Liczba stron: 332.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 12.10.2013.
Zakończenie lektury: 14.10.2013.
Moja ocena: 4/10.
Powieść kryminalną, która miałaby ręce i nogi, nie jest łatwo napisać. Samo wymyślenie mordercy, za którym będą ganiać detektywi, nie wystarczy. Kryminał to niezwykle wymagający gatunek literacki. Jego książkowy przedstawiciel musi być dopracowany w każdym calu, by zachwycać. Dlatego nie może w nim zabraknąć takich elementów składowych, jak wyraziste postaci, nieustające napięcie, konkretne tempo akcji czy genialna zagadka wiążąca się z tym, co najlepsze: z osobą przestępcy, motywami jego działania i przestępstwami. W "Literacie" Agnieszki Pruskiej zdecydowanie brakuje kilku takich właśnie elementów. Zatem nie mogę o nim napisać, że jest dobrym kryminałem.
Zaczyna się niebanalnie. Podczas porannego joggingu pewien mieszkaniec Gdańska znajduje... mumię. Ściślej rzecz biorąc - zmumifikowane zwłoki zaginionej niegdyś kobiety, Wiolety Ludy. Dochodzeniem w sprawie tego nietypowego morderstwa kieruje nadkomisarz Barnaba Uszkier. Mijają dni i tygodnie, a "sprawa mumii" nie zostaje rozwiązana. Po raz pierwszy w historii swej pracy Uszkier ma do czynienia z wyrafinowanym zabójcą, któremu ani się śni dać się złapać. Niedługo potem na głowy gdańskich śledczych spada kolejne morderstwo - tym razem ofiara została otruta i zakopana na nadmorskiej plaży. Czy Uszkierowi uda się namierzyć sprawcę i zachować w ten sposób twarz?
Akcja utworu Pruskiej toczy się niespiesznie przez kilka zimnych miesięcy - od października 2011 roku do końca marca 2012 roku. Jest on podzielony na sześć części, które są niemalże nieodczuwalne - brakuje w nich bowiem rozdziałów, a także większych odstępów między wierszami w tekście w miejscach, gdzie następuje zmiana czasu lub miejsca akcji. To niezbyt wygodny i estetyczny zabieg. A skoro już jestem przy estetyce, muszę wspomnieć, iż nie podobały mi się również rozległe akapity w powieści. Są one jednak uwarunkowane nieudolnym prowadzeniem przez autorkę fabuły, którą osadzono praktycznie w jednym miejscu - na komendzie policji w Gdańsku. Pracy Uszkiera i jego podwładnych w terenie nie uświadczysz w "Literacie", drogi czytelniku. No, może niezupełnie - kilka stron opisujących takową na pewno się znajdzie. Cała reszta natomiast to suche streszczenia i relacje z tego, czego dokonali policjanci "poza fabułą". Odbiorca bowiem nie towarzyszy im w trakcie przesłuchań świadków i rodzin ofiar czy badań zamordowanych osób. Wszystkiego dowiaduje się z wymiany zdań i opowieści pomiędzy aspirantami, podkomisarzami i sierżantami. Oni niemalże przesłuchują siebie nawzajem na komendzie, popijając kawkę i nieustannie wyrażając zniecierpliwienie wynikające z faktu, iż poszukiwany przez nich sprawca nadal jest na wolności. Z punktu widzenia czytelnika przeciętny dzień gdańskiego policjanta wygląda następująco: pobudka --> dojazd na komendę --> wymiana "poglądów" (koniecznie poprzedzona pytaniem "masz coś [nowego]?" skierowanym do współpracowników) --> powrót do domu --> sen. Nie widać (poza paroma wyjątkami) tego, w jaki sposób działa on praktycznie, czyli rozmawia ze świadkami, odwiedza miejsca zbrodni, zbiera dane i użyteczne informacje. Na domiar złego prawie przez całą książkę Pruskiej śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, którym, jak można się domyślić już po przeczytaniu jej pierwszej strony, jest tytułowy literat, stoi w miejscu. Nieudolni śledczy, którzy potrafią prowadzić między sobą nawet kilkustronicowe dialogi, często kierują się intuicją, przypuszczeniami i bazują na przydatnych informacjach, które od czasu do czasu spadają im prosto z nieba. Z taką formą pracy policji jeszcze nigdzie się nie spotkałam - doprawdy niewiarygodna!
Przyjrzę się teraz bliżej postaciom wykreowanym przez Pruską. Zacznę może od spostrzeżenia, że autorka ma jakieś dziwne upodobanie w postaci nadawania bohaterom nietypowych nazwisk ujmujących powagi utworowi, który przecież nie jest komedią przygodową - nadkomisarz Barnaba Uszkier, sierżant Gołąb, aspirant Jadlina (nieustannie kojarzący mi się z padliną), podkomisarz Faja, ofiara Angelika Mięsko... Co gorsza, sama gubi się w tych nazwiskach i je przekręca (chyba że jest to wina osoby odpowiedzialnej za korektę) - Angelika Mięsko zmienia się od czasu do czasu w Agatę, z kolei inna ofiara Literata, Hieronim Burczak, występuje również pod nazwiskiem Burczyk. Ogólną charakterystykę postaci pojawiających się w "Literacie" zamknęłabym w jednym słowie - bezbarwni. Pisarka w paru zdaniach naświetla osobowość każdego z gdańskich policjantów - jak długo pracuje w zawodzie, co potrafi i co lubi. Nieco więcej uwagi poświęca Uszkierowi, ale i tak jego osoba wydaje się nijaka - lubi swoją pracę i kocha rodzinę: żonę (której obecność na stronicach powieści jest znikoma) i dwójkę synów, dziesięcioletniego Janka i dwunastoletniego Marka (którzy po szkole nie robią nic innego poza graniem w erpegi). Ach, bym zapomniała o ważnej rzeczy - Barnaba jest jasnowidzem. Tak, zgadza się, jasnowidzem - intuicyjnie przewidział bowiem wybrany przez seryjnego mordercę sposób popełnienia ostatniego morderstwa. Może nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby nie fakt, iż Literat to psychol eksperymentujący z najrozmaitszymi metodami zadawania śmierci. I mógł wybrać jakąkolwiek z nich. No, ale najwyraźniej nie było mu dane uciec przed genialną intuicją Uszkiera.
Literat to beznadziejny przypadek psychicznego zabójcy zachowującego się jak walnięty dzieciak, którego bawi uśmiercanie ludzi na różne sposoby. O jego chaotycznych przemyśleniach na temat każdej zaplanowanej zbrodni można poczytać w książce - są one wyszczególnione kursywą. "Tyle jest wypadków. Ludzie giną w nich bez przerwy. Jakbym kogoś potrącił samochodem i udałoby mi się uciec z miejsca zbrodni, mogliby do mnie nie dojść. Nie i jeszcze raz nie! Żadnych przypadków! Świadkowie są wszędzie i mają oczy. To jak to zrobić? Najlepiej, jak bym uderzył go od przodu, pewnie by mu połamało kości miednicy, może kolana i piszczele. A jak by wyleciał w powietrze, to byłby jeszcze bardziej porozwalany. Ciekawe, ile by żył po czymś takim? (...) Może mogę wybrać jakiś inny sposób? Mogę, czemu nie? Ale nie chcę! Chcę kogoś potrącić samochodem. Muszę spróbować, czy tak się uda kogoś zabić i nie zostać zauważonym. Nie będę miał bezpośredniego kontaktu z ofiarą. Ciekawe, jak to jest..."*. Dziwny gość, prawda? A dlaczego zabija? Niestety, nie było mi dane się tego dowiedzieć. Właściwie... wywnioskowałam, że robi to tak, o, po prostu - z ciekawości i dla frajdy. Jakiś czas temu wpadł na pewien chory pomysł i tak mu już zostało. Kompletnie to do mnie nie przemówiło. Zakończenie książki Pruskiej również bez szału.
Oj, pomarudziłam strasznie, no ale inaczej się nie dało. Obok tak poważnych wad powieści kryminalnej nie można przejść obojętnie. Nie twierdzę jednak, że jest ona beznadziejna. Udało mi się dobrnąć do jej końca i to całkiem sprawnie, to po pierwsze, po drugie - niektóre jej fragmenty (przykładowo nieliczne rozmowy policjantów ze świadkami czy praca w miarę kompetentnego patologa Widockiego) czytało mi się bardzo przyjemnie, a po trzecie - widać, że w Agnieszce Pruskiej drzemie jakiś potencjał. To samo można napisać o jej chęci pisania - z informacji zamieszczonej na tylnej okładce "Literata" jasno wynika, że w przyszłości być może powstanie kolejny utwór z Barnabą Uszkierem w roli głównej - ale dobrze by było, gdyby pisarka podreperowała swój warsztat, jeśli faktycznie zamierza pozostać przy kryminałach. Bo drugiej książki na poziomie "Literata" na pewno bym nie zniosła.
*s.152-153 (pisownia oryginalna zachowana; proszę jednak zwrócić uwagę na zły zapis słów "jakby" i "jakbym")
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Oficynka.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.
Baza recenzji Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
Nie jestem pewna, czy to lektura dla mnie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka jest raczej słaba, bo miałam zamiar ją kupić. Pewnie i tak przeczytam, ale przynajmniej wiem, czego powinnam się spodziewać. Upodobania do tych dziwacznych nazwisk też nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńsłyszałam o istnieniu książki, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia, na siłe szukać nie będę, jeśli jednak nadarzy się okazja to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń