poniedziałek, 17 grudnia 2012

"Zaułek szczęścia" - Urszula Jaksik

Wydawnictwo: Replika, 2012.
Liczba stron: 324.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 08.12.2012.
Zakończenie lektury: 08.12.2012.
Moja ocena: 6/10.

Urszula Jaksik pochodzi z Górnego Śląska. Niegdyś ukończyła bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim. Zadebiutowała w 1981 roku w czasopiśmie "Płomyk" opowiadaniem dla nastolatków, "Z zapisków młodszego brata". Do roku 2004 zdobyła kilka nagród i wyróżnień, pisząc głównie opowiadania. Jej pierwsza książka natomiast to "Sobotnie popołudnie", która powstała w okolicach 2008 roku. Pasjami autorki są pisanie i fotografowanie. Bardzo lubi też podróżować.

"Zaułek szczęścia" to najmłodsze "dziecko" Jaksik, na dodatek wyróżnione w drugiej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego "Świat Kobiety" organizowanego przez wydawnictwo Replika. To pierwsza powieść zauważona przez jurorów tego konkursu, po którą miałam okazję sięgnąć. Zwróciła moją uwagę przede wszystkim niesamowicie ciepłą i barwną okładką, no i oczywiście ciekawym opisem, z którego wywnioskowałam, że fabuła utworu nudna być nie może. Na ogół rzadko czytam książki polskich autorów, a te, które już poznałam - w mniejszym lub większym stopniu - trafiły w mój gust. Z "Zaułkiem szczęścia" nie było inaczej.

Julia to starsza pani z dobrego domu, niezwykle dobra i serdeczna, skazana jednak na cierpienie poprzez wyniszczającą ciało chorobę. Ma dorosłego syna, Pawła, który lada moment ukończy studia i wyfrunie z rodzinnego gniazda wraz ze swoją dziewczyną prosto do Stanów Zjednoczonych. Julia czuje się samotna, ale zdaje sobie sprawę z tego, że swoją schorowaną osobą nie może uprzykrzać życia innym ludziom. Aby umożliwić synowi dalszy rozwój zawodowy, decyduje się na zatrudnienie dla siebie opiekunki. Kandydatka przedstawiona przez zaufaną fryzjerkę od razu przypada jej do gustu. Rita to niemłoda już kobieta po przejściach, ledwo wiążąca koniec z końcem, trochę niezdarna, ale za to bardzo pracowita i uczciwa. Zarówno Julia, jak i Rita, nie spodziewają się tego, iż wkrótce obie nie będą potrafiły bez siebie żyć. Ich przyjaźń pozwoli starszej pani pogodzić się z przeszłością, której wspomnienia do najprzyjemniejszych nie należą, a jej opiekunce uporządkować nędzne życie na gruncie nie tylko finansowym, ale i uczuciowym.

Mimo tego, iż książka porusza niełatwe tematy, ma swoisty urok, dzięki któremu przyciąga czytelnika. Czyta się ją bardzo szybko ze względu na niedługie rozdziały, wartką akcję i przyjemny, miły język autorki, choć czasami odniosłam wrażenie, że przybierał on zbyt grzeczną formę, zwłaszcza jeśli chodzi o wypowiedzi bohaterów. Jaksik konkretnie i zwięźle pisze o tym i o tamtym, nie zanudzając odbiorcy rozległymi opisami odbiegającymi od tematu. W Replikowym wydaniu "Zaułka szczęścia" dopatrzyłam się jednak paru literówek, jednego błędu ortograficznego - w słowie "zakrztusiła" - a także odnotowałam brak przecinków w niektórych zdaniach, w których powinny były się one pojawić.

Historia opowiedziana przez Jaksik do banalnych się nie kwalifikuje. O ile wątek niespodziewanej przyjaźni dwóch kobiet dość często pojawia się w literaturze, tak pozostałe wątki związane z głównymi bohaterkami "Zaułka szczęścia" odbiegają od utartych schematów i zaskakują. Szczególnie dwa momenty powieści zapadły mi głęboko w pamięć - pierwszy, dotyczący owianej tajemnicami przeszłości Julii, a drugi, będący praktycznie zakończeniem utworu. Zakończeniem, nie da się ukryć, dość oryginalnym, którego w ogóle się nie spodziewałam, które pozostawiło po sobie pewien niedosyt, ale z drugiej strony też możliwość snucia własnych domysłów.

Postaci wykreowane przez autorkę są barwne i niezwykle rzeczywiste. Podoba mi się sposób, w jaki Jaksik przedstawia relacje panujące między Julią a Ritą, to, jak obie wzajemnie się uzupełniają i pomagają sobie w różnych aspektach codziennego życia. Rita to bez wątpienia osoba bardzo interesująca. Wokół niej tyle się dzieje, że aż nie ma się ochoty przerywać lektury traktującej o jej losach. Co nie do końca mnie przekonało, to to, iż wątek z nią i Natalką rozwinął się zdecydowanie za szybko, w wyniku czego dalsze wydarzenia również minęły w mgnieniu oka. Uważam też, że szerzej mogły zostać opisane perypetie innej bohaterki, niezbyt przeze mnie lubianej, a mianowicie Karoliny, dziewczyny Pawła, która oprócz rozterek miłosnych i zawodowych, boryka się z problemami rodzinnymi.

Tak, grono bohaterów "Zaułka szczęścia" to wielkie wysypisko zarówno problemów, jak i przyjemnych, wartościowych chwil. Czytelnik błądzi pomiędzy miłością, przyjaźnią, dążeniem do celu, cierpieniem i niepewnością przed dniem jutrzejszym. Urszula Jaksik uświadamia nam, że owszem, życie jest niezwykle kruche i pełne niespodzianek, także tych przykrych, ale ważne jest, aby mimo wszelkich przeciwności losu umieć odnaleźć jego dobrą stronę. Dobrą stronę tych niedogodności. Kiedy trzeba, zachować zimną krew i potrafić wybaczyć. Co najważniejsze, pogodzić się z tym, co się stało, lub co się może stać. Kiedy jest okazja, wpuścić do swego serca choć odrobinę ciepła i radości. "Zaułek szczęścia" na przemian smuci, wzrusza i napawa optymizmem. Jest to książka dla każdego ze względu na urozmaiconych wiekowo bohaterów, z którymi odbiorca może się utożsamić, w których może odnaleźć cząstkę siebie lub cząstkę kogoś bliskiego. Zachęcam do jej przeczytania.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję portalowi IRKA.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

5 komentarzy:

  1. Och, mam wielką ochotę na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna okładka, ale sama książka mnie nie przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem, może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie do końca jestem przekonana, chociaż okładka, w rzeczy samej, ładna :)

    Pozdrawiam przedświątecznie!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...