Liczba stron: 208.
Rozpoczęcie lektury: 30.07.2012.
Zakończenie lektury: 01.08.2012.
Moja ocena: 6/10.
Bernhard Schlink to niemiecki pisarz i profesor nauk prawnych. Po ukończeniu studiów prawniczych wykładał prawo i pokrewne dziedziny naukowe na kilku uniwersytetach w Niemczech. W latach 1987-2005 był sędzią trybunału konstytucyjnego okręgu Nadrenii Północnej-Westfalii w Münster. Jeśli chodzi zaś o pisarstwo, to zainteresowanie nim przejawiał już w dzieciństwie. Jest autorem ponad dziesięciu książek, w tym kilku prawniczych. Największą popularność zyskał "Lektor", dzięki któremu pisarz zdobył sporo nagród literackich.
Ten niepozorny sześcioliterowy tytuł już chyba zawsze będzie mi się kojarzył z niesamowitym obrazem, jaki stworzył... nie, nie Schlink, choć tak naprawdę i to dosłownie on go stworzył, lecz Stephen Daldry, który wyreżyserował film z fenomenalną Kate Winslet w roli głównej. Tak fenomenalnej, że aż wartą Oscara. "Lektor" bez wątpienia jest jednym z moich ulubionych filmów. I kolejnym, choć nielicznym, dowodem na to, że ekranizacja ma szansę być lepszą od pierwowzoru książkowego. Wielokrotnie w czasie lektury tej krótkiej opowieści zastanawiałam się, czy inaczej odebrałabym ją, gdybym wcześniej nie obejrzała filmu. Doszłam do wniosku, że jednak nie. Oryginalny pomysł autora na fabułę jak najbardziej ciekawi i intryguje. Gorzej jednak z jego wykonaniem.
Rzecz dzieje się w powojennych Niemczech. Piętnastoletni Michael Berg zakochuje się bez pamięci w przypadkowo poznanej, sporo od niego starszej kobiecie, Hannie Schmitz. Znajomość obojga bardzo szybko przeradza się w pełen namiętności i przyjemności romans. Dla dojrzewającego nastolatka jest to wielka szansa na stanie się prawdziwym mężczyzną, poznanie świata dorosłości, w którym miłość, pożądanie i przygoda są na porządku dziennym. Z kolei stosunek Hanny do powyższego związki jest wielką niewiadomą. Tak naprawdę Michael najlepiej czuje się w towarzystwie tej kobiety w czasie miłosnych uniesień, wypadów poza miasto oraz podczas głośnego czytania książek specjalnie dla niej. Dla Hanny słuchanie głosu swego kochanka, swego osobistego lektora, jest niczym łagodząca terapia po ciężkim dniu pracy, wstąpienie do krainy wyobraźni i marzeń. Ale ta sielanka nie może trwać wiecznie. Tak szybko jak się zaczęła, się i kończy, kiedy pewnego dnia Hanna nagle wyprowadza się z miasta i znika bez śladu. Okres kolejnych kilku lat jest dla Michaela okresem dalszej nauki, pełnym żalu, goryczy i niewyjaśnionych myśli krążących wokół ukochanej. Losy obojga krzyżują się raz jeszcze, gdy chłopak jest już studentem prawa. Nie spodziewa się jednak ujrzeć Hanny na sali sądowej, w dodatku w roli oskarżonej...
Schlink pisze dość prostym językiem, czasami rozprawiając się na tematy i rozwijając myśli, które niekoniecznie są potrzebne przebiegowi fabuły "Lektora". Ponadto pisze w mało interesujący, pozbawiony emocji sposób, jakby po prostu stwierdzał pewne fakty i przelewał je na papier. Narratorem jest Michael Berg, zagubiony chłopiec, a później mężczyzna, który nie do końca radzi sobie z tym, co w danej chwili odczuwa, co go otacza, co się wokół niego dzieje. Pisarz raczej nijako przedstawia historię skandalicznego romansu otoczonego realiami wojennymi. Żeby poczuć jej klimat, klimat II wojny światowej i działalności obozów koncentracyjnych, trzeba po prostu zobaczyć ekranizację tego utworu.
Hanna Schmitz to bez wątpienia postać, która wyróżnia się w "Lektorze" ponad wszystko. Jest ona niezwykle tajemniczą osobą. Osobą, która potrafi wywołać w czytelniku całą gamę emocji, począwszy od ciekawości, przez współczucie, aż po oburzenie. To, jak należy ją postrzegać, zależy tylko i wyłącznie od upodobań odbiorcy. Ale tak naprawdę jej historia ukazana w powieści zachęca do dalszych rozważań i dalszego stawiania pytań nawet po zakończeniu lektury. Michael natomiast nie jest już tak bardzo wyrazistą postacią, choć dzięki niemu Hanna nie byłaby, przynajmniej częściowo, osobą, jaką się stała w trakcie trwania ich znajomości.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wojna. Staje się jasnym fakt, że ukochana Berga podejmowała pracę w charakterze strażniczki SS. A do tego dopuściła się niecnych czynów względem więźniów jednego z obozów koncentracyjnych. Co takiego zrobiła? Czy wojna rzeczywiście była w stanie przeobrazić ją w złą albo pełną obojętności kobietę? Jak ostatecznie potoczą się jej losy jako oskarżonej? Jak potoczą się losy Michaela, który z coraz większym żalem i niedowierzaniem łączy w swych myślach obrazy Hanny z przeszłości i teraźniejszości? To naprawdę jedyna w swoim rodzaju, piękna, a zarazem smutna, wzruszająca opowieść.
Miłość to cudowne uczucie. Ale co zrobić, jeśli ta druga osoba ukrywa swoje prawdziwe oblicze za potężnymi sekretami, których nikt nie powinien, wręcz nie ma prawa odkryć? Autor "Lektora" snuje refleksje na temat przebiegłości ludzkiego życia, tych radosnych, jak i przykrych niespodzianek, jakie może zgotować człowiekowi los, a przede wszystkim na temat poświęcenia, nie tylko dla innych, ale i samego siebie, co nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem. Zagłębiając się w lekturę książki Schlinka, czytelnik wraz z każdą kolejną stroną może zadawać sobie pytanie typu "dlaczego", bo tak naprawdę każdy wątek jej fabuły budzi jakieś wątpliwości i swoistego rodzaju ciekawość.
"Lektor" to dobry utwór, aczkolwiek pozbawiony barwnego języka, dzięki któremu jeszcze bardziej zyskałby w moich oczach na wartości. Faktem jest, iż ukazanej w nim historii nie znajdzie się w żadnej innej książce, gdyż jest ona oryginalna, zaskakująca i przejmująca. A już na pewno zapada w pamięć na bardzo długo. Myślę, że tę pozycję warto znać. I mam tu na myśli niekoniecznie jej wersję drukowaną - filmową bowiem polecam jeszcze bardziej.
może kiedyś.
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano myślałam, że koniecznie muszę obejrzeć w końcu ten film, a tu proszę, wchodzę na bloga i widzę, że piszesz o jego pierwowzorze ;d Znowu nie wiedziałam, że ten film powstał na podstawie książki, ale jakoś nie spieszę się do jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest znakomita, choć owszem, napisana dość oszczędnym językiem. Gorąco polecam wszystkim, niezależnie od równie dobrego filmu!
OdpowiedzUsuńNa mnie "Lektor" również wywarł ogromne wrażenie. Bardzo podobał mi się film. Po książkę jeszcze nie sięgnęłam. Rzadko łączę jedno z drugim, bo zwykle po udanej książce czeka mnie kiepski film. A tutaj mogłoby być odwrotnie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam jako lekturę na studiach. Film mnie jednak trochę wynudził, zwłaszcza pierwsza połowa. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że Kate Winstlet zagrała rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńMuszę, koniecznie muszę przeczytać. Film bardzo mną poruszył. Może nie związek bohaterów (czy jakkolwiek można nazwać to, co ich łączyło), co spojrzenie na powojenne Niemcy, na ich moralność.
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam i byłam nim zachwycona, spodziewałam się, że z oryginałem będzie tak samo, a okazuje się, że niekoniecznie. Choć z drugiej strony, a propos stylu Schlinka, sama ekranizacja, o ile dobrze pamiętam, miała dość "surowy" klimat, może taki był też zamiar autora? Nie wiem, muszę książki poszukać, przeczytać, bo póki co mogę sobie uprawiać wyłącznie natchnione gdybania ;)
OdpowiedzUsuńByć może. Aczkolwiek nie do końca mnie to przekonało. Są gusta i guściki; i nie na bez powodu przecież ta książka doczekała się wielu wyróżnień w postaci nagród. Coś w tym jest :).
UsuńJa tam mam wielką ochotę na tę książkę i mam nadzieję, że niebawem do mnie trafi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. "Lektor" to dobra książka, ale zupełnie bez rewelacji.
OdpowiedzUsuńchyba raczej nie dla mnie, choć jeszcze pomyślę
OdpowiedzUsuńDużo nadziei pokładałam w tej książce. Szkoda, że wykonanie jest nie najlepsze. Zwłaszcza w kwestii emocji. Film strasznie mi się podobał, ale po książkę raczej nie będę sięgała. Również i mnie zachwyciła w nim Kate Winslet. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę czytałam już jakiś czas temu, niedługo po obejrzeniu filmu. Mimo iż wiedziałam czego się mogę po niej spodziewać, wiedziałam też, co mniej więcej się wydarzy, to zaliczam "Lektora" do lektur bardzo ciekawych. Tylko jeden moment w książce mnie nużył, całość zaś dostała ode mnie duży plus.
OdpowiedzUsuńZarówno film jak i książka są rewelacyjne! Mało kiedy zdarza mi się zachwycać zarówno lekturą jak i ekranizacją, ale w tym wypadku tak właśnie jest.
OdpowiedzUsuń