Tłumacz: Jacek Mikołajczyk.
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2009.
Liczba stron: 416.
Rozpoczęcie lektury: 22.10.2013.
Zakończenie lektury: 24.10.2013.
Moja ocena: 8/10.
Andrew Klavan to urodzony w 1954 roku amerykański pisarz, autor powieści sensacyjnych, thrillerów psychologicznych i kilku scenariuszy filmowych. Studiował na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, potem pracował w jednej z nowojorskich gazet (jako reporter) oraz w radio WOR i ABC. Pod pseudonimem Keith Peterson napisał pięć książek. Na początku lat dziewięćdziesiątych publikował (i publikuje nadal) powieści już pod własnym nazwiskiem. Dwie z nich, "Nikomu ani słowa" oraz "Prawdziwa zbrodnia", doczekały się bardzo udanych ekranizacji.
Tak się złożyło, że film "Nikomu ani słowa" obejrzałam jakieś kilka, a może nawet kilkanaście lat temu i zrobił on wtedy na mnie duże wrażenie. Gdzieś tak w zeszłym roku odkryłam, że powstał on na podstawie powieści - zdecydowałam, iż muszę ją przeczytać, tym bardziej że fabuła ekranizacji zdążyła już wyparować z mojej głowy. Pamiętałam tylko wątek szpitala psychiatrycznego, no i pierwszoplanowych aktorów: Michaela Douglasa oraz Brittany Murphy. To zadziałało teraz na moją korzyść - mogłam wyobrazić sobie wygląd Nathana Conrada i Elizabeth Burrows, a także raz jeszcze zostać niejednokrotnie zaskoczoną, czytając książkę Klavana. Bo to dobra książka. Nawet bardzo.
Zaczyna się całkiem niewinnie. Chociaż, powinnam napisać, że wręcz przeciwnie - bardzo źle. Mężczyzna zwany Jajem i jego wspólnik, Maxwell, z jakiegoś powodu mordują Bogu ducha winną kobietę. Chwilę później akcja zaczyna krążyć nad spokojną rodziną Conradów z Upper West Side: psychoanalityka, doktora Nathana Conrada, jego uroczą żoną, Agathą, i ich pięcioletnią córeczką, Jessicą. Na prośbę "sił wyższych" Nathan decyduje się przyjrzeć nowej pacjentce szpitala psychiatrycznego, osiemnastoletniej Elizabeth Burrows, u której zdiagnozowano schizofrenię paranoidalną i która podobno zabiła człowieka, podcinając mu gardło i tnąc go na kawałki. Z dziewczyny trudno cokolwiek wyciągnąć. Ale zafascynowany jej osobą oraz przypadkiem Conrad nie daje za wygraną. Nieco później jednak jego życie wywraca się do góry nogami - Jessica zostaje porwana, a on sam odbiera anonimową groźbę telefoniczną, która zdaje się mieć związek nie tylko z jego córką, lecz również z... Elizabeth Burrows.
Nie ma to jak "stary", dobry amerykański thriller! W tym całym ferworze związanym z kryminałami skandynawskimi nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tęskniłam za powrotem - choć chwilowym - do sensacyjnej literatury amerykańskiej. "Nikomu ani słowa" to nie do końca tradycyjny utwór z nieznanym sprawcą, którego czytelnik wraz z głównym bohaterem usilnie poszukuje, bo od samego początku wiadomo, kim jest, a właściwie kim są czarne charaktery powieści. Ale to żaden minus - książka bowiem obfituje w wiele innych zagadek. Nie wiadomo tak naprawdę, kim jest Elizabeth, czy rzeczywiście choruje, czy kogoś zabiła, czego chcą od niej porywacze małej Jessiki i w jaki sposób przecięły się ich drogi z drogą nastoletniej dziewczyny. Aby wyjaśnić to i owo, Klavan sięga po niepokojące wydarzenia z przeszłości poszczególnych postaci, które z biegiem czasu zazębiają się ze sobą i tworzą logiczną całość. Mimo zaskakujących od czasu do czasu momentów, akcja toczy się całkiem spokojnie, choć pod olbrzymim napięciem. Pisarz dozuje istotne informacje i szczegółowo przygląda się każdej podejrzanej sprawie. Każdy kolejny rozdział jego kryminału jest coraz bardziej intrygujący. Mimo że byłam trochę śpiąca w czasie jego lektury, nie mogłam się od niej oderwać - niczym zafascynowany robot pochłaniałam jedną stronę po drugiej.
Co bardzo ważne, czytelnik ma tutaj do czynienia ze świetnie wykreowanymi postaciami. Na szczególną uwagę zasługują: Nathan Conrad - zmęczony pracą, nieco schorowany ojciec pięcioletniej dziewczynki, którą kocha bezgranicznie i ponad wszystko, o czym można się przekonać zwłaszcza pod koniec thrillera "Nikomu ani słowa"; Elizabeth Burrows - jedna wielka tajemnicza do odkrycia, którą bardzo, ale to bardzo pragnęłam poznać, dlatego kiedy było już prawie "po wszystkim", rozczarował mnie fakt, iż końcowe sceny utworu skupiają się tylko i wyłącznie na Nathanie i jego córce, a tak interesująca bohaterka, jak Elizabeth, zostaje nagle zepchnięta na boczny tor; ponadto D'Annunzio - detektyw prowadzący śledztwo w sprawie uprowadzenia Jessiki. Ten człowiek jest tak wyrazisty, że aż "czułam" go, czytając książkę. Czytelnicy dobrze ją znający zapewne będą kojarzyć, co mam na myśli, pisząc w ten sposób o tym detektywie, natomiast, ci którzy jej nie znają, być może przekonają się o tym później, gdy zdecydują się po nią sięgnąć.
Żeby nie było tak całkiem pozytywnie w niniejszej opinii, muszę wspomnieć o paru wątpliwościach, jakie dopadły mnie, gdy czytałam utwór Klavana. Po pierwsze, odniosłam wrażenie, że jak na pięciolatkę, Jessica odznacza się zbyt wysoką inteligencją i sprytem - jest to szczególnie widocznie podczas jej próby ucieczki z rąk porywaczy. Po drugie, zakończenie kryminału - nie przekonało mnie pokierowanie losami bohaterów w taki, a nie inny sposób. Moim zdaniem autor trochę się zagalopował i sprawił, że ostatnie rozdziały powieści zyskały mało rzeczywisty wymiar.
Generalnie jednak książka "Nikomu ani słowa" jest bardzo dobra, dlatego też postawiłam jej dość wysoką notę. Ogromne napięcie, mnóstwo tajemnic, niebanalne postaci oraz wątki z psychicznie chorymi osobami to coś, co uwielbiam w thrillerach. Andrew Klavan potrafi zaniepokoić odbiorcę, namieszać mu w głowie, a jednocześnie zaintrygować go do tego stopnia, by wręcz niemożliwe było przerwanie przez niego lektury. Myślę, że to warta uwagi pozycja - dla miłośników sensacji jak znalazł.
Książka przeczytana w ramach Wyzwania z Półki.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.