czwartek, 25 kwietnia 2013

"Prawo krwi" - Tess Gerritsen

Tytuł oryginału: "Never Say Die".
Tłumacz: Maria Świderska.
Wydawnictwo: Mira, 2013.
Liczba stron: 304.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 06.04.2013.
Zakończenie lektury: 09.04.2013.
Moja ocena: 6/10.

Tess Gerritsen to amerykańska pisarka, z zawodu lekarz internista. Jej pierwsze powieści miały charakter romansu kryminalnego, dopiero od 1996 roku autorka zaczęła pisywać thrillery medyczne, dzięki którym zyskała ogromną popularność. Do tej pory napisała ponad dwadzieścia książek, które były i są nadal tłumaczone na wiele języków. Dla niektórych pisarzy Gerritsen stała się numerem jeden wśród autorów thrillerów medycznych.

"Prawo krwi", książka wydana przez wydawnictwo Mira, to kolejna powieść sensacyjna z romansem w tle. Od tego typu utworów właśnie Gerritsen zaczęła swoją karierę literacką w okolicach początków lat 90. Nie są to zatem jakieś wybitne pozycje, ale za to lekkie i jednocześnie niepozbawione dreszczyku emocji. Wprawdzie wcześniej czytałam tylko jeden romans kryminalny tej autorki, "Śladem zbrodni", to jestem skłonna wysnuć przypuszczenie, iż ten, jak i "Prawo krwi", a może także pozostałe książki z tego gatunku, reprezentuje pewien prosty schemat akcji - główna bohaterka chce rozwiązać jakąś podejrzaną sprawę, taką sprzed lat albo teraźniejszą, w którą nagle zostaje wplątana, nie podoba się to jednak pewnym osobom związanym w jakiś sposób z ową sprawą, a więc coś jest na rzeczy, bohaterka wkracza do świata pełnego niebezpieczeństw, a przed tymi właśnie niebezpieczeństwami chroni ją przypadkowo napotkany przystojny mężczyzna, z którym, jak można się domyślić, coś ją połączy. Kryminały "Śladem zbrodni" i "Prawo krwi" są do siebie bardzo podobne, w wyniku czego, czytając ten drugi, troszeczkę się rozczarowałam. Ale najważniejsze, że w czasie lektury się nie nudziłam i kilkakrotnie zostałam zaskoczona przebiegiem fabuły.

Willy Maitland obiecuje swej umierającej matce, że jeszcze przed jej śmiercią odkryje prawdę na temat rzekomej śmierci jej męża, Billa. Rzekomej, bo obie kobiety nie wierzą, że zginął on w katastrofie lotniczej podczas wojny w Wietnamie dwadzieścia lat temu. Samolot, którym Maitland przewoził rozmaite ładunki, owszem, rozbił się, ale ciała pilota nigdy nie znaleziono. Ktoś jednak zdołał ten wypadek przeżyć. Wyciekły informacje, że na pokładzie samolotu znajdował się ktoś jeszcze - cenny zakładnik? Co stało się z resztą przewożonego ładunku i co w ogóle się pod nim kryło? Willy wyrusza do Azji, by znaleźć odpowiedzi na dręczące ją przez lata pytania. Ale już na samym początku podróży zdaje sobie sprawę z tego, że jej poczynania nie przynoszą żadnego pozytywnego skutku, a co gorsza, zaczynają przeszkadzać pewnym wpływowym ludziom, którzy za wszelką cenę pragną chronić tajemnicę z przeszłości. Życie kobiety jest zagrożone, ale nie zamierza się ona poddawać. Nieoczekiwanie do jej poszukiwań przyłącza się Guy Barnard, antropolog pracujący na zlecenie armii. Ale czy tylko? Czy jego zamiary wobec Willy są szczere i pragnie on pomóc jej odnaleźć ojca? Czy jest on człowiekiem godnym zaufania? Kto w tym wszystkim jest przyjacielem, a kto wrogiem?

Lektura "Prawa krwi" mija w mgnieniu oka, bo książka nie jest obszerna, a ponadto tempo jej akcji jest niewiarygodnie szybkie. Bohaterowie przemieszczają się raz-dwa tu i tam, bo grozi im niebezpieczeństwo, od czasu do czasu trochę ze sobą pogadają, po czym znowu muszą uciekać przed złem, jednocześnie odkrywając coraz to nowsze i ciekawsze fakty dotyczące zdarzeń z wojny wietnamskiej. Liczba ofiar - zamierzonych i przypadkowych - z dnia na dzień wzrasta. Czytelnik ma wrażenie, że w tę tajemniczą sprawę, które spokój naruszyła Willy, jest zamieszanych zbyt wielu ludzi, a na dodatek cały czas nie wiadomo, kto tak naprawdę stoi za rozpowszechnianiem zagrożenia i dlaczego to robi. Może się wydawać, że wszelkie kwestie wojskowe pojawiające się w powieści będą przytłaczać, zamęczać lub będą niezrozumiałe, ale tak nie jest. Gerritsen pisze jasno, zwięźle i na temat, zahaczając tu i ówdzie o zagadkowe wydarzenia z przeszłości nie tylko poszukiwanego Billa Maitlanda, umiejętnie budując napięcie, tworząc sensowną całość z zaskakującym i dobrze wyjaśnionym zakończeniem.

Przez cały ten czas, gdy zgłębiałam tajniki "Prawa krwi", zżerała mnie ciekawość w sprawie śmierci - rzekomej lub nie - Maitlanda. Zagadka dotycząca tego, czy ów człowiek żyje, jest chyba najistotniejsza w tym kryminale, ważniejsza nawet od odkrycia tożsamości osoby, która stoi za wszystkimi atakami przemocy skierowanymi przeciwko bystrej i upartej Willy. Relacje między nią i Guyem również mnie zaintrygowały, bo tak naprawdę prawie do samego końca utworu nie miałam pewności co do intencji i uczciwości faceta. Czy moje obawy były słuszne? Sięgnij po "Prawo krwi", drogi czytelniku, a z całą pewnością się tego dowiesz.

Ciekawa to była lektura. Ciekawa przygoda z sensacją i romansem w rolach głównych, w sam raz na bezsenną noc i nudne popołudnia. Mimo że trochę przewidywalna, czytałam ją z przyjemnością i dużym zaangażowaniem. Myślę, że każdy fan prozy Tess Gerritsen po "Prawo krwi" prędzej czy później sięgnie, więc zachęcam do jego przeczytania miłośników lekkich kryminałów oraz miłośniczki literatury kobiecej, które nie boją się odnaleźć w książkach rozlewu krwi, a przy tym lubią zatracić się w miłosnych uniesieniach bohaterów.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Mira.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

7 komentarzy:

  1. Trochę słabsza recenzja niż te, które czytałam do tej pory, ale może i tak się kiedyś na tę książkę skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę tu kolejną świetną powieść Tess Gerritsen, w dodatku fabuła bardzo mnie ciekawi. W wolnej chwili przeczytam na pewno!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie poznałam twórczości Gerritsen, więc muszę to jak najszybciej zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam okazję niedawno przeczytać tę książkę. Nie narzekam. Podobała mi się :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...