poniedziałek, 1 kwietnia 2013

"Dwie kobiety" - Doris Lessing

Tytuł oryginału: "The Grandmothers".
Tłumacz: Bohdan Maliborski.
Wydawnictwo: Wielka Litera, 2013.
Liczba stron: 368.
Oprawa: twarda.
Rozpoczęcie lektury: 14.03.2013.
Zakończenie lektury: 25.03.2013.
Moja ocena: 6/10.

Doris Lessing to urodzona w 1919 roku w Persji (dzisiejszym Iranie) brytyjska pisarka. Do Anglii przeprowadziła się w 1948 roku. Jest znana z krytycznych opinii dotyczących polityki światowej i ich przedstawicieli. W latach pięćdziesiątych zaczęła pisać. Jej liczne powieści i opowiadania często zahaczają o tematykę psychologiczną i obyczajową, wiążącą się szczególnie z życiem kobiet. Przykładowe utwory to: "Trawa śpiewa", "Złoty notes", "Mężczyzna i dwie kobiety", "O kotach", "Lato przed zmierzchem", "Piąte dziecko", "Szczelina" i "Podróż Bena". W 2007 roku przyznano jej literacką Nagrodę Nobla.

"Dwie kobiety" to książka, w skład której wchodzą cztery opowiadania albo, jak kto woli, mikropowieści. Każda z nich porusza inną tematykę, dotyczy czegoś innego, ale łączy je jedno - człowiek. Człowiek i jego wartości. Człowiek i jego dylematy, problemy, wybory, które przeważnie do łatwych nie należą. Za pomocą prostego, niezbyt doskonałego czy wyrafinowanego języka - zdarzały się bowiem w tekście powtórzenia pewnych kwestii, ale czemu je przypisać? Wiekowi autorki czy może tłumaczeniu? - Lessing ukazuje kilka obrazów trudnych sytuacji, w jakich musi odnaleźć się człowiek: skomplikowana miłość, wojna, różnice na tle rasowym czy odejście od tradycji i drastyczne zmiany w najbliższym otoczeniu. Bohaterowie opowiadań są wystawiani na ciężkie próby, a przez to pisarka zanurza się głęboko w ich psychice i serwuje czytelnikowi jej najistotniejsze aspekty, pozwalając dopiero jemu ocenić postępowanie poszczególnych postaci.

Pierwsze opowiadanie nosi tytuł identyczny z tytułem całego zbioru. Głównymi bohaterkami są Rozeanne i Liliane, kobiety w średnim wieku, najbliższe przyjaciółki, matki dorosłych już synów, Thomasa i Iana. Dzięki retrospekcjom odbiorca poznaje w zarysie życie obu pań, począwszy od ich dzieciństwa, przez młodość, aż po dorosłość, związki małżeńskie, rozwody i w końcu romanse z... własnymi synami. Ale, żeby nie było niedomówień, nie chodzi tutaj o związki kazirodcze. Najzwyczajniej w świecie Roz zakochuje się w Ianie, synu Lil, a Lil w Tomie, synu Roz. Ze wzajemnością. Czy ich związki, trzymane w tajemnicy przed resztą świata, są w stanie przetrwać? Co tak naprawdę każda z tej czwórki osób sądzi o zaistniałej sytuacji? Czy jest w niej miejsce na najprawdziwszą miłość? Okazuje się, że tak, podobnie jak jest miejsce na tęsknotę, ból i cierpienie. Na podstawie "Dwóch kobiet" powstał film "Two Mothers" z Naomi Watts i Robin Wright w rolach głównych. Myślę, że z ciekawości go kiedyś obejrzę. Z ciekawości i z nadzieją na to, że grający w nim aktorzy ukażą nieco więcej uczuć i emocji aniżeli ich książkowe pierwowzory. Nowelkę oceniam na 6/10.

Kolejne opowiadanie, "Wiktoria i Staveneyowie", to historia o czarnoskórej Wiktorii. Jako dziewięcioletnia dziewczynka jest zafascynowana jednym z synów białej rodziny Staveneyów. Różni ich nie tylko kolor skóry, ale i status społeczny. Nie ma szans na rozwój ich znajomości. Mijają lata. Wiktoria wyrasta na piękną młodą kobietę, próbuje swych sił w pierwszych zakładach pracy, a ponadto zachodzi w ciążę i rodzi córeczkę, Mary. Dopiero po kilku latach decyduje się powiedzieć o niej jej ojcu, który jest... biały. Od tej pory sprawy zaczynają komplikować się jeszcze bardziej. Rodzice ojca pragną zapewnić wnuczce wszystko, co najlepsze, a czego Wiktoria nie jest w stanie jej zaoferować. Jako matka, boi się zmian, jakie mogą dokonać się w jej dziecku. Na dodatek kwestia rasowa ani na moment nie daje o sobie zapomnieć. Postać Wiktorii jest ciekawą postacią, choć nie pochwaliłabym niektórych jej postępków i decyzji. Potrafi jednak wzbudzić w czytelniku współczucie - sytuacja, w jakiej znalazła się bohaterka, nie należy do tych godnych pozazdroszczenia. A Lessing, po raz kolejny surowością i prostotą czyni dylematy Wiktorii jeszcze trudniejszymi. Jest nad czym porozmyślać. Również to opowiadanie otrzymuje ode mnie notę 6/10.

Trzecie opowiadanie, "Przyczyna", bardzo różni się od pozostałych w zbiorze. Wręcz do nich nie pasuje i trochę psuje całokształt "Dwóch kobiet", przynajmniej moim zdaniem. Nie spodobało mi się. Jest nietypowe, dziwne, a jego akcja toczy się w fikcyjnych Miastach bliżej nieokreślonej cywilizacji Rodytów, której okres rozwoju przypomina mi wczesne średniowiecze, ale oczywiście mogę się mylić. Poza tym nie to jest istotne. Istotna natomiast jest tutaj tajemnicza Dwunastka - dwanaścioro ludzi, strażników, kronikarzy, którzy są świadkami ogromnych przemian w Miastach i zanikiem tradycji, które oni sami zapoczątkowali. A wszystko to za sprawą nowego władcy, który albo kieruje się złem, tworząc nowy, coraz bardziej niebezpieczny i bezwzględny charakter Miast, albo po prostu robi to nieumiejętnie, nie zdając sobie z tego sprawy. Ostatni członek Dwunastki pragnie przed śmiercią dowieść, co tak naprawdę było przyczyną tych zmian. Ale jego wędrówki w poszukiwaniu prawdy i liczne przemyślenia nudziły mnie zamiast ciekawić. Zaledwie kilka fragmentów zdołało mnie zaintrygować - te, które dotyczyły Destry, poprzedniej władczyni Miast, i te, w których stare oblicze cywilizacji kontrastowało z tym nowym (spotkania Dwunastego z młodymi, niepamiętającymi dawnych tradycji, ludźmi). Stawiam ocenę 3/10.

Ostatnie, najdłuższe opowiadanie, "Dziecko miłości", trafiło w mój gust najcelniej. Chyba przede wszystkim ze względu na jego wojenny klimat. Rzecz bowiem dzieje się podczas II wojny światowej. Młody James Reid zaciąga się do wojska, opuszcza rodzinną Anglię i przeżywa najgorsze miesiące swojego życia, płynąc z innymi żołnierzami statkiem do Indii. Po drodze, w Kapsztadzie, poznaje Daphne, w której się zakochuje, ale, jak można się domyślić, wojna nie pozwala im na bycie razem. James jest jednak nieugięty. Postanawia przetrwać wszystko, by po zakończeniu działań zbrojnych powrócić do ukochanej. Czy mu się to uda? Liczne opisy wojny - wstrętne, przerażające i przytłaczające - niektórych czytelników mogą zniechęcić, ale na mnie zrobiły duże wrażenie. To chyba jedyne opowiadanie, od lektury którego nie mogłam się oderwać. Jego zakończenie jednak pozostawiło po sobie lekki niedosyt. Chętnie poczytałabym o dalszych losach Jamesa i Daphne. Chętnie też zobaczyłabym ekranizację, gdyby takowa na jego podstawie powstała. Opowiadanie oceniam na 7/10.

Jak na moje pierwsze spotkanie z twórczością Doris Lessing, było całkiem przyzwoicie. Ale musi być jakieś "ale". Ciężko jest mi przekonać się do - po pierwsze, krótkich form literackich, jakimi są opowiadania, a po drugie, powściągliwego, nieco wypranego z uczuć języka noblistki. Książki, szczególnie powieści społeczno-obyczajowe, dla mnie zdecydowanie muszą być pełne - pełne emocji i napięcia, które wywołają we mnie wzruszenie, oburzenie, szok, pozwolą być bliżej bohaterów. Z "Dwiema kobietami" jest inaczej. Autorka przywołuje kolejne zdarzenia w sposób mówiący, że "tak po prostu miało być", "jak gdyby nigdy nic się nie stało". Po prostu stwierdza nagle to i owo. Niejednokrotnie jej styl mnie zaskakiwał. Ale znajomości ludzkiej psychiki nie można jej odmówić. Podobnie jak pomysłowości. Sam pomysł na opowiadanie potrafi przyciągnąć czytelnika - tak było i w moim przypadku. Niebanalność to z całą pewnością mocna strona Lessing.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

6 komentarzy:

  1. Nie wiem czy to coś dla mnie... choć mimo wszystko chciałabym poznać twórczość autorki, bo wiele osób ją "zna", a ja do tej pory nie mam na jej temat zdania.
    Myślę jednak, że na pierwsze spotkanie wybrałabym jej inną pozycję.

    Co do opowiadań w ogóle to zawsze jakieś "gorsze" można sobie odpuścić i przejść do kolejnego. Ja nawet lubię tę formę. Niestety dawno nie czytałam żadnego zbiorku :(
    Sympatię do opowiadań zawdzięczam talentowi Kazimierza Orłosia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doris Lessing czytałam dotąd "Piąte dziecko " i byłam pod wrażeniem. Tu widzę nie najwyższe noty, co mnie trochę martwi, ale chciałabym dac autorce szansę - a nuż mnie zachwyci?
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, już sam fakt, że są to opowiadania to mnie skutecznie zniechęca do tej pozycji. A i okładka jest specyficznie stworzona. Wyraźnie widać, że to fotomontaż - ta sama postać (postacie) odwrócone w programie. Nie lubię takiego naigrywania się z czytelnika :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to fotomontaż, choć zastanawiam się, czy był konieczny - główne bohaterki nie są przecież bliźniaczkami, podobnie jak ich synowie (logiczne ;)). Skoro projektanci okładki uparli się na lustrzane odbicie, mogli zmienić chociaż głowę jednej z kobiet, podobnie jak zrobili to z głową jednego z chłopców.

      Usuń
  4. Dawno temu czytałam jakąś powieść Lessing, ale okropnie mnie wymęczyła. Teraz już nawet nie pamiętam tytułu. Niestety zraziłam się do tej pisarki i na razie nie mam ochoty na jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Doris Lessing już tak chyba ma. Jej powieści są pisane suchym językiem, wypranym z emocji. Czytałam tylko "Piąte dziecko", "Lato przed zmierzchem" i "Trawa śpiewa". Ta ostatnia podobała mi się najbardziej. Ona pisze tak bez emocji, ale w jej książkach coś jest... Zostawiają miejsce na własne przemyślenia i emocje nie podyktowane przez autora..

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...