czwartek, 31 maja 2012

"Klucz Sary" - Tatiana de Rosnay

Wydawnictwo: Muza, 2007.
Liczba stron: 352.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 28.05.2012.
Zakończenie lektury: 28.05.2012.
Moja ocena: 9/10.

Tatiana de Rosnay to urodzona w 1961 roku pisarka o korzeniach francuskich, angielskich i rosyjskich. Studiowała literaturę angielską, pracowała w charakterze redaktora francuskiego magazynu "Vanity Fair", obecnie natomiast jest dziennikarką "Elle" i "Journal du Dimanche". Jest autorką kilkunastu powieści. Napisany w języku angielskim "Klucz Sary" zyskał dużą popularność w kilkudziesięciu krajach, a w 2010 roku powstał film na jego podstawie z Kristin Scott Thomas w roli głównej.

"Klucz Sary" to ujmująca opowieść o losach francuskich rodzin żydowskich, które najdotkliwsza tragedia spotkała w 1942 roku. Jest to historia częściowo oparta na faktach. Częściowo, gdyż pomijając fikcyjnych bohaterów, autorka przywołuje w niej wydarzenia z 16 lipca 1942 roku, kiedy to w okupowanej Francji miały miejsce masowe aresztowania na stadionie Vélodrome d'Hiver. Karty tej okrutnej historii odkrywa pewna dziennikarka mieszkająca w Paryżu. To, czego dowiaduje się na temat tych antysemickich działań, na zawsze zmienia jej życie. Prawda bardzo często wyzwala ból. Czy warto dążyć do jej odkrycia, niezależnie od okoliczności i konsekwencji?

II wojna światowa, 16 lipca 1942 roku. Dziesięcioletnia Sarah Starzyński, jej rodzice oraz tysiące innych Żydów i osób pochodzenia żydowskiego zostają zmuszeni przez francuską policję do opuszczenia swych domów i zgromadzenia się na stadionie Vél' d'Hiv'. Nikt nie wie, co dokładnie się dzieje. Wierząc, że niedługo powróci do domu, dziewczynka zamyka swego czteroletniego braciszka w sekretnej szafie, zabierając ze sobą tytułowy klucz. Kiedy jednak dociera do jej świadomości, że jej dalsze istnienie jest przypieczętowane pobytem w obozie koncentracyjnym, jest zrozpaczona, ale też nie porzuca nadziei na powrót do braciszka. Sześćdziesiąt lat później na trop życia Sary wpada Julia Jarmond, dziennikarka, której zadaniem jest przygotowanie artykułu na temat losów francuskich rodzin żydowskich z okazji obchodów sześćdziesiątej rocznicy Vél' d'Hiv'. Bohaterka dokonuje niezmiernie ważnych odkryć, które sprawiają, że zaczyna patrzeć na swoją rodzinę i całe swoje francuskie życie innym okiem. Jednak aby rozwiązać zagadkę z przeszłości do samego końca i położyć kres wszelkim niewyjaśnionym faktom, Julia musi poświęcić na to wiele czasu, a może nawet coś więcej.

Mimo że tematycznie książka de Rosnay jest smutna i wywołuje mnóstwo refleksji, jest też bardzo przystępna i przyjemna w odbiorze. Chodzi tutaj o przyjemność czerpaną nie ze zdarzeń poruszanych w "Kluczu Sary", lecz z języka, jakim posługuje się autorka. Jest on niezwykle prosty, skromny i ujmujący. Powieść ukazana jest z dwóch perspektyw na przemian - jedna z nich przedstawia świat wojny widziany oczami dziesięcioletniej dziewczynki, natomiast za drugą odpowiada postać Julii mieszkającej w Paryżu w 2002 roku. Obie jednak wspaniale współgrają ze sobą i wywołują niezliczone emocje, począwszy od niepewności, strachu, bólu, smutku i żalu, aż po ciekawość, napięcie związane z nieświadomością dotyczącą tego, jak cała ta historia się zakończy.

Być może fakt, iż obok literatury wojennej nie potrafię przejść obojętnie, sprawił, że "Klucz Sary" wciągnął mnie niesamowicie, przez co musiałam przeczytać tę książkę w kilka godzin. Ale duży wpływ na to miała też po prostu ta wzruszająca, zgrabnie opowiedziana historia zarówno Sary, jak i Julii, wyposażona z wielu ciekawych bohaterów, nie tylko tych głównych. Praktycznie każda z postaci pojawiających się w utworze ma w sobie jakąś szczególną cechę, dzięki której zwraca na siebie uwagę. Czy to dobroć, chęć niesienia pomocy, upór, wytrwałość, a nawet tchórzostwo - efekt jest ten sam.

Tatiana de Rosnay napisała książkę, o której nie trzeba pisać czy mówić zbyt wiele, by wyrazić swój zachwyt nad nią. Bo "Klucz Sary" jest w każdym calu zachwycający. Zachwycający w swej prostocie, niewiarygodnie prawdziwy i szczery aż do bólu. Ale o ludzkiej bezsilności wobec wojny i o Holokauście nie da się pisać czy mówić inaczej. Autorka w piękny sposób złożyła hołd dzieciom z Vél' d'Hiv', dając przy tym świadectwo niekończącej się pamięci dotyczącej Szoa. Bardzo polecam.

9 komentarzy:

  1. często miewam ochotę, na podobne książki
    tej pozycji również dałabym szansę
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciłaś mnie - przeczytam
    ZAPRASZAM NA MOJA PIERWSZĄ ROZDAWAJKĘ

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjna lektura! Z ogromną chęcią przeczytam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie zabiorę się za czytanie, fabuła brzmi bardzo ciekawie i wzruszająco. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam! Świetna książka, jedna z moich ulubionych. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna mam ją w planach:)). Jak wpadnie mi w ręce, nie odmówię. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Również byłam pod ogromnym wrażeniem. To książka, o której warto pisać i mówić tym bardziej, że nie jest bardzo rozreklamowana. Co gorsza nakład jest wyczerpany ale mam nadzieję, że "Klucz Sary" doczeka się wznowienia i co za tym idzie większej promocji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dość często sięgam po tego typu publikacje, z tego względu, że interesuje mnie tematyka II wojny światowej przełożona na język literacki. "Klucz Sary" także mam w czytelniczych planach.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...