wtorek, 5 lutego 2013

"Jezioro krwi i łez" - James Thompson

Tytuł oryginału: "Lucifer's Tears".
Tłumacz: Maciej Nowak-Kreyer.
Wydawnictwo: Amber, 2012.
Liczba stron: 352.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 24.01.2013.
Zakończenie lektury: 27.01.2013.
Moja ocena: 6/10.

James Thompson to amerykański pisarz i recenzent "The New York Journal of Books", który od kilkunastu lat mieszka w Finlandii z żoną Finką. Posiada tytuł magistra filologii angielskiej, który zdobył na uniwersytecie w Helsinkach. Studiował również filologię fińską. Niegdyś pracował jako barman, ochroniarz, robotnik budowlany, fotograf, sprzedawca numizmatów i żołnierz. Dziś jest znanym twórcą kryminałów skandynawskich, których serię rozpoczęły w 2010 roku "Anioły śniegu". Wszystko wskazuje na to, że cała trylogia z Karim Vaarą w roli głównej doczeka się niebawem ekranizacji - prace nad filmem już trwają, a Thompson jest współscenarzystą.

Po dosyć udanym spotkaniu z "Aniołami śniegu" przyszła kolej na następną powieść obrazującą dalsze losy inspektora Kariego Vaary. Do "Jeziora krwi i łez" podeszłam nastawiona nieco pesymistycznie z tego względu, iż ilekroć natknęłam się na opinię na temat tej części, zaczynałam nabierać przekonania, że jest ona dużo słabsza od swej poprzedniczki. Czy rzeczywiście? Uważam, że tak, jest słabsza, ale też nie powiedziałabym, że bardzo, bardzo słaba. Co nasuwa mi się na myśl po zakończonej lekturze, to fakt, iż Thompson uczynił ze swej książki mało wyrazisty thriller, w którym wątek głównej sprawy prowadzonej przez Vaarę prawie że zanikł pod nawałem wątków pobocznych, już mniej związanych z kryminalnym klimatem.

Mija ponad rok od wydarzeń, z którymi musiał borykać się Vaara w "Aniołach śniegu", i które negatywnie wpłynęły zarówno na jego stan fizyczny i psychiczny, jak i na jego rodzinę. Wraz z ciężarną żoną mieszka teraz w Helsinkach, pełniąc obowiązki cieszącego się uznaniem policjanta w miejscowym wydziale zabójstw. Jeszcze nie odzyskał równowagi po straszliwych skutkach morderstwa somalijskiej aktorki, a już musi stanąć twarzą w twarz z następną sprawą zabójstwa. Zostają znalezione brutalnie zmasakrowane zwłoki młodej kobiety, jak się okazuje, niewiernej żony wpływowego rosyjskiego biznesmena, Ivana Filippova. Podejrzanym o popełnienie tej zbrodni zostaje kochanek ofiary, ale Vaara postanawia przyjrzeć się bliżej samemu Filippovowi, który z jakiegoś powodu zgrywa niezłego ważniaka i jest nietykalny. Jakby tego było mało, na głowę detektywa spada kolejna sprawa - na polecenie rządu ma on przeprowadzić śledztwo związane z dziewięćdziesięcioletnim Arvidem Lahtinenem, bohaterem narodowym oskarżonym o zbrodnie wojenne. A wszystko po to, by udowodnić jego niewinność i tym samym ocalić pozytywny wizerunek Finlandii. Tylko czy Lahtinen rzeczywiście jest człowiekiem niewinnym?

Jeśli ktoś planuje zapoznanie się z obiema dotychczas wydanymi w Polsce powieściami Thompsona, radzę zachować kolejność i rozpocząć ich czytanie od "Aniołów śniegu". "Jezioro krwi i łez" bowiem - zarówno na okładce, jak i na początku fabuły - zdradza całą historię, w jakiej poprzednim razem uczestniczył inspektor Vaara. Tak jak część pierwsza, w utworze mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, za którą kryje się główny bohater, a także czasem teraźniejszym. Krótkie zdania i takie też rozdziały nadają książce szybkie tempo akcji, a co za tym idzie, szybkie tempo czytania. Nad czym bardzo ubolewam, to fakt, iż "Jezioro krwi i łez" jest pełne błędów w druku. Pojawiają się literówki, tu i ówdzie brakuje kropek czy przecinków, a nawet wielkich liter w przypadku niektórych początków zdań. Dla wzrokowca taka niedokładna korekta - lub jej brak - może być naprawdę uciążliwa.

Przejdę teraz do konkretów, a mianowicie treści utworu. Tak jak wspomniałam już na początku tejże opinii, autor poświęca więcej uwagi - przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie - wątkom pobocznym, takim jak problemy zdrowotne Vaary, odwiedziny rodziny jego amerykańskiej żony i mniej ważne policyjne poczynania inspektora i jego bardzo ambitnego partnera, aniżeli wątkowi głównemu. Nie znaczy to jednak, że robi źle. Bo owe elementy, choć czasami prawie że rodem z powieści obyczajowej, zaciekawiły mnie, nawet bardzo. Podobnie jak motyw II wojny światowej, który przewija się w związku z dochodzeniem Vaary. Sześćdziesiąt pięć lat po wojnie wychodzą na jaw rzekome wojenne zbrodnie fińsko-niemieckie. Pytanie - rzeczywiście rzekome czy jednak prawdziwe? Thompson przywołuje w skrócie historyczny zarys Finlandii, jej wrogów i sprzymierzeńców, wplatając gdzieniegdzie warte uwagi postaci. Czyni również pewne porównanie między obecną Finlandią a Stanami Zjednoczonymi, które z jednej strony mogą wydawać się ciekawe, ale z drugiej sprawiają wrażenie jakby podręcznikowych informacji, wciśniętych na siłę, byle tylko zapchać luki w fabule. Bardzo widoczne jest to na przykładzie rozmów Vaary i jego żony z jej bratem oraz siostrą mieszkającymi właśnie w Stanach.

Tym razem finlandzki klimat nie jest już tak mocno zaakcentowany, jak miało to miejsce w "Aniołach śniegu". Gdzieś się ulotnił, a szkoda. Tym razem więc to przede wszystkim dzieje historyczne zwróciły moją uwagę, choć kwestia zabójstwa żony Filippova również okazała się nieco absorbująca. Widać, że pisarz ma dobre pomysły na książki. Łatwo jednak stwierdzić, że nie wykorzystuje swego potencjału w stu procentach. Potrafi bowiem zaintrygować opisami przypominających krwawe rzeźnie morderstw, potrafi sprawić, żeby czytelnik zaczął snuć domysły na temat ewentualnego sprawcy i motywu zbrodni, ale po chwili ten kryminalny czar pryska, bo trzeba zagłębić się w przynudzających i powtarzających się wywodach na temat przeszłego i teraźniejszego życia głównego bohatera. Zakończenie związane z zamknięciem śledztw przez Vaarę jest dość dziwne, oryginalne i na swój sposób zaskakujące. Natomiast zakończenie "Jeziora krwi i łez" jako całości zaskoczyło mnie jeszcze bardziej, a w mojej głowie zakwitła myśl, a właściwie postanowienie, że po prostu muszę przeczytać ostatnią część trylogii z fińskim inspektorem w roli głównej. Pozostaje mi więc tylko oczekiwać dnia, w którym to książka "Helsinki White" Jamesa Thompsona ukaże się w Polsce.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję portalowi IRKA.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.
Książka przeczytana w ramach Wyzwania z Półki.

10 komentarzy:

  1. Nie mogę się nie zgodzić z Twoją opinią :) Mi na początku podobały się wątki poboczne, ale później przesłoniły całą sprawę - było tego wszystkiego za dużo. Korekta tej książki była fatalna, takich byków to dawno nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę nawet nie wiedziałam, że to będzie trylogia. To w takim razie też sięgnę po trzecią część. Chociaż co do "Jeziora krwi i łez" zgadzam się z Tobą w pełni, mnie nawet nie przeszkadzała tak bardzo fabuła, jak brak korekty. Najbardziej mnie rozbroiła odmiana słowa turysta 'turystowi':D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjna okładka. Jeśli kiedyś będę miała okazję zapoznać się z twórczością autora, a mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi, zacznę od 1 części ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że to może być interesująca lektura dla mnie, rozejrzę się za nią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wracam z Twojego deviantarta. BOŻE, ALE MASZ TALENT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, DeviantARTa to ja baaardzo zaniedbałam ;). W ogóle nie rysuję już tak często, jak kiedyś, ale dziękuję Ci za miłe słowa :).

      Usuń
  6. "Aniołów śniegu" nie czytałam więc nie wiedziałabym czego mogę się spodziewać po autorze, ale strasznie spodobała mi się okładka. Szkoda, że książka nie okazała się być lepsza, ale w dalszym ciągu z chęcią bym ją przeczytała, bo moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł zachęca, ale twoja recenzja już trochę mniej... chyba narazie sobie odpuszczę.
    Poza tym twoje rysunki są zabójcze! Do niedawna myślałam, ze ja mam talent o.O No cóż wielki szacunek dla ciebie, ze wgl. chce ci się to wszystko rysować. To pewnie bardzo pracochłonne. Powiem Ci jesteś bardzo kreatywną osóbką :D

    http://youtu.be/FzMUBf27_ng

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę na półce. "Anioły śniegu" nie podobały mi się w ogóle, czego wyraz oddałam na blogu. Za "Jezioro krwi i łez" biorę się niebawem, ale boję się - bo jeśli jest gorsza, to znaczy, że zupełne dno... Mnie ten autor w ogóle nie przekonuje, nic a nic - a może to wina tłumacza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałem w domu pierwszy tom lecz siostra mi go zabrała ;(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...