Tłumacz: Anna Zielińska.
Wydawnictwo: Świat Książki, 2012.
Liczba stron: 464.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 04.01.2013.
Zakończenie lektury: 06.01.2013.
Moja ocena: 9/10.
Michael Robotham jest australijskim pisarzem, twórcą kryminałów i thrillerów psychologicznych. W latach osiemdziesiątych pracował w Australii, Wielkiej Brytanii i Ameryce jako dziennikarz. W 1993 roku stał się ghostwriterem i napisał kilkanaście bestsellerowych utworów. Natomiast jego przygoda z thrillerami rozpoczęła się około dziesięciu lat później, kiedy to na rynku wydawniczym pojawiła się powieść "Podejrzany", która zyskała dużą popularność w wielu krajach na całym świecie. Z kolejnymi jego książkami było podobnie, autor zdobył nawet dwukrotnie Ned Kelly Awards. Najnowszy thriller psychologiczny nosi tytuł "Say You're Sorry".
"Groza" powstała w roku 2008. Jej główny bohater, psycholog kliniczny Joseph O'Loughlin, a także detektyw Vincent Ruiz, pojawiają się też w innych powieściach Robothama, jednak ja spotkałam się z nimi po raz pierwszy, podobnie zresztą jak z prozą tego australijskiego pisarza. Jego utwór jak najbardziej można zaliczyć do jednego z moich ulubionych gatunków literackich, jakim jest thriller psychologiczny. Akcja bowiem skupia się na działaniach seryjnego mordercy, a ponadto na rozważaniach czysto psychologicznych dotyczących tego przestępcy - jego poczynaniach, inteligencji i historii. Każdy z tych aspektów jest na swój sposób interesujący, czyniąc książkę naprawdę dobrą, wstrząsającą i wciągającą.
Profesor Joseph O'Loughlin, psycholog kliniczny, niemalże w ostatniej chwili zostaje wciągnięty w pewną sprawę, w której ma odegrać ważną rolę negocjatora - nieznana nikomu kobieta chce popełnić samobójstwo, skacząc z mostu. Jest naga, ma na sobie tylko czerwone szpilki, ale przez cały czas rozmawia z kimś przez telefon komórkowy. O'Loughlin ponosi klęskę - kobieta niestety ginie, a policja jest przekonana, że poniosła śmierć z własnej woli. Psycholog nie jest jednak tego taki pewny. Spokoju nie dają mu telefon komórkowy ofiary, jej ostatnie słowa, a także pojawienie się na progu jego domu jej nastoletniej córki, która nie wierzy, że matka sama zdecydowała się na taki czyn. Joe, przy pomocy miejscowego szefa policji, komisarz Veroniki Cray, oraz emerytowanego policjanta ze wspólnej przeszłości, Vincenta Ruiza, decyduje się dotrzeć jak najbliżej prawdy związanej z rzekomym samobójstwem kobiety. Nie jest to jednak łatwe, gdy na głowę dodatkowo spadają problemy małżeńskie i kilkuletnia choroba mężczyzny. A zabójca ani myśli się ujawnić, choć wkrótce uderza po raz drugi, wprawiając policję w przerażenie i bagatelizując jej bezsilność...
Zacznę może od tego, że opis "Grozy" ze skrzydełka okładki zdradza zdecydowanie zbyt wiele. Informacja zawarta w ostatnim zdaniu dotyczy wydarzeń tuż przed zakończeniem, to przecież zupełnie niepotrzebne i rozpraszające, bo ja, jako odbiorca, przez całą fabułę miałam świadomość tego, że to i owo ma się zdarzyć, a jednak ciągle to nie następowało. Rzecz dzieje się w Anglii, ale wydaje mi się, że klimat tego kraju został słabo zaakcentowany, za to zamerykanizowany. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, ale nie przeszkadza to w odbiorze utworu, bo język jest plastyczny i niezwykle przystępny, nawet w przypadku interesujących wstawek psychologicznych, serwowanych dzięki specjalizacji głównego bohatera. Narracja jest też nieco urozmaicona - na przemian bowiem mamy okazję przyglądać się działaniom O'Loughlina oraz planom sprytnego przestępcy, które stopniowo budują obraz jego przeszłości i obecnej sytuacji życiowej.
Uważam, że Robotham miał bardzo dobry pomysł na fabułę tej książki. A i potencjał nie został zmarnowany. Mamy dziwne samobójstwa z udziałem telefonów komórkowych, inteligentnego sprawcę, którego zachowanie najwyraźniej ma swoje podłoże w odległych, acz trudnych i skomplikowanych dla niego czasach, a ponadto świetne kreacje bohaterów. Polubiłam profesora Josepha, jego upór, wytrwałość, wiedzę i miłość do swej rodziny, w przeciwieństwie do jego żony, która, no cóż, nie zauroczyła mnie swoim nieco tajemniczym charakterem i stylem bycia; polubiłam też Vincenta Ruiza i Veronikę Cray, których "konfrontacje" słowne zmuszały mnie zazwyczaj do uśmiechu; a poza tym bardzo ciekawie została zarysowana postać zabójcy, rzecz jasna. Powieść obfituje w przedziwne zdarzenia, niespodziewane zwroty akcji, znaleziska, odkrycia, zataczając coraz szerszy krąg tajemnic wokół wybranych bohaterów. Napięcie nie ma szans zniknąć, czytelnik w czasie lektury wręcz siedzi na szpilkach, pochłaniając kolejne strony "Grozy" w tempie ekspresowym. Jestem skłonna stwierdzić, że to jeden z lepszych thrillerów, jakie miałam okazję czytać w ciągu ostatnich miesięcy, może nawet roku. Wprawdzie nie idealnym, bez skazy, bo kilka elementów, jak na przykład opis niezręcznej sytuacji, jaka wynikła pomiędzy Josephem a córką jednej z ofiar, czy mnóstwo nieprzydatnych przeciętnemu odbiorcy informacji na temat działania sieci telefonii komórkowej, nie przypadło mi do gustu, ale naprawdę świetnie skonstruowanym i dającym do myślenia.
Utwór porusza takie kwestie, jak miłość, zwłaszcza rodzicielska, a także żądza zemsty i usilne dążenie do wyznaczonego celu, nawet, a może raczej przede wszystkim, kosztem innych osób. "Groza" budzi w czytelniku rozmaite emocje - strach, niedowierzanie, żal, litość, uświadamia mu, że dokonać może niemalże wszystkiego, jeśli tylko się wie, jak, i posiada ogrom cierpliwości. Tak, jest to niestety przerażające. Seryjnych morderców w literaturze spotkałam już wielu. Myślałam, że nikt ani nic mnie już nie zaskoczy. A jednak Michael Robotham zdołał to zrobić. Spodobał mi się jego styl. Myślę, że w najbliższej przyszłości rozejrzę się za jego innymi powieściami. A "Grozę" polecam, jak najbardziej.
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
Książka przeczytana w ramach Wyzwania z Półki.
Mam w planach tę książkę. Cieszę się, że byłaś zaskoczona, bo też obawiam się, że przeczytałam już tyle kryminałów i thrillerów, że nic nie zdoła mnie zadziwić. Będę się rozglądać za "Grozą" :)
OdpowiedzUsuńNie czytuję takich książek, ale znajomej na pewno szepnę słówko o tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńU mnie to samo :) I przyznam - ze wstydem troszkę, że wcześniej nawet o tym autorze nie słyszałam :(
UsuńTa książka jest na szczycie mojej listy "MUSZĘ MIEĆ!!" A po Twojej recenzji mam jeszcze większą ochotę na nią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałem o tym autorze wcześniej :) A kryminały uwielbiam. Dane techniczne o działaniu telefonów komórkowych to by była dla mnie zaleta :)
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale to już druga bardzo pozytywna opinia o tej książce, co w połączeniu z interesującym opisem fabuły i wpadającą w oko okładką, sprawia, że zaczynam mieć na nią ochotę. I pewnie na tym się skończy, bo i tak przez najbliższe miesiące zamierzam ograniczyć przybywanie nowych tytułów do mojej biblioteczki :D Ale kiedyś...na pewno :) Zagadek kryminalnych nigdy dosyć.
OdpowiedzUsuń