Tłumacz: Agnieszka Kabala.
Wydawnictwo: Amber, 2013.
Liczba stron: 400.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 10.01.2014.
Zakończenie lektury: 10.01.2014.
Moja ocena: 8/10.
S.J. (Sharon) Bolton to pochodząca z małego miasteczka Chiltern Hills w hrabstwie Oxfordshire powieściopisarka specjalizująca się w thrillerach. Jest autorką siedmiu książek, z których jedna, "Awakening", zdobyła w 2010 roku nagrodę Mary Higgins Clark.
Od wydarzeń mających miejsce w "Karuzeli samobójczyń" minęło niewiele czasu. Lacey Flint przebywa na zwolnieniu lekarskim i nieobce jej są wizyty u psychologa. Nie może sobie poradzić zarówno z przeszłością, jak i uczuciem, jakie żywi do kolegi po fachu, Marka Joesbury'ego. Jedyną okazją do zaprzestania myślenia o przygnębiających rzeczach jest dla niej najnowsza sprawa, nad którą pracuje londyńska policja. W mieście bowiem grasuje morderca małych chłopców. Ofiary, którym podcina gardła, mają około dziesięciu, dwunastu lat. Nikt nie wie, czy zabija mężczyzna, kobieta, czy może ktoś, kto uważa się za wampira. Mimo kategorycznego zakazu brania udziału w śledztwie, Lacey zostaje w nie wplątana. A wszystko to za sprawą jej jedenastoletniego sąsiada, Barneya Robertsa, inteligentnego chłopca, który wykazuje duże zainteresowanie działalnością tajemniczego zabójcy.
Jak się szybko okazuje, to nie Flint gra pierwsze skrzypce w "Zagubionych" - jest jej tutaj wyjątkowo mało i przeważające sceny z jej udziałem to te związane z wizytami u psychologa (interesujące, tak swoją drogą, bo dzięki nim widać, że Lacey nadal skrywa jakieś sekrety z dawnych lat), z wizytami w więzieniu u bliskiej jej osoby, z którą przyszło jej się zmierzyć w "Ulubionych rzeczach", oraz z niekończącymi się rozterkami miłosnymi dotyczącymi nikogo innego, jak Joesbury'ego. Nie chcę być złośliwa, ale jak tak dalej pójdzie, to sprzątnie go Flint sprzed nosa nawet lesbijka - jej szefowa, Dana, której orientacja seksualna wydaje mi się coraz bardziej podejrzana. Za głównego bohatera powieści można więc uznać wspomnianego wcześniej Barneya. Chłopiec mieszka tylko z zapracowanym ojcem, jego matka odeszła, gdy miał prawie cztery lata (w jaki sposób odeszła? gdzie teraz jest? - zastanawiałam się przez większość czasu spędzonego na czytaniu utworu, praktycznie dopóki nie otrzymałam odpowiedzi), cierpi na zaniki pamięci, a ponadto cechują go niebywała spostrzegawczość i logiczne myślenie, które niejednokrotnie doprowadzają go do snucia niepokojących koncepcji na temat tego, co dzieje się z chłopcami w jego wieku. Barney jest jedną wielką zagadką i wzbudza w czytelniku różne emocje, począwszy od uwielbienia, przez współczucie, aż po strach. To bardzo skomplikowane dziecko, a zarazem najlepsza - jak dla mnie - postać "Zagubionych".
A jeśli chodzi o ogół fabuły książki, no cóż, po raz kolejny muszę się powtórzyć - Bolton jest naprawdę dobra, a w jej głowie rodzi się mnóstwo niebanalnych kryminalno-psychologicznych pomysłów, które z wielkim powodzeniem realizuje. Przeczytałam dopiero trzy książki jej autorstwa (bo dopiero tyle ukazało się w Polsce), a już mogę nazwać się jej fanką. Pisarka nie ma sobie równych. Starannie planuje akcję powieści i wykonuje porządną pracę, zbierając materiały na określony temat, tworząc postaci i ubierając to wszystko w miły dla oka płaszcz sensu i wyrafinowania, aby zaskoczyć czytelnika w ponadprzeciętnym stylu. Autorka posługuje się raczej rzeczowym i oschłym językiem, co potęguje niepokojący, osadzony w zimnym i ponurym Londynie klimat "Zagubionych". W czasie lektury z każdą kolejną stroną rosły moje obawy - nie tylko z powodu zapuszczania się wraz z bohaterami w nieciekawe zakątki miasta i nadrzecznych plaż, ale przede wszystkim bałam się o to, co jeszcze może pokazać wyrachowany morderca małych chłopców. Niewinnych dzieci. Thrillery z udziałem dzieci chyba zawsze wzbudzają większe emocje, prawda?
Niestety, nie udało mi się trafnie wytypować osoby, która stała za tymi wszystkimi zbrodniami. Do samego końca moje myśli podążały niewłaściwymi torami, ale to chyba dobrze - Bolton wie, jak skutecznie wyprowadzić czytelnika w pole, a następnie go zszokować. Odniosłam jednak wrażenie, że w przypadku niektórych postaci autorka ujawniła zbyt mało tropów usprawiedliwiających czy po prostu wyjaśniających ich czyny i zachowania. Dla przykładu, wyglądało to mniej więcej tak, że przez ponad połowę powieści podejrzewałam pewną osobę o maczanie palców w zabójstwach dzieci, aż tu nagle odbyło się policyjne przesłuchanie i bum! - wyszły na jaw takie nieznane mi dotąd fakty z życia tej osoby, które sprawiły, że mordercy musiałam szukać w kimś innym.
Co jeszcze nie do końca spodobało mi się w tej książce, a co nie jest bezpośrednio związane z jej treścią, to to, iż trafił mi się felerny egzemplarz, w którym - mniej więcej w połowie - brakuje kilkunastu stron. Całe szczęście, że miałam pod ręką elektroniczną wersję "Zagubionych" i mogłam kontynuować lekturę bez przerywania jej na dłużej, czego nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić. W przypadku tak wciągających kryminałów, jak ten, byłoby to wręcz bolesne. Jeśli chodzi o szatę graficzną utworu, wydawnictwo Amber spełniło moje oczekiwania, ale już do korekty miałabym kilka zastrzeżeń - jak zawsze, niestety.
Uważam, że warto - po uprzedniej lekturze "Ulubionych rzeczy" i "Karuzeli samobójczyń", gdyż wątki historii Lacey Flint przeplatają się i łączą ze sobą w każdej pozycji z jej udziałem - poznać "Zagubionych" S.J. Bolton, ponieważ powieść ta zawiera w sobie ogromne ładunki zarówno sensacji, jak i psychologii. To smutny, a zarazem zapierający dech w piersiach thriller, który doskonale uwidacznia żerowanie mediów na ludzkich tragediach i udowadnia, że przeszłość jest w stanie ukształtować człowieka, a efekty tego mogą być naprawdę różne. Ta trudna, przerażająca bądź traumatyczna może znaleźć ujście w niewłaściwych, a nawet makabrycznych czynach.
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję portalowi IRKA.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.
Kryminały czytam rzadko, ale jak trafi się coś ciekawego to z chęcią po to sięgnę. Ta książka zapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńPiękna okładka, aż prosi się by zajrzeć do wnętrza książki. ;)
OdpowiedzUsuńta książka raczej nie nadaje się dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, jak przeczytam jakąś pozycję tej autorki. Najpierw Karuzela (koniecznie!). Jestem bardzo ciekawa jej stylu...
OdpowiedzUsuńJeśli nie znasz w ogóle twórczości Bolton, polecam zacząć przygodę z nią od "Ulubionych rzeczy". Warto zachować kolejność czytania serii, by móc potem połapać się w wątkach, które bezpośrednio dotyczą głównej bohaterki. Ale oczywiście nie trzeba, jeśli ktoś woli skupić się tylko i wyłącznie na śledztwie, a to w każdej części tyczy się innej sprawy ;).
UsuńNazwisko brzmi znajomi, kilka recenzji książek Bolton czytałam, ale jakoś nie zarejestrowałam, że to taka dobra pisarka. Odłożyłam jej twórczość w bliżej nieokreśloną przyszłość, ale chyba zweryfikuję plany :)
OdpowiedzUsuńOkładka podobna do powieści Simona Becketta, dlatego ciągle wpada mi w oko ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar w końcu z książką się zapoznać ;)
Nominowałam Cię do zabawy, więc jeśli jeszcze nie zostałaś w niej nominowana, to serdecznie zapraszam :)
A bo Amber kryminały i thrillery wydaje w podobnie zaprojektowanych okładkach ;). Książki Bolton gorąco polecam, natomiast sama muszę w końcu dopaść Becketta - w sieci krąży wiele pozytywnych opinii na temat jego twórczości, więc jestem bardzo ciekawa, czy rzeczywiście jest tak dobra.
OdpowiedzUsuńZa nominację dziękuję, przejrzałam Twoje pytania i w wolnej chwili zobaczę, co da się z nimi zrobić ;). Na kilka podobnych do Twoich pytań odpowiadałam całkiem niedawno, gdy inna blogerka nominowała mnie do tej zabawy, więc jeśli jesteś ciekawa moich odpowiedzi, zerknij do styczniowego archiwum :).
Pozdrowionka!
Szkoda, że nie jest to całkowicie odrębna część, a ma swoje nawiązania do poprzednich książek. No cóż, muszę w takim razie zacząć od pierwszego tomu, skoro polecasz ten i zaszłaś już tak daleko. :)
OdpowiedzUsuń