niedziela, 3 listopada 2013

"Plac dla dziewczynek" - Lena Oskarsson

Tytuł oryginału: "Flickornas torg".
Tłumacz: Zygfryd Radzki.
Wydawnictwo: Czarna Owca, 2012.
Liczba stron: 388.
Rozpoczęcie lektury: 02.09.2013.
Zakończenie lektury: 03.09.2013.
Moja ocena: 5/10.

Kim jest Lena Oskarsson, nie będę wnikać - Szwedka czy Polka, ona czy on, istnieje czy też nie - ważne jest, że pod tym nazwiskiem (a raczej pseudonimem) zostały napisane dwie książki z gatunku thrillera, "Plac dla dziewczynek" oraz "Czarne tango", których akcja toczy się w Szwecji. Pierwszej z nich przyjrzę się bliżej w niniejszej opinii.

W uroczym miasteczku położonym nad jeziorem Skiresjon brutalnie zamordowano szanowaną i na ogół lubianą Karin Frostenson. Zbrodnia stawia na nogi policję i okolicznych mieszkańców, ale śledztwo w jej sprawie niemalże utyka w martwym punkcie. Na prośbę męża zabitej kobiety prywatne dochodzenie wszczyna imigrantka z Polski, Zuza Wolny. Pomimo silnej tęsknoty za chorym bratem i potężnego pragnienia miłości, udaje jej się przeniknąć do pełnego sekretów świata jej sąsiadów i znajomych, ale czy to wystarczy, by schwytać mordercę?

Już od pierwszych stron "Plac dla dziewczynek" mnie zafascynował. A stało się tak za sprawą niebanalnego autorskiego operowania językiem. Jest on niezwykle ciekawy, dokładny, tam, gdzie trzeba surowy, oschły, a gdzie indziej znowu budujący napięcie. Dlatego absolutnie nie zraziły mnie początkowe rozdziały, w których pewna lolitka wdzięczy się do dojrzałego mężczyzny robiącego jej "z ukrycia" fotografie, który być może jest jakimś zboczeńcem albo ojcem nastolatki, albo jednym i drugim, kto to wie? Odpowiedzi należy szukać w dalszej części fabuły książki - ja w każdym bądź razie tak zrobiłam. Zatapiając się w lekturze tego kryminału, poznawałam kolejnych bohaterów, którzy po tym, jak popełniono zbrodnię na jednej z mieszkanek miasteczka, automatycznie stali się podejrzanymi o zamordowanie tej kobiety. Postaci przewijających się przez powieść jest mnóstwo, czego nie można napisać o dialogach. Autor/ka na ogół skupia się na intrygujących, dziwnych i tajemniczych opisach bohaterów. Wszystko byłoby fajnie i pięknie, gdyby nie fakt, że chyba każdy z nich ma bzika na punkcie erotyki i seksu. Jednym słowem - jest zboczony. Zamiast starać się jak najszybciej rozwiązać zagadkę śmierci Karin, ludzie borykają się z własnymi problemami, często właśnie natury erotycznej - a to mają jakieś obleśne zwyczaje, a to chętnie przelecieliby tego czy tamtego, a to znowu nie mogą przestać patrzeć na kobiece uda i wyobrażać sobie świńskich rzeczy. Z każdą kolejną stroną takich "perełek" w tekście jest coraz więcej, a co za tym idzie, odbiorca wyzbywa się pozytywnych uczuć (jeśli takowe istniały wcześniej) żywionych względem poszczególnych postaci.

Pozytywnych elementów w "Placu dla dziewczynek" jest niewiele. Całość bowiem sprawia wrażenie ponurej, przygnębiającej, od czasu do czasu także niesmacznej, ale mimo to całkiem interesującej, w końcu podstawowym celem czytelnika jest poznanie tożsamości przestępcy i motywów jego zbrodniczych działań. Śledztwo w tej sprawie jako tako się toczy, są przesłuchania, wychodzą na jaw zasługujące na uwagę policji i polskiej detektyw-amatorki, a także to, czego nie mogłoby zabraknąć w kryminale, czyli nawiązania do istotnych dla czasów obecnych wydarzeń z przeszłości. Mimo wszelkich niedoskonałości więc książkę czyta się dobrze i raczej nie można się na niej nudzić.

Ale im bliżej końca, tym więcej minusów można wyłapać. W tekście pojawiają się powtórzenia - przede wszystkim w opisach wyglądu pewnych bohaterów. Co jeszcze rzuca się w oczy, to "zamiłowanie" autora/ki do słowa "nabrzmiały" - w utworze niemalże co druga osoba ma nabrzmiałą twarz albo nabrzmiałe oczy. No i najważniejsza rzecz wśród negatywnych elementów powieści - jej zakończenie. Jest ono słabe, nieprzekonywujące i wręcz rozczarowujące. Ostrzegam - tożsamość mordercy jest nie do odgadnięcia. Głowiłam się przez całą lekturę, wymyślałam potencjalne motywy zbrodni, wiążąc je z ewentualnymi podejrzanymi, i figa z makiem z moich wysiłków wyszła. Jakby tego było mało, po zakończeniu czytania "Placu dla dziewczynek" czułam niedosyt - nie wszystko zostało wyjaśnione, kilka pytań, które wcześniej ułożyły się w mojej głowie, pozostało bez odpowiedzi. Szkoda.

Wielka szkoda, bo zapowiadało się naprawdę dobrze. Nie da się ukryć, że Lena Oskarsson jakiś tam potencjał posiada. Jeśli książka faktycznie jest polskiego autorstwa, muszę przyznać, że wyróżnia się na tle naszych rodzimych kryminałów, głównie ze względu na styl pisarski autora/ki i jej/go umiejętność budowania akcji poza Polską. Kto wie, może aktualnie przebywa w Szwecji albo zna od deski do deski literaturę skandynawską? Podsumowując, "Plac dla dziewczynek" to nie najgorsza, ale jedna ze słabszych pozycji wchodzących w skład Czarnej Serii wydawnictwa Czarna Owca. Czy przeczytam kolejną powieść Oskarsson, jaką jest "Czarne tango"? Być może - z ciekawości, czy pisarz/ka choć trochę udoskonalił/a swój styl i umiejętność niezbaczania z głównego wątku fabuły.

9 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia, że Lena Oskarsson to pseudonim, ciekawe, kto się za nim ukrywa. Sama książka znajduje się w moich planach, ale nie sądzę, żeby w najbliższym czasie po nią sięgnęła. Ta ilość erotyki o problemy seksualne bohaterów działają na mnie odstraszająco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod Twoją recenzją rękami i nogami :) Nie jestem specjalnie pruderyjna, ale niektóre fragmenty tej książki wydały mi się niesmaczne. Nie polubiłam się też z żadnym z bohaterów i raczej do Oskarsson nie wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jedna z niewielu książek, w której nie polubiłam ani jednego bohatera:) Miałam wrażenie, że dosłownie wszyscy ludzie nic innego nie robią tylko myślą o seksie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, informuję, iż zostałaś zaproszona co całkiem ciekawej zabawy blogowej.
    W tym poście więcej:
    http://ksiazkaniegryzie.blogspot.com/2013/11/zdjeciowo-czyli-tylko-dla-ludzi-o.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mogę się przekonać do tej książki od samego momentu jej wydania i Twoja recenzja jest kolejną, która utwierdza mnie w przekonaniu, że nic nie tracę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już zostałam niejako "ostrzeżona" przed tą książką i raczej sobie całkiem odpuszczę. Szkoda tracić czas. Czarna seria niestety coraz częściej ma takie buble, coś mi się zdaje... Eh, jest i tak co czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I tu zgasiłaś moją chęć przeczytania książki :) Jednak postaram się sięgnąć po nią i może teraz, kiedy będę neutralnie nastawiona, nie zawiodę się.

    OdpowiedzUsuń
  8. dawno nie czytałam nic z czarnej serii, więc pora by to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...