Tłumacz: Andrzej Szulc.
Wydawnictwo: Albatros, 2007.
Liczba stron: 400.
Wydawnictwo: Albatros, 2013.
Czas trwania: 13h 36min 14s.
Lektor: Wiktor Zborowski.
Rozpoczęcie lektury: 05.04.2013.
Zakończenie lektury: 12.04.2013.
Moja ocena: 8/10.
Dean Koontz należy do najbardziej poczytnych amerykańskich mistrzów fikcji literackiej. Jego utwory to przeważnie pełne grozy i elementów science-fiction horrory i thrillery, dlatego często porównuje się je do powieści Stephena Kinga czy Harlana Cobena. Ich liczba sięgnęła już kilkudziesięciu i nadal rośnie. Wiele z nich doczekało się swego odpowiednika na wielkim ekranie.
"Prędkość" to jeden z nowszych utworów Koontza, bo pochodzący z 2005 roku, w dodatku jest to thriller, nie horror. Miałam okazję przeczytać go wcześniej - ponad dwa lata temu - i już wtedy wywarł on na mnie duże wrażenie. Pomyślałam sobie wówczas, że jeśli inne thrillery tego autora są równie dobre, będę mogła porzucić czytanie horrorów, za którymi nie przepadam, właśnie na korzyść tych pierwszych. Ale okazja do tego się nie nadarzyła. Do tej pory zdołałam zapoznać się z zaledwie jeszcze jednym thrillerem, o zabarwieniu fantastycznym, czyli "Aniołem stróżem", no a poza nim powieściami grozy, takimi jak "Oczy ciemności", "Złe miejsce" i "Smocze łzy". Po "Prędkość" tym razem sięgnęłam całkiem spontanicznie, gdy w moje ręce trafił audiobook czytany przez Wiktora Zborowskiego, którego głosu miałam już okazję posłuchać, chociażby w przypadku audioksiążki "Ciało" Tess Gerritsen. Praktycznie nie mam Zborowskiemu nic do zarzucenia poza tym, że mógłby on czytać tekst trochę szybciej, ale to, oczywiście, drobiazg. Czas na słuchaniu tego utworu Koontza spędziłam bardzo miło, a i dreszczyku emocji w tym wszystkim nie zabrakło, w końcu niewiele pamiętałam z fabuły "Prędkości", odkąd przeczytałam ją po raz pierwszy.
A tyczy się ona pewnego nieszczęśnika, Billy'ego Wilesa, niedoszłego pisarza pracującego jako barman. Dlaczego nieszczęśnika? Otóż o jego życiu nie da się powiedzieć, że jest idealne, szczęśliwe czy przyjemne. Już w dzieciństwie nie było ono łatwe, ale teraz, w okresie średniej dorosłości, dosłownie wszystko zaczyna się sypać. Po zakończeniu pracy pewnego dnia Billy znajduje za wycieraczką własnego samochodu liścik. Jego treść jest nieco niepokojąca, ale mężczyzna, za radą kolegi policjanta, bierze ją za głupi żart - bo kto przecież i dlaczego kazałby mu wybierać pomiędzy śmiercią ładnej jasnowłosej nauczycielki i staruszki zajmującej się działalnością charytatywną? Wkrótce jednak okazuje się, że popełnił błąd - nauczycielka zostaje znaleziona martwa. Czy tego chce, czy nie, Billy musi uwierzyć w to, co dzieje się naprawdę, i stawić czoła tajemniczemu szaleńcowi, który z jakiegoś - tylko jakiego? - powodu wciąga bohatera w misternie zaplanowaną, śmiertelną grę. Na jednym liście bowiem się nie kończy. Na domiar złego w niebezpieczeństwie znajduje się nie tylko sam Wiles, lecz również jego bliscy...
Uważam, że "Prędkość" ma w sobie wszystko to, co składa się na bardzo dobrą, wartą uwagi powieść sensacyjną - pomysłowo i porządnie skonstruowaną fabułę opierającą się na niebanalnym wątku głównym i rewelacyjnych wątkach pobocznych, nie do zastąpienia bohaterów - tego dobrego, Billy'ego, który próbuje walczyć z niesprawiedliwością losu, no i złego - totalnego psychopatę, którego tożsamość czytelnik poznaje dopiero pod koniec utworu, przeogromną dawkę budzącej grozę, niepewność i niedowierzanie akcji, no i zaskakujące zakończenie. Osoba czytająca tę książkę niemalże nie może sobie pozwolić na chwilę wytchnienia, podobnie jak główny bohater, który znajduje się w beznadziejnej sytuacji, a jego próby pokrzyżowania planów mordercy spełzają na niczym, ba, czasem ma się wrażenie, że przynoszą więcej szkody niż pożytku. Psychopata, zwany przez Wilesa Świrem, to przerażająco genialny człowiek. Czytelnik wraz z Billym pędzi na łeb i szyję, bezustannie zastanawiając się, o co tak naprawdę w tej szalonej grze chodzi, jaki jest jej sens i cel. W najistotniejszych momentach zadaje sobie pytania typu "co ja bym zrobił na miejscu Billy'ego?", ale niełatwo jest znaleźć na nie odpowiedzi.
A Ty? Co byś zrobił/a, gdybyś znalazł/a anonimowy list, w którym ktoś poprosiłby Cię o wskazanie jednej z dwóch osób, która ma zginąć, najprawdopodobniej z rąk nadawcy owego listu? Kontaktując się z policją, wskazujesz na pierwszą z tych osób, a nie reagując wcale - na drugą. Jak widać, masz wybór, ale żadna opcja nie będzie tą lepszą czy właściwszą. Nawet przez nicnierobienie dokonasz wyboru, choć może Ci się wydawać, że tak nie należałoby tego rozumieć. Wiadomo, życie każdego człowieka składa się z podejmowania decyzji, zarówno tych dobrych, jak i złych, ale Billy Wiles, będąc jeszcze dzieckiem, już musiał dokonywać takich wyborów, od których nawet dorośli, najbardziej doświadczone przez życie osoby wolałyby uciec, gdzie pieprz rośnie. Problemy z rodzicami, potem narzeczoną, no i nieugiętym i bezlitosnym prześladowcą sprawiły i sprawiają nadal, iż mężczyzna doskonale zdaje sobie sprawę ze znaczenia słowa "walka". Wie, co to znaczy walczyć o przetrwanie, walczyć o własne albo czyjeś życie. Wie też, że ma dla kogo żyć i walczyć i to chyba najbardziej czyni go tak wytrwałym człowiekiem. Portret psychologiczny Wilesa jest niezwykle interesujący. Odbiorca poznaje jego najskrytsze myśli i jest świadkiem wielkich przeobrażeń i zmian, jakie zachodzą w jego charakterze i filozofii życiowej. To pod pewnymi względami profesjonalista działający z zimną krwią. Billy'emu się kibicuje i życzy pomyślnego rozwiązania sprawy. Billy'ego się podziwia.
Czego już nie można napisać o bezwzględnym Świrze, autorze niepozornych liścików, zabójcy tak sprytnym i przebiegłym, że żadne słowa nie są w stanie tego opisać. Jest jeszcze kilka określeń, które nasuwają mi się na myśl, gdy chcę scharakteryzować tę postać i jej wymyślne poczynania, ale nie przytoczę ich tutaj, bo mogłyby one szybciej nakierować czytelnika w trakcie lektury na trop identyfikujący ją. Ale jedno jest pewne - przedwczesne odgadnięcie tożsamości mordercy nie należy do łatwych. Koontz zwodzi, manipuluje, przekonuje i nieźle miesza w głowie. W dodatku wprowadza do powieści intrygujące wątki poboczne, takie jak znajomość Billy'ego z koleżanką z pracy, która ma bzika na punkcie wróżb i przepowiedni, a także jego wielka miłość do prawie że nieosiągalnej kobiety, które urzekają swoją tajemniczością i lekko niepokojącą magią. I jak tu nie zachwycać się całokształtem utworu?
"Prędkość" to rewelacyjny thriller, który niejednokrotnie potrafi dosłownie zatkać czytelnika - czy to z wrażenia, czy też może przerażenia. Dla miłośników trzymających w napięciu książek akcji pozycja Deana Koontza jest jak znalazł. Zachęcam do jej lektury bardzo gorąco. Naprawdę warto.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
Książka przeczytana w ramach Wyzwania z Półki.
Coś dla mnie jak widzę :) Od dawna obiecuję sobie, że lepiej poznam twórczość Koontza, ale jakoś ciągle nie mam ku temu sposobności. Chyba sama muszę w końcu stworzyć okazję.
OdpowiedzUsuńKoontza lubię coraz bardziej :) Właśnie czeka na mnie z biblioteki "Fałszywa pamięć", a skoro i "Prędkość" niezła, przy najbliższej okazji się w nią zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją jakiś czas temu i również bardzo mi się spodobała, ale prócz tego nie pamiętam już nic - wątki i zakończenie książki szybko wyleciały mi z głowy. ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, zapowiada się ciekawie, ale z drugiej strony - znowu liściki od mordercy? To zaczyna się już robić oklepane. Mimo to, pewnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, a że długo już nie czytałam książek tego autora to poszukam tej pozycji :)
OdpowiedzUsuń