wtorek, 13 maja 2014

"Cięcie" - Veit Etzold

Tytuł oryginału: "Final Cut".
Tłumacz: Miłosz Urban.
Wydawnictwo: Akurat, 2014.
Liczba stron: 544.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 03.05.2014.
Zakończenie lektury: 06.05.2014.
Moja ocena: 6/10.

W ubiegłym miesiącu listonosz dostarczył mi przesyłkę zawierającą "Cięcie", którego oczekiwałam z wielką niecierpliwością. Nie była to jednak zwyczajna przesyłka. Po jej otwarciu bowiem okazało się, że książka - z adekwatną do tytułu, czyli dosłownie pociętą okładką - jest dodatkowo zapakowana w przylegającą folię z widniejącym na niej brudzącym krwistoczerwonym odciskiem dłoni. Tak mnie to wszystko zachwyciło, że aż było mi żal usuwać tę mrożącą krew w żyłach otoczkę, by dostać się do wnętrza powieści. Pomyślałam wówczas - dobrze się zaczyna i zapowiada. Czy treść thrillera utrzyma ten poziom? Teraz, po zakończonej już lekturze, mogę napisać, że chociaż mnie ona trochę rozczarowała, była ciekawa, pomysłowa i czasami wstrząsająca. Myślę, że przebieg fabuły zaskoczyłby mnie o wiele bardziej, gdybym przed rozpoczęciem czytania "Cięcia" nie zapoznała się z jego obszernym opisem dostępnym w Internecie. Niestety streszcza on zdecydowaną większość fabuły. Lepiej więc go sobie podarować i od razu przystąpić do lektury utworu Veita Etzolda. Ewentualnie można zerknąć do mojej zapowiedzi, widocznej poniżej.

Clara Vidalis, nadkomisarz wydziału zabójstw Krajowej Policji Kryminalnej, ekspertka sądowa i psychopatolog, oprócz tego, że na co dzień ściga najokrutniejszych przestępców, żyje przeszłością, nie mogąc opędzić się od ducha siostry, którą straciła dwadzieścia lat temu. Tuż przed urlopem, na który zasłużyła sobie po złapaniu seryjnego mordercy zwanego Wilkołakiem, bohaterka otrzymuje tajemniczą przesyłkę zawierającą płytę CD z makabrycznym plikiem video. Na filmie, który miał wryć się w jej umysł już na zawsze, nieznany sprawca podcina gardło młodej dziewczynie. Podążając nikłymi śladami, a raczej sprytnie skonstruowanymi wskazówkami pozostawionymi przez zabójcę, policja natrafia na zwłoki sfilmowanej dziewczyny, a trochę później - na kolejnego trupa. Dlaczego Bezimienny - jak każe siebie nazywać morderca - zabija, stosując przy tym niespotykane metody i środki? I dlaczego do obserwowania swych chorych poczynań wybrał właśnie Clarę?

"On, Bezimienny, pożerał dusze uwięzione w cyfrowym świecie. Był niczym demon, mogący opętać człowieka i zmusić go do działania, na które by się normalnie nie zdecydował. Bezimienny przejmował osobowość opętanego, by zmusić go do wykonywania swojej woli. Sprawiał, że zmarli dalej żyli, i w ich imieniu realizował swój wielki plan"*. To właśnie tego cyfrowego świata w dużej mierze tyczy się książka Etzolda. Autor zwraca uwagę na niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą wszechobecny internet. W połączeniu z ludzką głupotą, która często nie zna granic, daje rezultaty, w które czasami trudno jest uwierzyć. "Wcześniej idioci biegali po lotniskach, a na bagażu mieli naklejone wielkie plakietki z adresami, tak że potencjalni włamywacze mogli wszystko odczytać i dowiedzieć się, gdzie stoi pusty dom czy mieszkanie. Dzisiaj takie osły przeniosły się do internetu i na Facebooku zamieszczają podobne posty, w ogóle się nie zastanawiając, że kryminaliści też mogą je przeczytać"**. Nie do końca wpasowały się w mój gust nierzadko serwowane przez pisarza wyjaśnienia i formułki - takie trochę podręcznikowe - dotyczące na przykład tego, czym grozi "obnażanie się" w internecie, jak działają narzędzia Google'a, niezabezpieczone sieci internetowe czy marketing internetowy. Raz, że dla czytelnika obeznanego w tych sprawach mogą się okazać zbędne, a dwa - nie w każdym przypadku zostały one idealnie wplecione w fabułę, lecz przytoczone tak po prostu, bo autorowi się o nich przypomniało lub uznał, że warto właśnie w tym momencie o nich napomknąć. To samo mogę napisać o licznie występujących w tekście utworu porównaniach i wspomnieniach przypadków wyróżniających się w jakiś sposób zbrodni i morderców działających w przeszłości - czy to rzeczywistej, czy fikcyjnej.

"Cięcie" ma szokować i jestem pewna, że odbiorców, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z brutalnymi kryminałami czy thrillerami psychologicznymi, jest w stanie zaskoczyć, zbulwersować, przerazić albo zniesmaczyć. Jeśli chodzi o mnie, w ciągu ostatnich paru lat naczytałam się sporo powieści należących do wyżej przytoczonych gatunków i naoglądałam niemało filmów i seriali kryminalnych, więc utwór Etzolda nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, choć uczucia lekkiego niedowierzania, obrzydzenia i napięcia w czasie lektury nie były mi całkowicie obce. Ale przyczyną tego wszystkiego nie jest fabuła sama w sobie, która przecież trzyma się kupy, a poczynania i motywy Bezimiennego są przemyślane i interesujące, lecz pomysłowość pisarza, z którą trochę przeholował. Odniosłam bowiem wrażenie, że zbyt dużo szokujących elementów chciał w swoje "Cięcie" wcisnąć: pedofilia, sadomasochizm, koprofilia, zabójstwa, nekrofilia, rozmaite formy tortur i mordowania - od patroszenia, przez palenie żywcem, aż po rąbanie ciał na maleńkie kawałeczki. W tej książce można znaleźć niemalże wszystko, a co za dużo, to jednak niezdrowo.

Wolałabym, żeby zamiast powyższego nadmiaru brutalnych i rażących scen nieco więcej miejsca w powieści zajmowali jej bohaterowie. Do kreacji samego Bezimiennego raczej nic nie mam - to naprawdę ciekawie skonstruowana, skomplikowana i zapadająca w pamięć postać - natomiast jeśli chodzi o policję, profilerów i psychologów, czyli Clarę Vidalis i jej ekipę, jest już mniej kolorowo. Zamiast bezustannie działać i szukać nawet najmniejszych tropów prowadzących do seryjnego mordercy, policjanci oddają się długim rozmowom, dyskusjom, gdybaniu i wysłuchiwaniu od kolegów po fachu koncepcji, motywów czy biologicznych uwarunkowań zachowań człowieka. Niejednokrotnie czułam się jak studentka siedząca na wykładzie z psychologii, filozofii albo biologii. Nie do końca też uwierzyłam tym bohaterom - jak na moje oko, zostali oni wyposażeni w niezwykłą inteligencję i są bardzo domyślni. A wiadomo przecież, że samo profilowanie i behawiorystyka nie są kluczem do rozwiązania zagadki związanej z działalnością poszukiwanego sprawcy, a już zwłaszcza tak pokręconą działalnością wyjątkowo nieuchwytnego przestępcy, jakim jest Bezimienny.

"Cięcie" Veita Etzolda to niebanalny thriller o potędze mediów i pieniędzy, o perwersyjnym perfekcjonizmie, zboczeniach różnej maści, potworach czających się pod dziecięcymi łóżkami, potworach, które zyskują rzeczywistą postać i atakują ludzi w najmniej oczekiwanych momentach ich życia w najmniej spodziewanych miejscach. Część niedociągnięć, o których pisałam wcześniej, wynagradzają czytelnikowi fragmenty pełnej napięcia akcji, które są w stanie pochłonąć odbiorcę bez reszty, przenosząc go z rzeczywistości do ponurego, mrocznego i niesłychanie niebezpiecznego Berlina. Jeśli następne dwie książki z Clarą Vidalis w roli głównej, które już powstały, ukażą się kiedyś w Polsce, chętnie do nich zajrzę. Przede wszystkim, by przekonać się, czy styl autora uległ jakiejś - oczywiście na plus - zmianie, a ponadto doświadczyć kolejnych "przygód" będących połączeniem kryminału i horroru, które - jeśli weźmie się pod uwagę pomysłowość Etzolda - na pewno będą intrygujące i nietuzinkowe.

*s.235
**s.159

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Akurat.

5 komentarzy:

  1. Przeczytam. Ciekawa jestem czy mnie zaszokuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, współczesne kryminały i thrillery czy to na ekranie, czy na kartach książek zdecydowanie obniżyły próg naszej wrażliwości. Coraz mniej rzeczy jest nas w stanie zaszokować, a ja nie wiem, czy potrzebuję teraz lektury, która epatuje różnego rodzaju wynaturzeniami :S

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie zapowiada się mocna książka. Mimo Twojej pozytywnej recenzji nie sięgnę po nią, bo zdecydowanie nie gustuje w tego typu książkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem teraz w trakcie lektury Wykolejonego, więc na razie za kolejną powieść z wynaturzeniami, przemocą i psychopatą podziękuję. Co za dużo, to niezdrowo. Choć momenty akcji i napięcia oraz połączenie kryminału z horrorem sprawia, że nie odrzucam Cięcia tak do końca.

    OdpowiedzUsuń
  5. To już kolejna interesująca opinia na temat tej książki. Muszę sprawdzić, czy dostanę Cięcie w jakiejś bibliotece, bo dawno nie czytałam dobrego thrillera.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...