Liczba stron: 528.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 26.02.2013.
Zakończenie lektury: 03.03.2013.
Moja ocena: 7/10.
"Myśli kołatały się w jej biednej głowie. Na zmianę zrywała znajomość z Jerzym, rodziła mu bliźnięta, urządzała wspólny dom, podkładała śmierdzącą bombę pod zasraną corsą, raz na zawsze topiła się w prawdziwej rzece, dawała się znaleźć w mieszkaniu podtruta gazem, oddawała Jerzemu nerkę, dusiła go gołymi rękami, kochała się z nim na polu rzepaku, całowała w rękę profesora Wilczura, smażyła z Zofią konfitury dla niego, wdeptywała w ziemię wszystkie szarlotki świata i była szczęśliwa. Odpoczęła trochę i znowu na mokro zaczęła rozpaczać nad sobą, płakała, że Jerzy nie dzwoni i że wszyscy o niej zapomnieli"*.
To właśnie cała Weronika Sasińska. Wiecznie niezdecydowana i panikująca z byle powodu trzydziestoletnia mieszkanka Kołobrzegu. Dziennikarka lokalnej gazety, miłośniczka jedzenia, puchowych kapci, a w ostatnim czasie zakochana po uszy w... tak, zgadza się, niejakim Jerzym Królu, znakomitym ortopedzie, który, zdaje się, co nieco przed nią ukrywa. Coś, co nie daje kobiecie spokoju, doprowadzając ją do szewskiej pasji i bezgranicznej zazdrości. Ale co? A może kogo? Żonę, nieślubne dziecko? W najbardziej krytycznych momentach Weronika szuka wsparcia w gronie najbliższych, wśród których na pierwszy plan wysuwają się przyjaciółka Marta, matka Ewa oraz wuj Feliks i jego partner, Żorż. Jak potoczą się dalsze perypetie Weroniki i Jerzego? Czy ich znajomość, która stopniowo będzie przybierać formę uczuciowego związku, zdoła przetrwać mimo wszelkich sekretów rodzinnych i przeciwności losu, które przyciągną nad życie bohaterów czarne chmury?
"- Nalepa, B.B. King? - zagaił sprzedawca.
- Nie, dziękuję.
- Nie czuje pani bluesa - stwierdził chyba pogardliwie, ale na pewno z wyższością.
- Czuję - zapewniła Weronika i zawachlowała skrzydełkami nosa.
- To może Dżem? - podsuwał spokojnie jak niedorozwiniętej.
- Nie, nie, dziękuję.
- Czyli nie czuje pani bluesa - zawyrokował z triumfem, zdziwieniem i politowaniem.
- Wie pan, z bluesem jest jak ze smrodem, można go czuć, ale niekoniecznie lubić"**.
Nie będę porównywać wykreowanej przez Małgorzatę Maj postaci Weroniki do Bridget Jones, bo ta słynna angielska bohaterka w dalszym ciągu jest mi po prostu nieznana, ale jeśli utwory Helen Fielding są równie pozytywnie zwariowane, jak powieść "Weronika zmienia zdanie", bez wątpienia się z nimi zapoznam, gdy tylko nadarzy się taka okazja. Przygody Sasińskiej śledziłam z wielką przyjemnością. Autorka zdobyła moje serce niebywałą swobodą i przeogromną dawką dobrego humoru, jaką ulokowała w swej książce. Ostatni raz tak często śmiałam się podczas lektury komedii Kerstin Gier, "Z deszczu pod rynnę". Mimo iż utwór Maj liczy sobie ponad pięćset stron, jest to praktycznie nieodczuwalne. Romantyczna historia Weroniki i Jerzego wciąga niesamowicie i, co ważne, w ogóle nie nudzi.
"- Nie, tylko mnie troszkę kolano boli.
- W tym to akurat ja nie pomogę - zachichotała.
- A żebyś wiedziała. I wiesz co?
- No?
- On mnie badał i pocałował w kolana.
- Spryciarz, ciekawe co by było, gdyby był ginekologiem.
- Rozpustnica!
- Romantyczka, moja droga.
- A ja jestem Miś Puchatek"***.
Najjaśniejszym punktem powieści są jej bohaterowie. Każdy z nich przyciąga uwagę odbiorcy i odznacza się wyjątkową osobowością. Postaci są niezwykle barwne, wyraziste, sympatyczne i na ogół nieźle zakręcone. Czytelnik z wielką chęcią utożsamia się z niektórymi z nich lub chociaż marzy o tym, by z takimi ludźmi mieć do czynienia w rzeczywistości. No, może wścibskich mam Weroniki i Jerzego nie chciałabym spotkać na swojej drodze - do cierpliwych osób bowiem zdecydowanie nie należę. Ale o takim ideale mężczyzny, jakim jest Jerzy, można pomarzyć. Być może większość samotnych kobiet dałaby się nawet pokroić - albo chociaż wyrwać kilka włosów z własnych głów - za przeżycie miłosnej przygody przypominającej tę, jaka przydarzyła się tytułowej bohaterce, i odnalezienie bratniej duszy w osobie ukochanego mężczyzny.
"- Jezusie Maryjo! Ja pierdolę. To już koniec. Jestem głupią, zapijaczoną idiotką.
- Że niby bez łaski, draniu, głąbie? - spytała niewinnie Marta.
- Skąd wiesz? - wydusiła z siebie niepewnie Weronika.
- A stąd, sieroto obrzygana, że pod jego imieniem wpisałam swój numer, a ty byłaś tak zbombardowana, że nic nie zauważyłaś. A teraz mi dziękuj, bij pokłony, rób kawę i śniadanie.
- Zginęłabym bez ciebie jak gówno w trawie - rzekła z czułością Weronika i jak na skrzydłach pognała do kuchni"****.
Lekkie, sympatyczne powieści komediowo-obyczajowe, które reprezentuje pozycja Małgorzaty Maj, chyba nigdy mi się nie znudzą. Romansów w literaturze jest od groma, ale tak naprawdę każdy z nich jest inny, zawiera coś, co wyróżnia go na tle pozostałych. Takim atutem utworu "Weronika zmienia zdanie" są, jak już wcześniej wspomniałam, dość oryginalne kreacje postaci, a ponadto umiejętność pisarki polegająca na sięganiu po ciekawe pomysły, które stronią od nadawania fabule cukierkowatego klimatu. Doskonałym tego przykładem jest wątek przeszłości rodziców Weroniki, a także ostatnia jedna trzecia książki o nieco dramatycznym zabarwieniu. Na ogół jednak przeważa tutaj niebanalny humor i mogę śmiało stwierdzić, że sięgnięcie po tę opowieść gwarantuje dobrą rozrywkę. Bardzo polecam, warto.
*s.207
**s.77
***s.210-211
****s.146
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.
Na początku przestraszyłam się, że to jakaś wariacja na temat książki Coelho, ale na szczęście okazało się, że to zupełnie inna historia. Lekkie powieści są potrzebne, więc tytuł już zanotowany :)
OdpowiedzUsuńHaha, cytaty rewelacja. Polskie autorki mają świetne poczucie humoru, chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJa o porównanie do Bridget się pokusiłam pn tej lekturze. W przyszłym tygodniu opublikuję recenzję tej książki u siebie.
OdpowiedzUsuńPorównanie do Bridget? Ojej, ojej. A cytaty? Hm... niezłe, zwłaszcza 2 pierwsze. Czuję się zaintrygowana, choć to nie moja literatura. Ale jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, humor, to coś dla mnie, chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco. Z chęcią sięgnę po tą pozycję w ramach możliwości :)
OdpowiedzUsuń