niedziela, 24 czerwca 2012

"Dla ratowania życia" - Anna Reszela

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza, 2011.
Liczba stron: 248.
Rozpoczęcie lektury: 23.06.2012.
Zakończenie lektury: 24.06.2012.
Moja ocena: 7/10.

"Dla ratowania życia" to debiutancka powieść kryminalna Anny Reszeli, która na co dzień pracuje jako... analityk finansowy w jednym z polkowickich banków. Autorka doskonale udowadnia, że wykształcenie i praca niekoniecznie idą w parze z zainteresowaniami. Pomysł na napisanie książki pojawił się tak po prostu. Jej wydanie również nastąpiło zaskakująco szybko, owocując pozytywnym przyjęciem jej przez odbiorców i pochlebnymi opiniami na jej temat. To prawdziwy sukces.

Po polską literaturę sięgam rzadko. Nie wspominając już o polskich kryminałach, zwłaszcza tych dobrych, których w naszym kraju często brakuje. Dlatego możliwość przeczytania "Dla ratowania życia", jaką zaoferowała mi sama Anna Reszela, okazała się dla mnie miłą niespodzianką. A co najważniejsze, książka jest naprawdę dobra i interesująca. Wielokrotnie w czasie jej lektury zastanawiałam się, czy to aby na pewno debiut literacki tej autorki. Styl, w jakim został napisany ten utwór, jest bardzo zgrabny zarówno pod względem słownictwa, jak i stylistyki; zachowany jest również świetny klimat kryminału, przez co często miałam wrażenie, że czytam thriller, którego akcja toczy się gdzieś w Stanach Zjednoczonych, a nie w Polsce. Widać, że pod tymi wyżej wymienionymi elementami powieści, jak i jej niebanalną i mroczną tematyką, kryje się zamiłowanie Anny Reszeli do twórczości takich pisarzy, jak Harlan Coben czy James Patterson.

Życie pewnej trzyosobowej rodziny rozpada się po tym, jak kilkuletni Damian zostaje porwany przed własnym mieszkaniem, a jego matka Diana pobita do nieprzytomności. Rodzice chłopca nie mogą pozbierać się po tej tragedii, obwiniając się nawzajem o to, co się stało. A policja nie czyni żadnych postępów w poszukiwaniu dziecka. Dianie udaje się jednak stanąć na nogi, gdy tylko jej szef i jego syn będący zdegradowanym policjantem, decydują się jej pomóc, wszczynając nieoficjalne śledztwo w sprawie porwania. Sprawy komplikują się trochę bardziej, kiedy wychodzi na jaw, iż bliska sąsiadka Diany rok wcześniej straciła córeczkę, która także padła ofiarą kidnapingu. Wygląda na to, że obie sprawy mogą być ze sobą powiązane, podobnie jak z innymi nie do końca wyjaśnionymi dochodzeniami policyjnymi z niedalekiej przeszłości, w tym działalnością mordercy zwanego Rzeźbiarzem.

To, co nasunęło mi się nie myśl od razu po zakończeniu lektury "Dla ratowania życia" oprócz wcześniejszych rozważań, i co potraktowałam jako duży minus, to opis tej książki, który zamiast tylko częściowo naświetlić zarys fabuły, zdradza zdecydowaną jej większość. A to powoduje, że po zapoznaniu się z nim utwór nie jest już tak bardzo zaskakujący, jak mógłby być. Jestem pewna, że gdybym podarowała sobie to streszczenie, oceniłabym tę powieść jeszcze wyżej. Ale tak czy inaczej jest ona dobra, napisana przyzwoicie, bez chaosu czy niewyjaśnionych zdarzeń. Na duży plus zasługuje przede wszystkim tematyka tego kryminału, balansująca pomiędzy kidnapingiem, gwałtami i zabójstwami, łącząca się w spójną, zaskakującą całość. Napięcie trzyma czytelnika do samego końca. Nic nie jest stuprocentowo pewne, a z każdą kolejną stroną książki wychodzą na jaw coraz to nowsze i mrożące krew w żyłach fakty. Akcja dzieje się szybko i spontanicznie, czasem jednak chyba zbyt szybko - myślę, że gdzieniegdzie przydałoby się szersze rozwinięcie tematu związanego z konkretnymi sprawami, zwłaszcza tymi z przeszłości, by całość ostatecznie nie sprawiała wrażenie łatwej do rozwikłania i pełnej szczęśliwych zbiegów okoliczności. Spowodowałoby to również, iż utwór zyskałby dodatkowe strony i czytałoby się go dłużej.

Zabrakło mi też głębszego opisu cierpienia rodziców porwanych dzieci. Rodziców skupionych przede wszystkim na odnalezieniu swych pociech, przytomnych, owszem, ale na tyle, by nie zawracać sobie głowy na przykład romansem. Trudno jest mi po prostu wyobrazić sobie matkę w obliczu tragedii sprzed miesiąca w postaci porwana jej jedynego synka, która potrafi skupić się na tak ekscytujących czynnościach, jak swatanie sąsiadki. Zdecydowanie lepsze, smutne i przejmujące były fragmenty rozpaczy Diany, przeplatane jej wspomnieniami dotyczącymi synka i rozmyśleniami na temat spacerujących, szczęśliwych rodzin. Wydały mi się one o wiele bardziej ciekawe, realistyczne i pełne emocji.

O kidnapingu słyszymy i czytamy bardzo często. Dlaczego ludzie są zdolni do tego typu czynów? Dla pieniędzy? Dla chorej satysfakcji wynikającej z samego porwania, a może późniejszego zamordowania ofiary? Anna Reszela w "Dla ratowania życia" pokazuje, że powody mogą być naprawdę różne, podobnie jak charakterystyka psychopatów, dla których takie działania są na porządku dziennym. Ważne jest, by człowiek, który znajdzie się w obliczu tego rodzaju zagrożenia, nigdy nie tracił nadziei na pozytywne jego rozstrzygnięcie, niezależnie od tego, jak wstrząsające by ono nie było. Czasami bowiem zupełnie niespodziewanie może otrzymać on pomoc od kogoś, o kim wcześniej by nawet nie pomyślał. Anna Reszela zmierzyła się w swej powieści z niesamowicie trudną, ale też niecodzienną tematyką przestępczą. Do tej pory nie spotkałam się z taką, więc mam nadzieję, że w świecie rzeczywistym nie znajduje ona swego odzwierciedlenia, a jeśli nawet, to bardzo, bardzo rzadko. Z całą pewnością sięgnę po kolejne utwory tej autorki, gdy takowe się ukażą. A "Dla ratowania życia" zdecydowanie polecam.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję autorce - Annie Bartoszewicz-Reszeli.

6 komentarzy:

  1. Zaciekawiła mnie ta książka, ale okładka moim zdaniem w ogóle nie pasuje do kryminału. Zanim przeczytałam recenzje myślałam, że to jakiś reportaż. Zwłaszcza, że tytuł też mi pod to podchodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się złożyłam, że czytałam tę książkę w formie elektronicznej bez okładki, ale zgadzam się z Tobą w stu procentach ;).

      Usuń
  2. a ja się jeszcze zastanowię nad tą książką
    niby ciekawie się zapowiada, ale coś mi mówi, żeby póki co sobie lekturę odpuścić... może więc w przyszłości dam jej szansę
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa książka polskiej autorki, do tego kryminał? Do tego udany debiut? Nie chciałabym tego przegapić. :) Przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to jest z tą rodzimą literaturą, że często nie jest nam do niej po drodze. Nie wiedzieć w sumie czemu. Mam nadzieję, że kiedyś i ja natknę się na tę powieść, żeby móc zweryfikować Twoje słowa, albo dodać do moich ulubionych autorów kogoś z naszego podwórka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też do polskiej literatury raczej nie ciągnie. Aktualnie nie szukam kryminałów, więc chyba jednak sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...