładkowy opis i wyjaśnienia tytułu utworu, raczej nie domyśliłabym się tego, co Teresa Oleś-Owczarkowa chciała ukazać. Zanadto skupiła się na wspomnieniach, zatraciła się w nich i swoim nieodżałowaniu związanym z przeszłością i nią samą, tym, kim była i kim się stała, uczestnicząc w takich, a nie innych wydarzeniach. To czasami pogodna, ale w zdecydowanej większości ponura lektura. Na mnie nie zrobiła pozytywnego wrażenia, szkoda.

*s.119
**s.164

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu M.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

5 komentarzy:

  1. Jak widzę kolejna recenzja tej książki, która nie przypada do gustu czytelnikowi. Wolę obejść się cierpkim smakiem niż spróbować męczyć się z lekturą, która ni to cieszy ni to bawi a na dodatek pochłania większość czasu na "ciężkie" czytanie. Mrówki mnie nie przekonały :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie jest to ksiazka dla mnie. To juz kolejna recenzja, która mnie w tym utwierdza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo tej opinii chętnie przeczytałabym opis życia na wsi. Tak jak pisałaś kiedyś ono było proste i szczęśliwe. Chętnie wracam do swojego dzieciństwa u babci :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis przyciągnął mnie jak magnes- życie na wsi, trochę nostalgii, ale po przeczytaniu dalszej części recenzji doszłam do wniosku, że na razie sobie Mrówki w płonącym ognisku odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już gdzieś recenzję tej książki, chyba bardziej pochlebną. Ale mnie osobiście ten kogut na okładce w ogóle nie przekonuje....Opis życia na wsi też. No i Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu że dam sobie spokój z ta książką

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...