poniedziałek, 28 kwietnia 2014

"15 dni bez głowy" - Dave Cousins

Tytuł oryginału: "15 Days Without a Head".
Tłumacz: Dominika Cieśla-Szymańska.
Wydawnictwo: YA!, 2014.
Liczba stron: 288.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 16.04.2014.
Zakończenie lektury: 17.04.2014.
Moja ocena: 7/10.

Dave Cousins to brytyjski autor powieści dla młodzieży. Już w dzieciństwie dało się we znaki jego zamiłowanie do pisania. Studiował sztuki piękne w Bradford, a później dołączył do zespołu muzycznego, z którym koncertował i nagrywał płyty przez kolejne dziesięć lat. Jego debiutancka książka, "15 dni bez głowy", została nominowana do wielu nagród literackich i zdobyła prestiżową Crystal Kite Award. Polskie wydanie drugiego utworu tego pisarza, "Czekając na Gonza", już niedługo.

Do napisania "15 dni bez głowy" zainspirowało Cousinsa zdarzenie, którego był świadkiem. Będąc w pubie, zwrócił uwagę na pewną mocno pijaną kobietę, która poprzez kłótnie z obcymi ludźmi wprawiła w zakłopotanie swych synów. Autor zastanowił się wówczas, jak może wyglądać życie tych chłopców na co dzień. I swym pomysłem dzieli się właśnie na kartach debiutanckiej powieści, która została dobrze przyjęta zarówno przez krytyków, jak i czytelników. Jest to książka zarówno dla młodych, jak i dorosłych odbiorców, ukazująca kilkanaście dni z życie dwójki chłopców borykających się z problemami, z którymi tak naprawdę nie powinni obcować - dla ich własnego dobra, zdrowia i rozwoju psychicznego.

Mowa tutaj o piętnastolatku o imieniu Laurence i jego sześcioletnim bracie przyrodnim, Jayu, mieszkających z matką alkoholiczką cierpiącą na depresję, która pogłębia się z każdym kolejnym dniem przepracowanym na dwóch etatach w nieciekawych miejscach zatrudnienia. Pewnego dnia kobieta znika bez śladu, zostawiając synów bez opieki, jedzenia i pieniędzy. Zachowując zimną krew, Laurence robi wszystko, by zapewnić sobie i bratu w miarę normalny byt, ale im dłużej trwa nieobecność ich matki, tym jest to trudniejsze. Czy uda mu się odnaleźć rodzicielkę, zanim o jej zniknięciu dowie się opieka społeczna? Czy Laurence znajdzie w swym otoczeniu kogoś, na kogo będzie mógł liczyć w najbardziej skomplikowanych momentach swego życia?

Mieszkanie z często sięgającą po alkohol matką nie należy do łatwych. Ale, w przeciwieństwie do mieszkania bez niej, odbywa się ono według pewnego rodzaju harmonogramu stworzonego w wyobraźni Laurence'a, uzależnionego od nastroju kobiety. Czasami, gdy ów nastrój jest fatalny, nadchodzi Chmura, a gdy jest wręcz przeciwnie - Wesoła Godzina. "Wesoła Godzina rzeczywiście trwa mniej więcej godzinę. Czasem mniej. Gorzej jest, kiedy mama nie pije, bo nie mamy pieniędzy. Ciska się wtedy po mieszkaniu, krzycząc na mnie i na Jaya, że wszędzie jest bałagan. Albo nie wstaje z łóżka przez cały dzień, albo zamyka się w łazience i przez drzwi słychać, jak płacze. Czasem siedzi tam bez końca, więc muszę zabierać Jaya na dwór, żeby wysikał się za kubłami na śmieci"*. Nieprzyjemne okoliczności sprawiają, że na swój sposób młodym bohaterom zaczyna brakować rodzinnych "tradycji", mimo że były one takie, jakie były.

Laurence to taki trochę buntowniczy, ale mający dobre serce nastolatek. To, co go spotyka w ciągu tytułowych dwóch tygodni, w żadnym wypadku nie powinno mieć miejsca. Dzieci w jego wieku nie powinny mieć na głowie takich obowiązków, jak ratowanie rodziny. Nie powinny mieszkać w miejscu pełnym karaluchów, nie powinny opuszczać szkoły, by zajmować się młodszym rodzeństwem, co jest zadaniem rodzica. Losy bohaterów utworu Cousinsa bez wątpienia poruszają, a zarazem wywołują u czytelnika coś w rodzaju napięcia. Do samego końca przecież nie wiadomo, co stanie się z Laurencem i Jayem, czy uda im się zapanować nad bytem bez matki u boku, kłamstwami, którymi muszą karmić siebie nawzajem, wścibskich sąsiadów, kolegów i koleżanki, nad rodzącymi się w głowie Laurence'a w krytycznych chwilach załamania nerwowego i żalu do rodzicielki mrożącymi krew w żyłach myślami, które mogą doprowadzić ich życie do jeszcze większej ruiny. Sześcioletni Jay to dość specyficzne dziecko, wielki miłośnik Scooby'ego Doo, w którego od czasu do czasu się wciela. Nie do końca rozumie, co się wokół niego dzieje, i tęskni za mamą. Niejednokrotnie było mi strasznie żal tego chłopca, choć z drugiej strony jego postać nadaje powieści nieco optymistyczny i zabawny charakter. Podobnie jak osoba Miny, sympatycznej koleżanki Laurence'a. Bardzo się z nimi wszystkimi zżyłam, muszę przyznać.

"15 dni bez głowy" to książka, w której smutna i ponura rzeczywistość zderza się z cudownymi wspomnieniami i naiwnymi marzeniami, które jako tako przywracają ład myśleniu bohaterów i pozwalają im wierzyć w to, że kiedyś będzie normalnie, a może nawet jeszcze lepiej niż kiedykolwiek. Dzięki nim Laurence jest w stanie choć na chwilę zapomnieć o krążącym nad nim i Jayem widmie opieki społecznej i ma siłę działać w celu sprowadzenia matki do domu. Jej postać z kolei trudno jest żywić pozytywnymi uczuciami. Ta nieodpowiedzialna kobieta nie zasługuje na tak wspaniałe dzieci, jakimi są jej synowie, którzy - mimo jej niewłaściwego zachowania (szczególnie uwidocznione w scenach na łodzi i nad kanałem, które, tak swoją drogą, wywołały we mnie mieszane uczucia) - wciąż ją kochają i nie wyobrażają sobie życia naznaczonego rozłąką z bliskimi trwającą już zawsze.

Oprócz samej fabuły opowiedzianej ładnym i nowoczesnym językiem bardzo spodobało mi się wydanie powieści Cousinsa, począwszy od przyciągającej wzrok okładki, aż po techniczną stronę wnętrza utworu ozdobioną ciekawymi czcionkami i grafikami oddzielającymi od siebie poszczególne rozdziały. Bardzo miłe dla oka, zapewniam.

"15 dni bez głowy" Dave'a Cousinsa nie są jakimś drastycznym dramatem, lecz słodko-gorzką opowieścią o trudach życia w niecodziennych warunkach i nagłym zderzeniu z dorosłością ukazaną z perspektywy młodego człowieka. O zasługującej na podziw braterskiej miłości i poświęceniu dla drugiej osoby. To książka niepozbawiona wzruszeń, dobrego humoru i nadziei. Warta uwagi i godna polecenia.

*s.10

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję grupie wydawniczej Foksal / wydawnictwu YA!
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

5 komentarzy:

  1. Interesująco się zapowiada. Pewnie w wakacje przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może gdybym była trochę młodsza, to by mnie ten tytuł zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam - nie jest to pozycja tylko i wyłącznie dla młodzieży, gdyż porusza temat trudny, jakim jest zaniedbanie rodzicielskie. Sama nastolatką nie jestem już od dłuższego czasu, a mimo to książka zrobiła na mnie dobre wrażenie :).

      Usuń
  3. Tytuł jest zdecydowanie przyciągający! Chętnie bym to przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tym tytule ani o autorze ale muszę to zmienić, bo Twoja recenzja bardzo mnie wciągnęła.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...