Tłumacz: Ewa Penksyk-Kluczkowska.
Wydawnictwo: Marginesy, 2013.
Liczba stron: 800.
Rozpoczęcie lektury: 04.04.2014.
Zakończenie lektury: 08.04.2014.
Moja ocena: 7/10.
David Hewson to urodzony w 1953 roku brytyjski autor kryminałów i owianych tajemnicami thrillerów. W wieku siedemnastu lat opuścił szkołę i podjął pracę w lokalnej gazecie. W latach późniejszych był między innymi reporterem "The Times" i edytorem "The Independent". W międzyczasie rozpoczął karierę literacką, a całkowicie skupił się na niej w roku 2005. Napisał około dwudziestu powieści, w tym serię kryminałów z Nicem Costą, młodym detektywem i miłośnikiem sztuki w roli głównej.
Na przeczytanie "Dochodzenia" nabrałam ochoty w momencie, kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że na bazie świetnego serialu taka właśnie książka powstała. Zaznaczę może od razu, że istnieją dwie wersje serialowego "Dochodzenia" - duńska, czyli ta, że tak to ujmę, oryginalna, "Forbrydelsen", i amerykańska, "The Killing". Nad tą drugą spędziłam w ubiegłym roku wiele fascynujących godzin, z kolei Hewson swoją powieść oparł na scenariuszu wersji duńskiej. Są między nimi różnice, ba, nawet książka odbiega nieco od swego pierwowzoru, jeśli wierzyć serialowemu forum, ale jedno jest pewne - historię rodziny Birk Larsenów warto poznać.
A rodzina ta to Theis, właściciel firmy transportowej, jego żona, Pernille, i ich dzieci: nastoletnia Nanna i dużo młodsi od niej Emil i Anton. Jej dotychczasowy szczęśliwy byt zostaje zaburzony niespodziewaną śmiercią Nanny. Ciało bitej i zgwałconej dziewczyny znajduje w bagażniku zatopionego samochodu policja z inspektor Sarah Lund na czele. Lund, która planowała z synem i nowym chłopakiem przeprowadzkę z Kopenhagi do Sztokholmu, jest zmuszona pozostać w kraju trochę dłużej, by zaznajomić ze świeżym śledztwem swego następcę, Jana Meyera. Nikt nie spodziewa się jednak tego, że to "trochę dłużej" przekształci się w "zdecydowanie zbyt długo", co negatywnie odbije się na życiu nie tylko Sarah i jej bliskich, ale też rodziny zamordowanej nastolatki, a nawet miejscowych polityków, którzy mogą mieć jakiś związek ze śmiercią Nanny.
"Dochodzenie" to kryminał o gabarytach cegły. W chwili, w której odkryłam, iż Hewson streścił fabułę serialu do ośmiuset stron, jednocześnie się przeraziłam i odetchnęłam z ulgą, że jestem posiadaczką nie wersji papierowej, lecz e-booka. Samej liczby stron nie należy się jednak bać, gdyż utwór obfituje w ciekawe i zaskakujące wydarzenia, nie nudzi, a wręcz przeciwnie - wciąga. Na pierwszy rzut oka widać, że powieść powstała na podstawie scenariusza, bo troszeczkę go przypomina. Dominują w niej rozbudowane dialogi, z kolei opisy są zwięzłe i mało w nich psychologicznych rozważań, tak bardzo typowych dla kryminałów. Autor operuje krótkimi zdaniami, często też zamiast nich serwuje określenia w postaci rzeczowników i przymiotników. Od czasu do czasu odnosiłam wrażenie, że nie bardzo ma o czym pisać i aby to ukryć, powtarza niektóre zwroty i elementy charakterystyczne dla opisów konkretnych postaci czy przedmiotów, dla przykładu - kilkakrotnie zwraca uwagę na srebrny łańcuch noszony przez Vagna, przyjaciela Theisa, stół z zalakierowanymi na blacie zdjęciami Birk Larsenów czy duże uszy Jana Meyera, choć jest to zupełnie niepotrzebne. Wydaje mi się, że taki styl scenariuszowy jest dobry na chwilę, ale nie na dłuższą metę. Gdyby sedno treści "Dochodzenia" nie było ciekawe, wówczas książka jeszcze bardziej straciłaby na wartości.
Ale jest ciekawe - intrygujące, przerażające i smutne. Mnóstwo tutaj zagadek i mylnych tropów. Na moje oko nawet zbyt dużo, bowiem niemal każdy bohater utworu może być i zazwyczaj jest podejrzany o zabójstwo Nanny. W powieści roi się od spontanicznych akcji, przesłuchań policyjnych i aresztowań, które zwykle okazują się wielkimi pomyłkami. Czytelnik z łatwością przewiduje błędy popełniane przez policję, bo przecież morderca nie może zostać złapany i osadzony w więzieniu w połowie ośmiusetstronicowej książki, prawda? Liczba pochopnych decyzji Lund i Meyera może nieco irytować, ale da się to przeżyć. Myślę jednak, że gdyby "Dochodzenie" było o jakieś trzysta-czterysta stron krótsze, również byłoby dobre, a może nawet ciut lepsze.
Bohaterowie utworu, choć zobrazowani skromniej aniżeli w serialu, zwracają na siebie uwagę odbiorcy i zapadają w jego pamięci. Mimo że ich pierwowzory pochodzą z "Forbrydelsen", w czasie lektury i tak miałam przed oczyma rewelacyjnych aktorów wcielających się w role napisane dla "The Killing", przede wszystkim niezapomnianych Mireille Enos i Joela Kinnamana. Najistotniejszą, a zarazem specyficzną postacią książki jest Sarah Lund, trzydziestoośmioletnia rozwódka wychowująca syna. Sprawia ona wrażenie osoby zimnej, bardzo trudno do niej dotrzeć, gdyż kobieta prawie nikogo do siebie, nawet do swoich myśli, nie dopuszcza. Uzależniona od pracy nie dostrzega tego, że ucieka od swoich bliskich i sama potrzebuje pomocy i wsparcia, które nie byłoby powiązane z zawzięcie prowadzonym przez nią śledztwem. W historii przedstawionej w "Dochodzeniu" można dostrzec pewnego rodzaju kontrast mający związek z chęcią niesienia pomocy i posiadania rodziny - Birk Larsenowie tracą dziecko i nie mogą się z tym pogodzić, wątpiąc z każdym kolejnym dniem w to, że działania Lund przyniosą satysfakcjonujące ich efekty. Ale Sarah naprawdę chce pomóc, robi wszystko, co w jej mocy, dla kogoś obcego, oddalając się w ten sposób od własnego syna, którego istnienia nie docenia, dziecka, za które Birk Larsenowie oddaliby wszystko, gdyby tylko było ono ich ukochaną, żywą córką, Nanną. Tak, Lund jest dość dziwna i czasami nie do zniesienia, ale z całą pewnością jedyna w swoim rodzaju.
Czytelnik równolegle przygląda się śledztwu duńskiej policji, które nie zawsze prowadzone jest zgodnie z procedurami i prawem, wyrazistemu cierpieniu krewnych zabitej Nanny, którzy próbują działać na własną rękę, często podejmując złe decyzje, wyciągając błędne wnioski, a tym samym doprowadzając do rozpadu rodzinnych więzi, oraz środowisku politycznemu, pełnemu machlojek, nieetycznych zagrań i posunięć w dobie wyborów, w których młody i ambitny Hartmann pragnie zepchnąć ze stołka dotychczasowego burmistrza, Bremera. Zacieranie śladów, sekrety i kłamstwa są w powieści na porządku dziennym, jak się okazuje, nie tylko w świecie polityki. Kłamią bowiem wszyscy - osoby uważane za wzory do naśladowania, współpracownicy, przyjaciele, a nawet członkowie najbliższej rodziny. Kłamią dla dobra ogółu, dla dobra ukochanej osoby albo w celu ukrycia własnej, wstydliwej bądź szokującej tajemnicy. Nic więc dziwnego, że zabójca Nanny pozostaje na wolności dłużej niż powinien.
Na ogół kryminał Davida Hewsona czytało mi się dobrze. Śledząc te części i fragmenty książki, które były mi znane dzięki serialowi, żałowałam, że wiem, o co w danym momencie chodzi i co może się wkrótce wydarzyć, za to wszelkie zmiany w fabule sprawiły mi przyjemność i cieszyłam się, że przygnębiająca historia Birk Larsenów zakończy się inaczej aniżeli w serialowym "The Killing". Ów finał może i nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia - uważam, że został odrobinę przekombinowany - ale lekturę całości zaliczam do udanych, nie żałując poświęconego na nią czasu. W moich elektronicznych zasobach czeka już na swoją kolej "Dochodzenie 2", które, mam nadzieję, dostarczy mi większych wrażeń i frajdy, bowiem dalsze losy i kolejna sprawa duńskiej policjantki są mi już zupełnie obce. Jak tylko znajdę czas na następną "cegiełkę", natychmiast rozpocznę czytanie - już nie mogę się doczekać!
Mimo minusów - chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńDruga część jest, moim zdaniem, jeszcze lepsza od pierwszej. Obie czytało mi się rewelacyjnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa mam zagwozdkę, najpierw serial czy książka? A jak serial to duński czy amerykański?
OdpowiedzUsuńJa skłaniałabym się bardziej ku serialowi, ale której wersji? Tego już nie doradzę, gdyż sama poznałam tylko tę amerykańską, a jak to u Amerykanów bywa, trochę sobie pokombinowali, jeśli chodzi o fabułę - znacznie różni się ona od tej duńskiej. Ale mnie się podobała. No i para głównych bohaterów to po prostu rewelacja! Ale podobno w "Forbrydelsen" również są świetni aktorzy i świetny klimat. Zaznaczę jeszcze, że drugi i trzeci sezon "The Killing" tyczą się zupełnie innych historii niż te, które przedstawia wersja duńska. Tak że... może warto poznać obie ;). Sama musisz zdecydować :).
UsuńChyba właśnie najlepiej byłoby poznać dwie wersje, ale na razie nie mam czasu na nowe seriale, zostawię je sobie na później :)
Usuń