niedziela, 22 stycznia 2012

"Zły wpływ" - Ramsey Campbell

Wydawnictwo: Replika, 2011.
Liczba stron: 312.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 20.01.2012.
Zakończenie lektury: 22.01.2012.
Moja ocena: 5/10.

Ramsey Campbell to angielski pisarz, twórca horrorów i książek fantastycznych. Wielokrotnie nagradzany, autor około trzydziestu powieści i wielu opowiadań. Do 1973 roku, kiedy to postanowił żyć z pisania, był pracownikiem służby cywilnej i bibliotek publicznych. W Polsce zostały dotychczas wydane jego trzy powieści: "Wieża strachu", "Najciemniejsza część lasu" oraz "Zły wpływ". Ta ostatnia jest uważana za jedną z ważniejszych książek w dorobku Campbella.

"Zły wpływ" to wbrew pozorom powieść mająca już ponad dwadzieścia lat. Dlaczego wbrew pozorom? Bo w Polsce została wydana po raz pierwszy dopiero w zeszłym roku, co dla niektórych może oznaczać to, że jest po prostu nowa. Ale charakter tej książki pozwala rozwiać wszelkie wątpliwości. Należy ona bowiem do typowych bezkrwawych horrorów lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Nic więc dziwnego, że w czasie lektury jej klimat przywoływał w moich myślach obrazy takich filmów, jak "Omen", "Zemsta po latach" czy "Synalek". "Zł wpływ" to opowieść określana mianem "ghost story", mająca na celu ukazanie czytelnikowi kwestii istnienia życia po śmierci, a przy okazji przestraszenie go.

Rzecz dzieje się w Wielkiej Brytanii, rozpoczynając się śmiercią zgorzkniałej staruszki Queenie, niegdyś ciągle ingerującej w życie swych krewnych. Niejeden z nich niemile wspomina swoje dzieciństwo bądź swą młodość, dlatego zakończenie żywota Queenie wywołuje raczej ulgę aniżeli smutek i cierpienie. Do czasu, gdy w dniu pogrzebu członkowie rodziny Faradayów odkrywają, że stara ciotka ma zostać pochowana z medalionem zawierającym pukiel włosów małej Rowan, córki Dereka i Alison. Nie podoba się to Hermione, siostrze Alison, która dość nacierpiała się przez zmarłą, a którą wszyscy posądzają o popadanie w szaleństwo. Ostatecznie Queenie zostaje pogrzebana z wisiorkiem. Jakiś czas po pogrzebie Rowan poznaje nową koleżankę, wyniosłą i staromodną Vicky, pod wpływem której zaczyna się do niej upodabniać, a tym samym również upodabniać się do zmarłej Queenie. Ci, którzy odkrywają prawdę o tożsamości Vicky, zostają w jakiś sposób uciszeni, a mała Rowan w dalszym ciągu pozostaje w niebezpieczeństwie. Czy jej rodzice zdążą na czas odkryć przerażające fakty? Jakie pułapki zza grobu ma w zanadrzu ciotka Queenie? Czy komukolwiek uda się zapobiec jej dalszej egzystencji?

Queenie to postać kierująca się zasadą "Nie musisz umierać, chyba że tego chcesz. A nie zechcesz tego, jeśli się nie zestarzejesz. To wszystko tylko iluzje: choroba, starzenie się, śmierć. Jeśli bardzo chcesz, w końcu przejrzysz je wszystkie"*. Dlatego od zawsze była przekonana, że nie umrze, czując się dzięki temu lepsza i bardziej wartościowa od innych. "Każdy miał w sobie surowego sędziego - może to właśnie on decydował, jaka wieczność jest dla nas właściwa"**. Wygląda na to, że Queenie już dawno zabawiła się w sędziego i zdecydowała o własnym losie kosztem Rowan i jej rodziców. "Może wszystko po drugiej stronie było tylko samotnym, niekończącym się snem i nie miało znaczenia, czy trwało to tylko w momencie śmierci, czy przez wieczność; to, co się wtedy działo, nie miało już nic wspólnego z życiem na jawie - oba światy niekiedy się przenikały"***. Dalsze wydarzenia w powieści dadzą jej bohaterom do zrozumienia, w jak dużym stopniu i do jakich skutków to przenikanie potrafi doprowadzić.

Ogólny zarys fabuły "Złego wpływu" wydaje się ciekawy, ale zanurzając się w nią głębiej, już nie jest tak kolorowo. Campbell bardzo wolno rozwija każdy nowy wątek i niektóre z nich dość szybko kończy, nie wyjaśniając ich w całej okazałości. Powieść zamiast przerażać przynudza, a dzieje się to za sprawą przydługich opisów miejsc i krajobrazów, które miałam ochotę za każdym razem pominąć. Niewielkie napięcie pojawiało się tylko we fragmentach poprzedzających tragiczne wypadki. Irytowały mnie zachowania wielu bohaterów, którzy wydawali mi się postaciami ponurymi i bezbarwnymi. Najlepiej wspominam ciotkę Rowan, Hermione, uważaną przez swą rodzinę za nieco obłąkaną, oraz wujka dziewczynki, Lance'a, owianego tajemniczą przeszłością, któremu autor poświęcił absolutnie zbyt mało miejsca w swej powieści.

"Zły wpływ" to utwór, który mimo jednolitego i spokojnego tempa akcji zdołał zainteresować mnie przebiegiem kolejnych wydarzeń, z których część okazała się zaskakująca, a część przewidywalna, prowadząc wspólnie do dość banalnego zakończenia, które mnie nie usatysfakcjonowało. Do ostatniej strony epilogu czekałam na coś budzącego prawdziwą grozę, miałam nadzieję, że chociaż zakończenie wywoła jakiś dreszcz na mym ciele, ale jednak tak się nie stało. Podobało mi się natomiast poruszenie w powieści ważnej kwestii, jaką jest miłość rodzicielska, pogłębiona szczególnie po trudnych przeżyciach dziecka. Małżeństwo Faradayów nie należało do idealnych i borykało się z rozmaitymi problemami, a mimo to dbało o Rowan jak najlepiej potrafiło, nawet gdy dziewczynka znalazła się pod niepożądanym wpływem ciotki Queenie. Przeobrażenia Rowan również okazały się interesujące, choć myślałam, że stanie się ona o wiele bardziej złą i nieposłuszną osóbką.

Zdaję sobie sprawę z tego, iż nie każdy horror musi charakteryzować się rozlewem krwi i brutalnością, ale tej brutalności właśnie w "Złym wpływie" mi trochę zabrakło. Utwór ten przypomina bardziej opowieść obyczajową z elementami fantastycznymi w postaci nadprzyrodzonych zjawisk aniżeli horror. Usprawiedliwia go jednak fakt, że powstał pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku, a wtedy horrory przybierały znacznie łagodniejszą postać niż te powstające w czasach dzisiejszych. Nie jest łatwo za pomocą słowa pisanego ukazać strach i przerażenie, a co dopiero coś, co mogłoby przestraszyć czytelnika, dlatego do książek będących horrorami podchodzę rzadziej i z dużą rezerwą. O wiele bardziej lubię filmy tego gatunku, zwłaszcza te powstałe przed nadejściem XXI wieku, dlatego jeśli "Zły wpływ" doczekałby się w dawniejszych czasach swego odzwierciedlenia na wielkim ekranie, chętnie bym je obejrzała.

Powieść Ramseya Campbella nie zachwyciła mnie, ale też nie rozczarowała na tyle, bym zaczęła żałować czasu spędzonego na jej lekturze. Miłośnikom horrorów mniej lub bardziej się spodoba. Nie jest to żadna krwawa historia, co może sugerować okładka Replikowego wydania, lecz całkiem przyzwoita, niewymagająca opowieść o powrocie do świata żywych osoby, która za wszelką cenę dąży do uniknięcia śmierci. Nieważne, że swoim postępowaniem doprowadzi do tego, że cała jej rodzina już nigdy nie będzie taka jak dawniej...

*s.66
**s.114
***s.148

Za książkę dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece.

7 komentarzy:

  1. Mam na nią ogromną ochotę. Mam nadzieję że przypadnie mi do gustu bardziej niż tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach tą książkę i na pewno jej nie pominę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem zdania, że książka mogła przerazić bardziej, co nie zmienia faktu, że spędziłam przy niej miłe chwile:) Ekranizacja w stylu serii "Omen" sprzed czterdziestu laty - to byłoby to!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda ciekawie, z pewnością w przyszłości się skuszę :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz, że średnia, a patrząc na okładkę pomyślałabym, że będę przerażona. Dobrze, że ostrzegłaś :P

    OdpowiedzUsuń
  6. A okładka zapowiadała taką fascynującą zawartość...szkoda. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...