piątek, 6 stycznia 2012

"Anioł z Missisipi" - Greg Iles

Wydawnictwo: Albatros, 2008.
Liczba stron: 496.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 04.01.2012.
Zakończenie lektury: 06.01.2012.
Moja ocena: 8/10.

Greg Iles to amerykański pisarz pochodzenia niemieckiego. Zanim zaczął pisać, grał w zespole muzycznym Frankly Scarlet. Specjalizuje się w thrillerach wojennych, psychologicznych i kryminałach. Powieść "24 Hours" doczekała się ekranizacji, a inne kryminały często są porównywane do twórczości Harlana Cobena i Roberta Ludluma.

"Anioł z Missisipi" to pierwsza powieść Ilesa, po którą sięgnęłam. Spoczywała na półce mojej biblioteczki już od kilku miesięcy i, nie wiem, dlaczego, nie mogłam się do niej przekonać. Może surowa i mało kolorystyczna okładka mnie zniechęcała? W każdym bądź razie teraz sama się sobie dziwię, bo książka okazała się całkiem udanym thrillerem z dużą dawką napięcia, mnóstwem podejrzanych i niekończącym się wręcz śledztwem. Tak, tak, wiem, nie oceniaj książki po okładce...

To opowiedziana w pierwszej osobie, z perspektywy głównego bohatera, historia o wstrząsających morderstwach, seksualnych poczynaniach nastolatków, walce narkotykowych gangów, a także walce o władzę nad miastem na podłożu rasowym. Akcja toczy się w niedużym miasteczku Natchez, które w niewiarygodnie szybkim tempie z nudnego przeistacza się w przerażające i niebezpieczne miejsce w stanie Missisipi.

Wszystko zaczyna się od znalezienia ciała zamordowanej i zgwałconej siedemnastolatki, Kate Townsend. Dziewczyna była gwiazdą swojej szkoły i jedną z najinteligentniejszych uczennic. Główny bohater, niepraktykujący prawnik, a obecnie pisarz, Penn Cage, decyduje się na odszukanie sprawcy zbrodni po tym, jak za winnego jej dokonania zostaje uznany szanowany lekarz, Andrew Elliott. Szybko wychodzą na jaw fakty, iż Elliott miał romans z Kate, a dziewczyna nie była takim ideałem, za jakiego wszyscy ją uważali. Seks, narkotyki i imprezy okazują się chlebem powszednim dla nastolatków i wkrótce ginie kolejna osoba ze środowiska szkolnego Kate Townsend. Jakby tego było mało, w Natchez nasilają się poglądy rasistowskie, także wśród ważnych osobistości miasteczka. Penn robi wszystko, by zapanować nad niesprawiedliwością i uniewinnić swego przyjaciela. Ale czy Drew Elliott rzeczywiście jest niewinny?

Styl pisarski Grega Ilesa ma w sobie to coś. Coś, co nie pozwoliło mi oderwać się od lektury "Anioła z Missisipi". Powieść swoją zawiłą fabułą i licznymi zagadkami bardzo przypomina mi utwory Harlana Cobena, którego jestem fanką. Akcja, pełna napięcia i podejrzanych, przez których zachodziłam w głowę, usiłując rozwiązać ostateczną zagadkę morderstwa, toczy się bardzo szybko w ciągu zaledwie kilkunastu dni. Myślę jednak, że pierwsza połowa książki była ciekawsza i bardziej wciągająca od połowy drugiej. Samo zakończenie trochę mnie rozczarowało - chyba chciałam czegoś w większym stopniu zaskakującego, wręcz zwalającego z nóg. A może robię się za bardzo wymagająca...

Co do bohaterów utworu, przyznaję, że byli tacy, którzy swoim postępowaniem intrygowali mnie lub zwyczajnie się podobali, ale byli też tacy, którzy działali mi na nerwy. Do tych drugich z całą pewnością zaliczam partnerkę Penna, która okropnie mnie irytowała i bez której fabuła mogłaby praktycznie się obyć, dlatego ucieszyłam się z drogi, jaka została jej przypisana przez autora pod koniec powieści. Na duży plus natomiast zasługuje kreacja Mii Burke, osiemnastolatki opiekującej się córką Penna, zakochanej w swoim "szefie" i odznaczającej się sprawnym działaniem w zakresie detektywistyki.

Problemy na tle rasowym w zainteresowały mnie w małym stopniu, choć Iles poświęcił im dość dużej uwagi. Znacznie bardziej pochłaniała mnie sprawa Drew Elliotta, choć szkoda, że zabrakło obszerniejszych relacji z rozpraw sądowych. W szokujący sposób natomiast zostało ukazane życie nastolatków jednej ze szkół Natchez. Niejeden czytelnik, będący rodzicem, był na pewno autentycznie przerażony w czasie lektury tej książki. Piętnastoletnie i niewiele starsze dzieci, pozornie niewinne, często okazywały się osobami spragnionymi dorosłości, którym nieobce były narkotyki i seks. Często takie zachowanie młodzieży tłumaczy się ich problemami w dzieciństwie, niepełną rodziną, brakiem odpowiednich wzorców. Ale czy rzeczywiście tak jest zawsze? Nie sądzę. Czasy się zmieniły na gorsze. I zmieniają się nadal. A nam jest coraz trudniej nadążyć za tymi zmianami, co jest przykrą sprawą.

Na koniec, nie mogę się powstrzymać, by nie wspomnieć jeszcze słowem na temat wydania "Anioła z Missisipi". Wydawnictwo Albatros tym razem trochę mnie rozczarowało zarówno nieciekawym projektem okładki, jak i rzucającymi się w oczy błędami w tekście. Pomijając brak kropek gdzieś tam na końcu zdań, brak ogonków przy polskich znakach lub nieprawidłową odmianę przez osoby jakiegoś czasownika, zdarzały się tego typu literówki, jak "do" zamiast "to", a co szczególnie mnie zaskoczyło, "lad" zamiast "lat". Nic nie mogę poradzić na to, że zwracam na te potknięcia uwagę. Czasami one naprawdę psują czytelnikowi odbiór książki.

"Anioł z Missisipi" to thriller, który zachwycił mnie już od pierwszej strony, ale ten zachwyt odrobinę opadał wraz z kolejnym rozdziałem. Powieść uważam jednak za bardzo dobrą, będącą smakowitym kąskiem dla miłośników sensacji i kryminałów. Trzyma w napięciu, nie nudzi, no i zawiera wiele ciekawych opisów historii, działań i charakterów poszczególnych bohaterów. Rewelacyjna lektura na dwie, trzy bezsenne noce.

Baza recenzji

3 komentarze:

  1. Czytałam tego autora "W martwym śnie" i pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem. Chętnie zapoznam się z inną jego książką!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przekonała mnie Twoja ciekawa recenzja :))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...