Liczba stron: 220.
Oprawa: twarda.
Rozpoczęcie lektury: 28.03.2013.
Zakończenie lektury: 29.03.2013.
Moja ocena: 7/10.
Nie będę oryginalna, pisząc, że osoba Artura Barcisia kojarzy mi się przede wszystkim z rolą Tadeusza Norka ze słynnych "Miodowych lat". Praktycznie dzięki tej roli poznałam i polubiłam tego aktora. I kto wie, może już zawsze będzie mi się on z Norkiem kojarzył, mimo tego, że Barciś, jak wspomina w "Rozmowach bez retuszu", za wszelką cenę chciał uniknąć syndromu jednej roli. Byłoby pewnie zupełnie inaczej, gdybym zaznajomiła się z innymi filmami i serialami, w których wystąpił. Czytając książkę Marzanny Graff, z każdą kolejną stroną dziwiłam się, że było ich tak wiele, nie wspominając już o licznych sztukach teatralnych.
"Rozmowy bez retuszu" nie są jakąś sztywną, poważną i szczegółową biografią urodzonego w 1956 roku Barcisia, lecz luźnym wywiadem, w którym rolę osoby pytającej podjęła Marzanna Graff, pisarka, scenarzystka i aktorka współpracująca z takimi teatrami, jak Towarzystwo Teatrum oraz Capitol. Tytułowe rozmowy mają charakter lekkich, niewymuszonych i bezstresowych pogawędek, często sprawiają też wrażenie spontanicznych - niejednokrotnie Artur Barciś przypomina sobie nagle o czymś ważnym, istotnym, zbaczając z głównego tematu, na który z powrotem musi nakierować go Graff. Zabawne, ileż ten człowiek ma do powiedzenia! Artysta posługuje się prostym językiem, w którym nie brakuje poczucia humoru, zaangażowania i pokory. Kolejno ujawnia karty swojej przeszłości, począwszy od dzieciństwa, które kojarzy mu się ze strachem i chorowitością, ale też pierwszymi występami na szkolnych scenach, przez licealne konkursy recytatorskie i egzaminy do szkół aktorskich, aż po wstąpienie do świata teatru i filmu. Oprócz kwestii zawodowej Barciś opowiada pokrótce o życiu prywatnym. Czy wiedzieliście, że jest on wielkim miłośnikiem rosołu, a w marzeniach własnego ojca miał wyuczyć się za cukiernika?
"Aktorstwo to nie jest coś, czego można się ot, tak nauczyć. To jest dar, z którym się człowiek rodzi. Można to oczywiście spaskudzić, zmarnować, rozmienić na drobne albo szlifować. Jednak, żeby coś z tym zrobić, trzeba najpierw to mieć, czuć w sobie"*. Decyzję o zostaniu aktorem Barciś podjął już w podstawówce. Nic dziwnego - talentu aktorskiego nie musiał nabywać w odpowiednich szkołach czy teatrach - on tę iskrę miał w sobie już od samego początku. I korzystał z niej. Ale jego droga do sukcesu nie była łatwa. Niejeden raz przecież musiał wykazywać się w życiu cierpliwością i uporem, musiał podejmować bardzo trudne decyzje związane z wyborem najodpowiedniejszej na daną chwilę roli. Teatr czy film? Film czy serial? Odpowiedzi na tego typu pytania nie mogły nasuwać się w mgnieniu oka, prawda? Zanim Artur Barciś stanął przed kamerami jako Tadeusz Norek z kultowych wręcz "Miodowych lat", a później jako Arkadiusz Czerepach ze słynnego "Rancza", pracował na planach takich filmów, jak "Znachor", "Wierna rzeka", seria "Dekalogu", "Dzień wielkiej ryby", a seriali - "Odlot" czy "Tulipan", nie rezygnując oczywiście z spektakli teatralnych, których także było mnóstwo. Artysta miał styczność z takimi osobistościami, jak Andrzej Barański i Krzysztof Kieślowski, nie wspominając już o wielu popularnych aktorach i aktorkach. Co ważne, na temat każdej z tych osób Barciś wypowiada się pozytywnie, pochlebnie, wyrażając własne zadowolenie z faktu, iż uczestniczyły one w jego życiu, a on sam w ich.
Co chyba najbardziej zaskoczyło mnie po zapoznaniu się z książką Graff, to odkrycie, iż Barciś to człowiek wszechstronnie uzdolniony. Jest on bowiem nie tylko bardzo dobrym aktorem, ale i tancerzem, śpiewakiem, niegdyś próbował swych sił w reżyserowaniu, a nawet nauczaniu studentów, a w ostatnim czasie sprawdza się jako pisarz, głównie felietonów i bajek, choć niekoniecznie takich dla dzieci. Jedną z takich właśnie bajek Marzanna Graff prezentuje w ostatnim rozdziale "Rozmów bez retuszu". O dziwo, wzruszyłam się, czytając zakończenie! A dzięki temu nabrałam przekonania, że Barciś powinien dalej rozwijać się na płaszczyźnie literackiej.
To nietuzinkowy i sympatyczny człowiek. A jakże niepozorny, prawda? Jestem pełna podziwu dla niego jako osoby, jak i dla jego umiejętności. Odnoszę wrażenie, że czego by się on nie podjął, wyszłoby mu to na dobre. Postanowiłam sobie, że w najbliższej przyszłości zapoznam się z przynajmniej kilkoma tytułami filmowymi, w których grał Artur Barciś. A Was gorąco zachęcam do zajrzenia na stronę barcis.pl, no i oczywiście do lektury "Rozmów bez retuszu", które nie tylko wyposażają czytelników w ciekawą i niecodzienną wiedzę, ale i zapewniają świetną rozrywkę.
*s.14
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu M.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.
OdpowiedzUsuńWczoraj na jednym z blogów czytałam recenzję na temat tej książki. Obie recenzje zaciekawiły mnie i zachęciły do zapoznania się z tą pozycją. Tym bardziej, że A. Barciś jest jednym z moich ulubionych polskich aktorów. A jest ich niewielu:)
Och, co to za wspaniała książka!
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych pozycji biograficznych, jakie znam.
Oprócz wspominek częstochowskich, które interesowały mnie z przyczyn wiadomych, bardzo podobały mi się opowieści o reakcjach na jego obecność w 'Dekalogu'. Zadziwiające!
Jeśli chodzi o mnie, była to dopiero druga biografia, jaką kiedykolwiek przeczytałam, więc zbyt dużego porównania nie mam, ale bardzo mi się ona podobała :).
UsuńPraktycznie dzięki Twojej recenzji nabrałam ochoty na jej przeczytanie. I cieszę się, że to zrobiłam!
Cenię sobie dobrze napisane biografie i lubię je czytać. To już kolejna pozytywna recenzja 'Rozmów bez retuszu', więc prędzej czy później książka ta musi znaleźć się u mnie na półce :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Pan Artur jednak nie spełnił marzeń swojego ojca i nie został cukiernikiem ;)
Zgadzam się z tym co piszesz w pełni. :) Barciś to przesympatyczny człowiek - tak mniemam. :)
OdpowiedzUsuń