wtorek, 24 stycznia 2012

"Kwiaty na poddaszu" - Virginia C. Andrews

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA.
Wydawnictwo: Świat Książki, 2012.
Liczba stron: 384.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 23.01.2012.
Zakończenie lektury: 24.01.2012.
Moja ocena: 8/10.

Virginia C. Andrews była amerykańską pisarką żyjącą w latach 1923-1986. W jej dorobku znalazło się mnóstwo powieści tematycznie krążących wokół rodzinnych sekretów i zakazanej miłości. Najpopularniejszą okazała się saga o rodzinie Dollangangerów, rozpoczynająca się słynnymi "Kwiatami na poddaszu", a która wywołała wiele kontrowersji ze względu na poruszane w niej trudne kwestie etyki i moralności ludzkiego życia. Książki Andrews zostały przetłumaczone na kilkanaście języków, a "Kwiaty na poddaszu" doczekały się ekranizacji. Autorka zmarła na raka piersi. Po jej śmierci, na zlecenie jej rodziny, ghostwriter Andrew Neiderman, dokończył dwie rozpoczęte przez pisarkę powieści, w tym "Ogród cieni", ostatnią część serii o Dollangangerach.

"Kwiaty na poddaszu" to, jak informuje piękna i zachęcająca okładka ich najnowszego wydania Świata Książki, "wciągająca opowieść o rodzinnych tajemnicach i zakazanej miłości". To opowieść o ludzkich przekonaniach i wyborach życiowych wartości, balansujących pomiędzy miłością i bogactwem. O dorastaniu, dojrzewaniu i zmianach w postrzeganiu najbliższych osób i najbliższego otoczenia. O szeroko rozumianej miłości, zaufaniu, trosce i wsparciu drugiego człowieka. A także o cierpieniu, nienawiści i pułapkach czyhających na kruche życie ludzkie, pojawiających się w najmniej spodziewanych chwilach.

Szczęśliwe życie rodzinne czwórki rodzeństwa - Cathy, Chrisa, Carrie i Cory'ego Dollangangerów - legnie w gruzach wraz ze śmiercią ich ukochanego ojca. Matka Corrine, pozostająca bez środków do życia i pracy, decyduje się na wkupienie w łaski swych niezmiernie bogatych rodziców i zamieszkanie z dziećmi w ich ogromnym, pełnym przepychu domu. Problem w tym, że rodzice Corrine wyrzekli się córki wiele lat temu z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, przez co kobiecie nie będzie łatwo przekonać ojca do tego, by wybaczył jej ten okropny grzech, a tym bardziej spłodzone przez nią dzieci. Za zgodą bezwzględnej, okrutnej i bardzo religijnej matki Corrine umieszcza swoje pociechy w sekretnym pokoju, prowadzącym na ogromne poddasze. Tylko do czasu, aż zdoła uzyskać przebaczenie własnego, umierającego już ojca. Przynajmniej tak zapewniała swe dzieci Corrine. A tymczasem sprawy potoczyły się zupełnie inaczej i żadnemu z czwórki dzieci nawet się nie śniło, że przyjdzie im spędzić na zamkniętym poddaszu tyle dni, ile rzeczywiście spędzili.

Powieść Andrews została napisana z punktu widzenia Cathy, kilkunastoletniej bohaterki, dlatego jej język jest prosty i nieskomplikowany, często bardzo charakterystyczny dla wypowiedzi dziecięcych. Nie zmienia to jednak faktu, że trzyma w napięciu praktycznie od początku do końca. Książka składa się z dwóch części zbudowanych z rozdziałów, z których każdy opatrzony jest tytułem zwiastującym wydarzenia w nich opisane. Akcja "Kwiatów na poddaszu" toczy się szybko, gdyż autorka skupiała się na najważniejszych chwilach z życia uwięzionych dzieci. Chwilach radosnych i szczęśliwych, ale przede wszystkim tych przerażających i smutnych.

Niełatwo jest wyobrazić sobie życia za ciągle zamkniętymi drzwiami, w pomieszczeniach, które trzeba dzielić jeszcze z trójką ludzi. Ludzi będących dziećmi, które wypełniają całą przestrzeń nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Z drugiej jednak strony, gdyby nie one, człowiek z całą pewnością doprowadziłby swój byt do szaleństwa. Cathy Dollanganger bardzo szybko zrozumiała, że jej rodzeństwo dodawało jej sił, otuchy i miłości. A to wszystko za sprawą ich własnej matki, która z każdym dniem i miesiącem oddalała się od dzieci coraz bardziej. Kilkunastoletni Cathy i Chris stanęli przed zadaniem dorośnięcia szybciej niż ich rówieśnicy. Dojrzewali nie tylko fizycznie, co wzbudzało w nich coraz większe zainteresowanie płcią przeciwną i sprawami intymnymi, ale też psychicznie. Musieli stać się wręcz rodzicami dla swojego młodszego rodzeństwa. "Kiedy tak siedzieliśmy w fotelu, na kolanach Chrisa, uchwyciłam nasze odbicie w lustrze stojącej naprzeciwko toaletki. Wydawało mi się, że zobaczyłam jakiś nieprawdziwy obraz. Wyglądaliśmy jak miniaturki rodziców, młodsze wydania taty i mamy"*. Poczułam wielki podziw i szacunek dla Cathy i Chrisa, choć jednocześnie chciało mi się płakać z powodu losu, jaki nie miał prawa ich spotkać. Postać ich matki Corrine znienawidziłam jeszcze bardziej. To, jaką krzywdę wyrządziła swoim dzieciom, przechodzi wszelkie wyobrażenia. Kolejne strony "Kwiatów na poddaszu" wciągały i szokowały mnie coraz częściej. Miłość braterska Cathy i Chrisa stopniowo zaczynała przekraczać normy moralne, ale czy można ich za to winić? Dzieci, które od bardzo długiego czasu były zdane tylko i wyłącznie na siebie, i które rozpaczliwie pragnęły miłości i wzajemnego zaufania?

Niektórym historia opisana przez Andrews może wydać się niesmaczna, natomiast ja uważam, że jest po prostu smutna, a zarazem piękna. To opowieść o usamodzielnianiu się czwórki rodzeństwa, przeplatanym ze stopniową utratą zaufania do matki i strachem przed okrutną, zdolną do wymierzania brutalnych kar babcią. Cierpień nie było końca, a szczególnie dotknęły one Carrie i Cory'ego, którzy nie mieli szans na normalną naukę i prawidłowy rozwój fizyczny. Ludzie, tak jak rośliny, potrzebują światła słonecznego, by urosnąć, ale jak coś takiego mogło być możliwe u dzieci zamkniętych na ponurym strychu przez ogromny kawał czasu? Po kolejnych okropnych przeżyciach i przykrych odkryciach dokonanych podstępem w domu przez Chrisa, rodzeństwo zdecydowało się na podjęcie odważnych kroków w celu zmiany swego życia na lepsze. Zakończenie, tak jak zresztą cala książka Andrews, wywołało we mnie wiele emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Niemożliwym jest, bym przy najbliższej okazji nie sięgnęła po kolejną część sagi o Dollangangerach.

W trakcie lektury "Kwiatów na poddaszu" podświadomość nakazała mi porównać postaci Cathy i Chrisa z bohaterami filmu "Błękitna laguna" z 1980 roku. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio oglądałam ów film, dlatego tym bardziej dziwiłam się własnym skojarzeniom. Wynikały one jednak z nasuwającego się podobieństwa obu par głównych bohaterów pod względem ich odizolowanego istnienia, usamodzielniania się z dala od dorosłych i szerokiej wiedzy o świecie oraz pragnienia bycia potrzebnym i kochanym. Ot, takie skojarzenie, które jednak nasiliło moją chęć przypomnienia sobie obrazu "Błękitnej laguny", a także obejrzenia ekranizacji "Kwiatów na poddaszu", powstałej w roku 1987.

Ta powieść Virginii C. Andrews jest uważana za najlepszą z całej sagi o Dollangangerach, co wcale nie oznacza, że pozostanę na tej jednej, o czym wspomniałam już wcześniej. "Kwiaty a poddaszu" cieszą się dużą popularnością wśród czytelników i nic w tym dziwnego - niemal każdy z nas lubi być zaskakiwany i szokowany niecodzienną treścią, jaką może nam dostarczyć książka. Andrews udało się wzbudzić we mnie zarówno szacunek, jak i nienawiść. Współczucie i grozę. Uśmiech na twarzy i łzy wzruszenia. Od bardzo dawna czekałam na moment, w którym "Kwiaty na poddaszu" znajdą się w zasięgu moich rąk i oczu, dlatego gdy ta chwila nastąpiła, pochłonęłam powieść jednym tchem. Tak szybko jej nie zapomnę. Bo jak to zrobić, kiedy myślami w dalszym ciągu błądzę po zakamarkach tytułowego poddasza, skrywającego wielką tajemnicę? Książkę bardzo polecam.

*s.133

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.

8 komentarzy:

  1. Ostatnio polubiłam sagi rodzinne, a o tej pozycji słyszałam praktycznie same pochlebne opinie, więc będę musiała się rozejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć serię czytałam kilkanaście lat temu pamiętam, że wywarła na mnie ogromne wrażenie. Trzeba by sobie ją odświeżyć...:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Kwiaty na poddaszu" już dwa razy - takie wrażenie zrobiła na mnie ta książka. To jedna z moich ulubionych pozycji. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dotychczas nie słyszałam o tej książce, ale zainteresowałaś mnie swoją recenzją. Rozejrzę się w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie zamierzam dzisiaj zacząć czytać :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka już do mnie idzie i nie mogę się jej doczekać... Naczytałam się recenzji i teraz mnie intryguje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sama okładka zachęca do lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze. Historia strasznie intrygująca. Muszę koniecznie po nią sięgnąć. Jestem ciekawa, co stanie się dalej...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...