środa, 27 marca 2013

"Miesiąc miodowy" - James Patterson, Howard Roughan

Tytuł oryginału: "Honeymoon".
Tłumacz: Andrzej Szulc.
Wydawnictwo: Albatros, 2005.
Liczba stron: 352.
Wydawnictwo: Albatros, 2008.
Czas trwania: 6h 43min 3s.
Lektor: Grzegorz Mielczarek.
Rozpoczęcie lektury: 11.03.2013.
Zakończenie lektury: 12.03.2013.
Moja ocena: 6/10.

James Patterson to jeden z najpopularniejszych amerykańskich autorów powieści sensacyjnych. Zadebiutował w 1976 roku, ale dopiero thriller "W sieci pająka" z 1993 roku przyniósł mu wielki sukces. To też pierwszy utwór z Alexem Crossem, ulubionym bohaterem pisarza, w którego na wielkim ekranie dwukrotnie wcielił się Morgan Freeman, a ostatnio także Tyler Perry. Howard Roughan to współautor pięciu książek napisanych z Pattersonem i autor dwóch własnych: "The Up and Comer" i wydanej w Polsce "Obietnicy kłamstwa".

Z racji tego, iż Patterson ma na swoim koncie sporo książek, jest w czym wybierać. Czytam je od kilku lat, wprawdzie nie regularnie - kiedyś robiłam to naprawdę często, obecnie rzadziej - ale tak naprawdę nie to jest istotne. Ważne, że gdy sięgam po jakąkolwiek z nich, jestem przekonana, iż nie zostanę zaatakowana wypływającą z niej nudą, ale otrzymam co najmniej dość dobrą porcję rozrywki o zabarwieniu kryminalno-sensacyjnym, jakie oczywiście lubię. Z "Miesiącem miodowym" miałam do czynienia już dwa lata temu. Mimo że ogólny zarys jego fabuły gdzieś po głowie mi się plątał, postanowiłam ją sobie przypomnieć, tym razem korzystając przede wszystkim z audiobooka czytanego przez Grzegorza Mielczarka. Lektor okazał się całkiem w porządku, ale od czasu do czasu odnosiłam wrażenie, że zbyt mocno wczuwał się w daną rolę, przez co pobrzmiewał trochę sztucznie, nawet dziecinnie. Przeszkadzały mi też kwestie wypowiadanie szeptem albo ściszonym, takim jakby podekscytowanym głosem, który nie wzbudzał we mnie oczekiwanego napięcia. Ale dość o interpretacji czytającego - nakreślę teraz w paru zdaniach kawałek treści tej niedużej objętościowo powieści.

Jej główną bohaterką jest Nora Sinclair, zjawiskowo piękna i inteligentna kobieta, która pracuje jako dekoratorka wnętrz dla zamożnych klientów. Jej samej też nieźle się powodzi - właśnie zaręcza się z bogatym bankierem inwestycyjnym, Connorem Brownem, który nie ma zielonego pojęcia o tym, że Nora jest już... mężatką, partnerką kolejnego bogacza, pisarza Jeffrey'a Walkera. Wkrótce pierwsze z nich, Connor, umiera na atak serca we własnym domu, a kilka milionów jego majątku potajemnie trafia na konto niedoszłej małżonki. Jej osobą zaczyna interesować się FBI. Jeden z tajnych agentów, John O'Hara, decyduje się na podjęcie pewnej gry, która ma mu pomóc zdemaskować prawdziwe oblicze Nory. Pod przybranym nazwiskiem i fałszywym pretekstem zawiera z nią bliższą znajomość, nie zdając sobie sprawy z tego, że później nie uda mu się tak łatwo z niej wyplątać...

Lektura "Miesiąca miodowego" mija w mgnieniu oka. Wszystko to za sprawą miniaturowych wręcz rozdziałów, a także nieskomplikowanego i swobodnego języka, jakim posługuje się autor. Patterson bowiem ma to do siebie, że w prawie każdym swym utworze skupia się na najważniejszych rzeczach związanych z sednem fabuły. Nie męczy więc czytelnika zbędnymi opisami, nie wywleka na wierzch zagmatwanych przeszłości bohaterów i "nie zmienia tematu" bez powodu. I to mi wcale nie przeszkadza. Nie mogę napisać, że czegoś mi zdecydowanie brakuje, czegoś jest za mało, bo tak nie jest. Po prostu główna sprawa pochłania mnie bez reszty. Tak też było w przypadku intryg Nory Sinclair, a żeby było jeszcze ciekawiej, jej sprytne poczynania pisarz urozmaicił kilkoma rozdziałami ukazującymi pozornie odrębne śledztwo prowadzone przez tajemniczego Turystę. Jest zatem nad czym się zastanawiać i snuć ewentualne scenariusze.

Akcję książki zaliczam do pozytywnych. Ponadto myślę, że byłaby dobrym materiałem na scenariusz do filmu lub jakiegoś serialu kryminalnego, chociaż jej tematyka gdzieś tam na mniejszym czy większym ekranie już się przewijała - wykorzystywanie bliskich osób, morderstwa z premedytacją, dla pieniędzy, preparowanie dowodów na śmierć taką, a nie inną - tak, wszystko to już gdzieś było. Dlatego też "Miesiąc miodowy" jest dość przewidywalną lekturą, za to z ciekawymi kreacjami bohaterów, szczególnie mam tu na myśli pomysłową i nieobliczalną Norę oraz Johna O'Harę, który poprzez wcielanie się w nową rolę, zaczyna tracić grunt pod nogami i świadomość tego, że granica między jego prawdziwym a wymyślonym życiem z każdym kolejnym dniem staje się niewielka, podobnie jak jego wątpliwości odnośnie uczciwości pięknej Nory. Dodam jeszcze, że podobało mi się wprowadzenie do powieści wątku dotyczącego szpitala psychiatrycznego - lubię takie klimaty w literaturze - ale liczyłam na to, że zostanie on szerzej rozbudowany, a tak się nie stało. Również zakończenie nie do końca mnie przekonało. Chyba spodziewałam się jakiegoś większego "bum", no ale, jak to zazwyczaj bywa, każdy utwór ma jakieś zarówno plusy, jak i minusy.

Na ogół jednak było i jest dobrze. James Patterson plus Howard Roughan w dobrym wydaniu. "Miesiąc miodowy" pozwala na rozerwanie się, zrelaksowanie - choć nieco napięcia czytelnik jest w stanie z siebie wykrzesać - w trakcie nawet jednego nudnego wieczoru lub jednej bezsennej nocy. Można się zapoznać.

Książka przeczytana w ramach Wyzwania z Półki.

1 komentarz:

  1. Brzmi ciekawie, jak mi wpadnie gdzieś w ręce z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...