Liczba stron: 256.
Rozpoczęcie lektury: 11.08.2012.
Zakończenie lektury: 13.08.2012.
Moja ocena: 6/10.
Dennis Lehane jest amerykańskim pisarzem, który popularność zyskał głównie dzięki znanej już na całym świecie powieści "Rzeka tajemnic". Do dziś napisał ponad dziesięć utworów z gatunku thrillera. Na początku kariery literackiej był też nauczycielem pisarstwa. W czasach obecnych nadal pisze, a także próbuje swych sił jako scenarzysta.
Jak dotąd, z twórczością Lehane'e zetknęłam się tylko raz, czytając właśnie "Rzekę tajemnic", która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, stając się jedną z moich ulubionych książek. Później wielokrotnie dochodziłam do wniosku, że musi on być dobrym pisarzem, w końcu nie bez powodu część jego dorobku literackiego doczekała się ekranizacji. I to bardzo przyzwoitych, jeśli wziąć pod uwagę wspomnianą wyżej "Rzekę tajemnic", a także "Wyspę tajemnic" czy "Gdzie jesteś, Amando?". Byłam też pewna, że prędzej czy później sięgnę po jego inne powieści. I całkiem niedawno mój wybór padł na jego debiut literacki, czyli "Wypijmy, nim zacznie się wojna". To bez wątpienia utwór sensacyjny z wątkiem detektywistycznym, przyprószony ironią i dobrym humorem. Jego tematyka związana jest przede wszystkim z kwestią rasizmu na tle polityki i wojen gangów. To właśnie rasizmowi i związanej z nim niesprawiedliwością na świecie przygląda się bliżej Lehane, próbując znaleźć dla tego wszystkiego racjonalne wyjaśnienia, które, jak się okazuje, po prostu nie istnieje.
"Wypijmy, nim zacznie się wojna" to także pierwsza książka, której głównymi bohaterami są Patrick Kenzie i Angela Gennaro, para detektywów, którą szybko da się polubić. Otrzymują oni zlecenie od wpływowych ludzi kierujących bostońską polityką, polegające na odnalezieniu Jenny Angeline, sprzątaczki pracującej w biurze jednego z nich. Wygląda na to, że kobieta nagle zniknęła bez śladu i to w dodatku z ważnymi dokumentami, skradzionymi oczywiście z biura. Kenzie nie wie, co to za dokumenty. Może tylko podejrzewać, że są one związane z ustawami mającymi wejść niebawem w życie. Ale czy rzeczywiście? Wkrótce zaczynają ginąć ludzie. Jest też nagonka na samego Patricka, dla którego cała ta sprawa przybiera dziwny i nieoczekiwany obrót. Na domiar złego on i jego wspólniczka trafiają w sam środek wojny, która wybucha między dwoma potężnymi gangami. Wojny, w której słowo "człowieczeństwo" wszystkim jest całkowicie obce.
Thriller ten nie jest jakoś specjalnie powalający na kolana, ale ma coś w sobie. Coś, dzięki czemu nie zasługuje na skreślenie przez odbiorcę i niską notę. Akcja toczy się dość wolno, w ciągu kilku dni i opiera się na śledztwie prowadzonym przez głównych bohaterów. Postaci na ogół zapadają w pamięć, gdyż Lehane wyposażył je w całkiem interesujące charaktery i wydarzenia z przeszłości. Ale to, co najbardziej zasługuje na plus, jest żartobliwy język, jakim posługuje się pisarz. Żartobliwy, czasami ironiczny, pełen wyszukanych i naprawdę zabawnych metafor i porównań. Szczególnie Patrick Kenzie może poszczycić się tymże niespotykanym humorem. Dzięki temu powieść staje się o wiele mniej nużąca i czyta się ją przyjemniej.
W "Wypijmy, nim zacznie się wojna" są takie momenty, które może nie tyle zaskakują, co szokują i przerażają, choć problemy, jakich się tyczą, są czytelnikom raczej znane. Świat bostońskiej przestępczości, w którym na zaciekły rasizm można się natknąć na każdym kroku, jest okrutny i pozbawiony skrupułów. Wojny gangów sprawiają wrażenie beztroskich, acz brutalnych i krwawych zabaw. Policja jest bezradna. Nikt tak naprawdę nie może czuć się bezpiecznie w żadnym miejscu, bo napad, strzelanina lub morderstwo może zdarzyć się dosłownie wszędzie i w każdej chwili. Nienawiść wręcz wypływa ze wszystkich stron książki. Kenzie i Gennaro również mają powody do nienawiści. Ale jednocześnie zastanawiają się, jakie są jej źródła, jeśli chodzi o inne osoby, i czy zawsze są one uzasadnione. Zarówno te rozmyślania, jak i próby zrozumienia, do łatwych niestety nie należą.
Dennis Lehane w swej debiutanckiej powieści zwraca uwagę przede wszystkim na ogrom zła panującego we współczesnym świecie. Zła, które potrafi zrodzić się nawet z błahych powodów. Zła, które wyrządza kolejne zło ludzkości. Zła, które pozbawia człowieka tego, co świadczy, że nim jest, a mianowicie człowieczeństwa. Na ogół więc może się wydawać, że "Wypijmy, nim zacznie się wojna" to utwór ponury, smutny i wstrząsający pod względem tematyki, ale dzięki kontrastowemu, świeżemu i niezwykle przystępnemu językowi przybiera charakter nieco łagodniejszy. To dobra książka, ale nie zaliczyłabym jej do tych, które trzeba przeczytać, nawet jeśli chodzi o twórczość samego Lehane'e, choć podejrzewam, że dla jego fanów będzie to nie lada gratka.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
Lehana znam tylko z filmów niestety, oglądałam "Gdzie jesteś Amando?" i "Wyspę tajemnic". Kusi mnie bardzo "Rzeka tajemnic" ale nie wiem czy najpierw czytać czy oglądać?
OdpowiedzUsuńW przypadku "Rzeki tajemnic" trudno mi jest Ci cokolwiek doradzić, gdyż zarówno książka, jak i ekranizacja są po prostu świetne. Sama obejrzałam najpierw film. Po bardzo długim czasie, gdyż już fabuła nieco zatarła mi się w pamięci, sięgnęłam po książkę. Myślę, że obojętnie co wybierzesz najpierw, będziesz zadowolona ;).
UsuńChyba zacznę od filmu. Obsada z tego co pamiętam była imponująca. Pozdrawiam :)
UsuńZgadzam się :). Miłego seansu zatem ;).
UsuńNo proszę, nie znałam tej książki pisarza - u mnie wciąż czeka w kolejce "Wyspa skazańców", chętnie też sięgnęłabym po "Rzekę tajemnic" oraz "Wyspę tajemnic" (dość monotematyczny jest Lehane, jeśli chodzi o tytuły powieści). Tę książkę zostawię sobie na ewentualne później:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
"Wyspa tajemnic" i "Wyspa skazańców" to ta sama książka tylko dostępna pod dwoma tytułami :)
Usuńmiałam już spotkanie z panem Lehane i to wielokrotne :) Oczywiście "Rzeka tajemnic" i "wyspa tajemnic" według mnie przebijają wszystko :) "Pułapka zza grobu" wypada już nieco słabiej... Tej pozycji jeszcze nie czytałam, ale za pewne nadejdzie i na nią czas :)
OdpowiedzUsuńzapowiadało się dość ciekawie, ale w ostatecznym rozrachunku nie jestem zainteresowana lekturą
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Oglądałam "Wyspę tajemnic" i byłam zachwycona, z chęcią sięgnę też po książkę. Jednak najpierw mam ochotę przeczytać "Wypijmy, nim zacznie się wojna". Bardzo lubię jak pisarz potrafi wyposażyć bohatera w cięty język i inteligentne wypowiedzi :)
OdpowiedzUsuńTydzień temu kupiłem "Miasto Niepokoju" tegoż autora i to będzie moja druga z nim styczność (po "Wyspie tajemnic"). Pomysły na historię ma zazwyczaj świetne, co widać zwłaszcza po ekranizacjach - zawsze co najmniej dobrych :)
OdpowiedzUsuń