sobota, 19 października 2013

"Ukarać zbrodnię" - Erica Spindler

Tytuł oryginału: "All Fall Down".
Tłumacz: Klarysa Słowiczanka.
Wydawnictwo: Mira, 2013.
Liczba stron: 480.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 03.07.2013.
Zakończenie lektury: 04.07.2013.
Moja ocena: 7/10.

Erica Spindler to urodzona w 1957 roku amerykańska pisarka thrillerów i romansów. Miała zostać malarką, zdobyła nawet tytuł magistra sztuk pięknych na Uniwersytecie w Nowym Orleanie, ale jej kariera potoczyła się w zupełnie innym kierunku. Pisać zaczęła w 1982 roku, a skłoniła ją do tego przeczytana podczas walki z przeziębieniem książka. Dziś jest autorką i współautorką w sumie dwudziestu dwóch powieści (najnowsza z nich nosi tytuł "Justice for Sara") i laureatką takich nagród literackich, jak Kiss of Death Award, Listen Up Award oraz RITA Award.

Niewielkie miasteczko Charlotte w Karolinie Północnej. Z każdym kolejnym dniem miejscowa policja utwierdza się w przekonaniu, iż grasuje tutaj seryjny morderca. Po kilku, wydawać by się mogło, przypadkowych zgonach równie przypadkowych mężczyzn porucznik Melanie May odkrywa, że ich śmierć została dokładnie zaplanowana przez pewną osobę. Ale kim ta osoba jest? Kiedy na jaw wychodzą brudne fakty z życia każdej z ofiar, które, wygląda na to, że lubiły wcielać się w role damskich bokserów, zabójca zyskuje przydomek Mrocznego Anioła walczącego z przemocą i niesprawiedliwością. Niektórym owo "likwidowanie" niegodnych wręcz życia ludzi jest na rękę, ale coś takiego, jak samosąd, jest również przestępstwem i nie powinno mieć w ogóle miejsca. Melanie wraz z profilerem FBI, Connorem Parksem, robi wszystko, by rozszyfrować tożsamość Mrocznego Anioła, choć prócz obowiązków zawodowych ma jeszcze na głowie kilkuletniego synka, problemy z byłym mężem i dwiema siostrami, z którymi łączy ją nie tylko uczucie miłości, ale i niedająca o sobie zapomnieć okrutna przeszłość.

"Ukarać zbrodnię" to kryminał na przyzwoitym poziomie, ale uważam, że Spindler stać na jeszcze lepsze powieści - zetknęłam się już z takimi dużo wcześniej. Nadal jednak lubię jej twórczość. Autorka za każdym razem mnie zaskakuje, tematykę dla swych utworów dobiera tak, by uniknąć powtórzeń i podobieństw, potrafi budować napięcie i wykazuje się dużym sprytem przy tworzeniu zakończeń poszczególnych historii. Także koniec omawianego właśnie przeze mnie thrillera jest nieźle pokręcony, ale, co najważniejsze, sensowny. Jakiegoś wielkiego "bum!" jednak nie można oczekiwać, bowiem z fabuły wyłania się niewielka ilość podejrzanych, którzy mogliby kryć się za osobą Mrocznego Anioła. Dokładnie są to "aż" trzy postaci. W dalszej części książki pozostają zaledwie dwie. Ale żeby było nieco schematycznie, w powieści nie mogło zabraknąć wątku romansu - rozkwita on powoli między Melanie i Connorem, rzecz jasna, ale nie jest całkiem niepotrzebny i w ogóle nie przeszkadza w odbiorze całości.

Przyjrzę się teraz bliżej konkretnym tematom poruszanym w kryminale Spindler, a muszę przyznać, że zasługują one na uwagę i dają do myślenia. Pierwszym z nich jest rodzina i relacje panujące między jej członkami. Autorka skupia się tutaj na problemach godzenia pracy policjantki z życiem rodzinnym, w tym opieką nad małoletnim dzieckiem, oraz walką z kwestionowaniem przez byłego męża metod wychowawczych stosowanych przez Melanie wobec synka. Cały czas kibicowałam bohaterce pomyślnego zakończenia wszystkich tych spraw, łącznie z poprawą jej stosunków z siostrami, co stanowi jakby długi człon wyodrębnionej przeze mnie tematyki rodzinnej książki. Melanie ma dwie siostry - Mię, ofiarę brutalności własnego męża, przy którym trzyma ją jego bogactwo, oraz Ashley, niepotrafiącą zaufać żadnemu mężczyźnie z powodu tego, co spotkało ją w odległej przeszłości. Właściwie wszystkie siostry łączy ta przeszłość, bolesne wspomnienia, które w obecnych czasach rzucają inne światło na każdą z nich, sprawiają, że kobiety zwierzają się ze swych mrocznych sekretów i obaw, próbują zrozumieć siebie nawzajem i naprawić popełnione niegdyś błędy, niektóre nieświadome, ale tragiczne w skutkach. Spindler wykreowała naprawdę świetne bohaterki - każdy fragment z udziałem Mii lub Ashley czytałam z wypiekami na twarzy. Aby i dla Ciebie, drogi czytelniku, lektura była równie fascynująca, nie zdradzę nic więcej na temat sióstr i ich przeszłości.

O kwestii przemocy wobec kobiet nie będę się rozpisywać, zaznaczę tylko, że gdybym miała możliwość bezkarnego znęcania się nad mężczyznami - a raczej tchórzami, gnidami i różnego pokroju psycholami - molestującymi i poniewierającymi dziewczynki, nastolatki czy dorosłe kobiety, o których jest mowa w powieści "Ukarać zbrodnię", zrobiłabym to z dziką rozkoszą. Czy tacy ludzie powinni chodzić po tym świecie?

Przeczącą odpowiedź na to pytanie bierze sobie głęboko do serca Mroczny Anioł. Za cel obiera sobie wyeliminowanie (na stałe, ma się rozumieć) wszelkich znanych mu brutali i gwałcicieli, sprytnie ukrywających swe tożsamości przed resztą świata, przez co jakakolwiek kara nie ma szans ich dosięgnąć. Morderca dokonuje samosądów, sam wymierza sprawiedliwość, zabija, oczyszcza świat z nędznych kreatur, którymi gardzi. Oczywiście, niezależnie od jego intencji, postępuje źle. Bardzo źle. Zabicie człowieka to jednak zabicie człowieka i nic (przy pominięciu sytuacji zagrożenia życia czy samoobrony) nie jest w stanie usprawiedliwić tego czynu. Potrafię sobie wyobrazić - ale tylko wyobrazić - przeogromną złość człowieka, którego dotyka śmierć lub bolesna krzywda wyrządzona przez kogoś jego bliskiej osobie, przez kogoś, kogo nie spotyka żadna kara lub jest to kara niedostateczna i nieważne, że postanowiona przez sąd. Człowiek ma ochotę się zemścić. Nawet zabić. Ale, do licha, czy zabicie np. mordercy córki przywróci jej życie? Nie. Wręcz przeciwnie - narobi jeszcze więcej kłopotów z prawem i nie tylko, przykrości i bólu zarówno ojcu, jak i wszelkim jego krewnym i przyjaciołom wiążącym z nim jakieś nadzieje. Naczytałam się i naoglądałam - szczególnie w filmach i serialach kryminalnych - różnych przypadków związanych z samosądami właśnie i za każdym razem owo "zjawisko" niejako wytrącało mnie z równowagi. Nie da się przejść obojętnie obok tego zagadnienia.

Nie da się też przejść obojętnie obok thrillera Eriki Spindler, "Ukarać zbrodnię", który już od pierwszych stron zasiewa w umyśle czytelnika ziarno niepokoju, później nadal niepokoi, trzyma w niepewności, próbując od czasu do czasu nieco rozluźnić napiętą atmosferę, co do łatwych zadań nie należy, by na końcu pozwolić odbiorcy na niewielką dawkę zaskoczenia i dużo większą - ulgi. Doskonała lektura na jedną, dwie bezsenne noce. Polecam.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Mira.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

7 komentarzy:

  1. Spindler pisze bardzo lekko, ale w moim odczuciu niestety dość schematycznie, mimo to lubię jej twórczość. :) "Ukarać zbrodnię" mnie jednak zaskoczyło, zwłaszcza rozwiązanie jednego wątku. Podobało mi się, że autorka oprócz aspektu kryminalnego, wkomponowała również trochę zagadnień psychologicznych.
    Jaka zmiana grafiki, chyba dawno tu do Ciebie nie zaglądałam, świetny nagłówek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście Spindler trzyma się pewnego schematu, ale nie da się nie lubić jej książek, bo w każdej z nich można spotkać się z czymś nowym, ciekawym.
      Co do zmian - trochę poeksperymentowałam, jak widać, ale to dosłownie jakieś dwa dni temu... ;).

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, rozglądnę się za nimi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię książki Spindler ale muszę sobie robić między nimi sporą przerwę,bo czytając jedną po drugiej zaczynają mi działać na nerwy:)
    Tą czytałam już spory czas temu.Dobra,ale czytałam lepsze jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ericy Spindler nigdy nie odmówię :P

    Jakie zmiany... Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z autorką nie miałam styczności, ale na półce posiadam jej dwie książki, które czekają na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...