czwartek, 24 października 2013

"Błękitny dym" - Nora Roberts

Tytuł oryginalny: "Blue Smoke".
Tłumacz: Elżbieta Kowalewska, Michał Wroczyński.
Wydawnictwo: Świat Książki, 2013.
Liczba stron: 496.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 04.07.2013.
Zakończenie lektury: 30.07.2013.
Moja ocena: 7/10.

Nora Roberts, właściwie Eleanor Marie Robertson, to amerykańska pisarka, która swoją twórczość rozpoczęła w 1981 roku. Słynie przede wszystkim z romansów, powieści przygodowych i sensacyjnych. Romanse pisze nie tylko jako Nora Roberts, ale też Sarah Hardesty i Jill March, natomiast kryminały z serii In Death pod pseudonimem J.D. Robb. Należy ona do wielu stowarzyszeń pisarzy, jest też laureatką mnóstwa nagród i wyróżnień literackich.

"Błękitny dym" to, jeśli dobrze kojarzę, dopiero drugie moje spotkanie z twórczością tej autorki. Czu udane? Tak, Roberts zdołała mnie zainteresować zarówno swym pomysłem na fabułę (pożary, prześladowania i te sprawy), jak i sposobem jego realizacji. Stworzyła nienaganny klimat powieści obyczajowej z domieszką romansu i kryminału oraz wykreowała niebanalnych bohaterów, z których na największą uwagę zasługuje oczywiście Reena Hale, sympatyczna, odważna i niezwykle silna kobieta. Książka w 2007 roku doczekała się ekranizacji o tym samym tytule, z Alicią Witt i Matthew Settle (znanym widzom słynnej "Plotkary" jako Rufus, ojciec Dana) w rolach głównych.

Fascynacja ogniem - jego pięknem i niszczycielską naturą - zaczyna się u Reeny, gdy jako mała dziewczynka jest świadkiem pożaru w jej rodzinnej pizzerii. Zarówno sprawne działanie straży pożarnej w gaszeniu ognia, jak i policji - w łapaniu sprawcy podpalenia, zapada bohaterce głęboko w pamięć. Mijają lata. Dziewczyna studiuje, osiąga bardzo dobre wyniki w nauce, ma ambitne plany na przyszłość. Ale jej na ogół uporządkowane życie zostaje nagle zachwiane, gdy ginie jej chłopak, Jakby tego było mało, ginie w pożarze, w co Reena wręcz nie może uwierzyć. Niestety, kolejne lata tylko utwierdzają ją w przekonaniu, że ogień stał się nieodłącznym elementem jej życia - i nie chodzi tutaj tylko o jej pracę w policyjnym wydziale podpaleń w Baltimore, lecz też prześladującego ją pecha w postaci dziwnych zbiegów okoliczności i podejrzanych, niebezpiecznych wypadków, w których ten piekielny żywioł bierze udział.

Życie Hale nie jest więc usłane różami i obfituje w wiele niespodzianek, niekoniecznie tych pozytywnych. Kobieta boryka się z ciężką pracą zawodową, którą jednak uwielbia, z problemami swej licznej rodziny, zwłaszcza jednej z sióstr, która niezbyt szczęśliwie wyszła za mąż, a na dodatek - z niesamowicie przystojnym sąsiadem, Bo Goodnightem, który znienacka wprowadza się do domu tuż obok jej miejsca zamieszkania i który z jakiegoś powodu traktuje ją jak miłość swojego życia. Relacje Reeny i Bo rzeczywiście stanowią niezwykle interesujący element powieści Roberts. Przede wszystkim - nieco zagadkowy, ale też pogodny, pod niektórymi względami stwierdziłabym nawet, iż tak emanujący radością i szczęściem, że aż bajkowy, magiczny. Jak to w książkach tej autorki bywa, i w tym utworze nie mogło zabraknąć romansu, ale zapewniam, że jego "dzieje" śledzi się z dużym zaciekawieniem i oczekuje po nim zakończenia cieszącego oko.

Natomiast jeśli chodzi o tę mniej sympatyczną część powieści, czyli tę sensacyjną, na której pierwszy plan wysuwają się pożary, pogróżki i inne przestępstwa, to może od razu zaznaczę, że nie należy oczekiwać po niej jakichś szokujących zwrotów akcji czy otwierających czytelnikowi szeroko oczy ze zdziwienia zdarzeń. Od samego początku bowiem wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi i niezmiernie łatwo jest domyślić się, kto stoi za poszczególnymi podpaleniami czy prześladowaniem Reeny. Dlatego w trakcie lektury trochę dziwiło mnie to, że główna bohaterka, będąca przecież naprawdę niczego sobie policjantką, bardzo długo pracuje nad tym, by odkryć tożsamość przestępcy.

Może z powyższej przyczyny brakuje w "Błękitnym dymie" większego napięcia. Z powodu braku czasu na czytanie "męczyłam" tę książkę przez prawie miesiąc, dawkując ją sobie co któryś dzień, ale to własnie dlatego, że nie ma ona tej siły przyciągania,, która sprawiłaby, że musiałabym ją "połknąć" w ciągu dwóch dni i koniec, kropka. Czyta się ją dobrze, wprawdzie nie wciąga szczególnie mocno, ale też nie nudzi, a to jest przecież istotne dla odbiorcy. Z ciekawości nawet obejrzałabym sobie film, który powstał na jej podstawie - kto wie, może kiedyś uda mi się natknąć na niego w telewizji...

Jeśli ktoś lubi twórczość Nory Roberts, "Błękitny dym" może mu się spodobać, tym bardziej, że znajdzie w nim nie tylko romans, ale też dawkę sensacji i rodzinnych perypetii, które czynią utwór urozmaiconym, a co za tym idzie, znacznie bardziej interesującym i intrygującym aniżeli gdyby była to zwyczajna historia miłosna z happy endem. Trzeba jednak nastawić się na dłuższe "posiedzenie" przy książce - pod względem objętościowym do niewielkich ona nie należy, ponadto, jak już wspomniałam wcześniej, nie każdy zatraci się w niej bez reszty już podczas pierwszej godziny czytania.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.

4 komentarze:

  1. Nie znam jeszcze twórczości Roberts, dlatego że jej książki kojarzą mi się głównie z romansami i średnio trzymającym w napięciu wątkiem sensacyjnym. Mam jedną jej powieść na półce, ale wciąż jej nie przeczytałam. Chyba powinnam zmienić nastawienie, żeby czerpać przyjemność z lektury. O "Błękitnym dymie" będę pamiętać, ale na razie nie zamierzam szukać tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak do tej pory czytałam dwie książki Nory Roberts, jedna bardzo mi się podobał, druga była przeciętna, ale to autorka do której na pewno powrócę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam kiedyś ekranizację i szczerze mówiąc, średnio mi się podobała. Poza tym jakiś czas temu czytałam inną książkę Roberts ("Lasy w płomieniach") i tam też było o pożarach i niszczycielskiej sile ognia. "Błękitny dym" jakoś szczególnie mnie nie pociąga, pisarka ma w swoim dorobku tyle powieści, że prędzej sięgnę po coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaję, że czytałam coś tej autorki (nawet już nie pamiętam co) bardzo dawno temu, ale na blogach pojawia się coraz częściej, więc dam jej kiedyś szansę :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...