środa, 26 marca 2014

"Tylko ty" - Jasinda Wilder

Tytuł oryginału: "Falling Into You".
Tłumacz: Julia Wolin.
Wydawnictwo: Amber, 2014.
Liczba stron: 304.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 19.03.2014.
Zakończenie lektury: 20.03.2014.
Moja ocena: 4/10.

Do cieszących się dużą popularnością w ostatnich latach książek o wampirach, wilkołakach, aniołach, upadłych i podobnych istotach oraz powieści erotycznych dołączyła niedawno literatura reprezentująca falę new adult przeznaczoną dla odbiorców, których można określić mianem młodych dorosłych. Takie też osoby - w przedziale wiekowym 18-25 lat - są bohaterami tych właśnie utworów. To jedna z charakteryzujących ich cech. Do innych należą obowiązkowa historia miłosna oraz jakaś tragedia, z ciężarem której boryka się przynajmniej jeden z bohaterów książki - może to być wypadek, śmierć kogoś bliskiego czy traumatyczne dzieciństwo. Jeśli dobrze sobie przypominam, do tej pory było mi dane poznać zaledwie dwie powieści, które można zaliczyć do nurtu new adult - "Jeśli zostanę" autorstwa Gayle Forman i "Tak blisko..." Tammary Webber. Tak jak ta pierwsza podobała mi się bardzo, tak ta druga okazała się już co najwyżej niezła. Ale najgorzej wypadł trzeci utwór, "Tylko ty" Jasindy Wilder, który miałam okazję przeczytać przed kilkoma dniami. Miał on wzruszać, sprawiać ból i nieść nadzieję, a tymczasem pod tymi obietnicami kryje się niespecjalnie wyróżniająca się opowieść o miłości pomiędzy wiecznie niezdecydowanymi ludźmi i o seksie.

Główną bohaterką jest tutaj Nell Hawthorne, urocza - jakżeby inaczej! - dziewczyna, rozdarta uczuciowo między dwoma chłopakami, Kyle'em Calloway'em, i jego starszym o pięć lat bratem, Coltonem. W wieku osiemnastu lat w wyniku tragicznego wypadku traci ukochanego Kyle'a, ale z jego śmiercią nie potrafi się pogodzić jeszcze w ciągu kolejnych dwóch lat. Wówczas na jej drodze staje Colton, całkowite przeciwieństwo zmarłego, twardziel z niełatwą przeszłością, którego największymi pasjami są mechanika, śpiew i gra na gitarze. To właśnie on bierze sobie na cel postawienie Nell na nogi, ale szybko przekonuje się, że jego miłość do dziewczyny jest tak samo silna jak jej niechęć do przeżywania żałoby po Kyle'u, którą dusi w sobie, doprowadzając w ten sposób swe życie niemalże do ruiny.

Przyznam, że nie spodobało mi się to, w jaki sposób Wilder pokierowała losami Nell - upchnęła w jej postaci zbyt dużo negatywnych cech, przeobrażając dziewczynę z dobrego domu w nieuporządkowaną, samookaleczającą się i mającą problem z nadużywaniem alkoholu (whisky) młodą kobietę. Ja rozumiem, że każdy człowiek inaczej przeżywa śmierć bliskiej osoby, ale przypadek Nell jest co najmniej nadzwyczajny pod tym względem. A Colton, który ma przywrócić przyjaciółkę do normalności, nauczyć ją cierpieć, jakoś specjalnie mocno się nie wysila. Właściwie jego rady kończą się na powtarzaniu w kółko tych samych zdań typu "uwolnij ból", "przestań się obwiniać" etc. Do tego dochodzą te nieustające wątpliwości bohaterów. Duet Nell-Kyle był do zniesienia - reprezentował sobą taką typową nastoletnią miłość romantyczną, o której czytało mi się całkiem dobrze, pomijając jednak fragmenty, w których Nell entuzjazmowała się wszystkim dookoła słowami "o Boże, o Boże, o mójboże!". Myślałam, że z nich wyrośnie, ale gdzie tam - kilka lat później owo powiedzonko nadal jest jednym z jej ulubionych... A duet Nell-Colton skupia się na słownych przepychankach udowadniających, który z bohaterów jest gorszy, głupszy, posiada smutniejszą przeszłość i ma rację podczas danej wymiany zdań.

Działają na nerwy próby ucieczki obojga od miłości, które jednak wychodzą im nieco lepiej od ucieczki od pożądania. Sceny łóżkowe zajmują czasem dobre kilka stron książki, bo albo są przegadane (i w efekcie do stosunku seksualnego nie dochodzi), albo opisane bardzo dokładnie, tak jak ma to miejsce w popularnych powieściach dla dorosłych zapoczątkowanych słynną trylogią o Grey'u. Ogromnym minusem utworu "Tylko ty" są jego podobieństwa do "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a", które miałam tę nieprzyjemność poznać. To, że bohaterowie wykreowani przez Wilder ciągle się rumienią, zdołałam jakoś przełknąć, gorzej zrobiło się, kiedy okazało się, że Nell uparcie lubi zagryzać wargę, co strasznie kręci Coltona, a fatalnie - gdy obojgu zachciewało się dzikiego seksu z rozkazywaniem i klapsami włącznie. "- Boże, Nell. Jesteś niesamowita. Taka piękna. Uwielbiam to, jak podnosisz dla mnie pupę. Uwielbiam odgłosy, jakie wydajesz, kiedy dla mnie dochodzisz. Uwielbiam twoją bladą skórę i jasne loki (...)
- Mocniej, Colton.
Ma przymknięte oczy, na usta wypełza mu uśmieszek.
- Chcesz mocniej?!
- Tak, kotku, chcę mocniej.
- Jak mocno?
- Bardzo mocno.
- Poproś mnie, żebym zerżnął cię mocniej, dziewczynko-Nelly"* (w oryginale ów zwrot brzmi "Nelly-baby", więc, jak widać, tłumaczka się nie popisała). Czy tylko ja nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, gdy to czytam?

Pozytywną stroną powieści natomiast jest ta muzyczna, jeśli można to tak ująć. Zarówno Nell, jak i Colton, dobrze czują się w świecie muzyki, bywa nawet, że porozumiewają się za jej pośrednictwem. Wszelkie utwory, jakich słuchają bądź jakie wykonują, pisarka zebrała w liście zamieszczone na końcu książki. W trakcie pisania niniejszej recenzji przesłuchałam je wszystkie i było to dla mnie ciekawe i przyjemne doświadczenie.

"Tylko ty" jest lekturą przewidywalną, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jej zakończenie. Niewiadomą pozostają wydarzenia mające miejsce pomiędzy tragiczną śmiercią Kyle'a a ostatnim rozdziałem, ale i one sprawiają wrażenie wciśniętych do fabuły jakby znienacka i opisane są raczej ogólnie, w dużym skrócie. To samo praktycznie można napisać o bohaterach, których nie dość, że jest jak na lekarstwo, to na bieżąco, w postaci jedno- lub kilkuzdaniowych wtrąceń czytelnik dowiaduje się, co zrobili i dlaczego albo w co są ubrani i dlaczego właśnie tak, jakby autorka na poczekaniu wymyślała dla nich dodatkowe cechy charakteru, zachowania czy wydarzenia, w jakich brali oni udział, ażeby ich życiorysy wyglądały na bardziej interesujące i dramatyczne. Mało rzeczy się dzieje, przeważają tutaj rozmowy i rozmyślania Nell I Coltona, które, jak już wcześniej wspomniałam, nie zawsze grzeszą sensownością i inteligencją.

Pomimo wszelkich wad książkę Wilder czyta się szybko. I raczej nie można jej nazwać nudną, choć fragmenty o takim obliczu się zdarzają. Określiłabym ją za to mianem dołującej. Pisarka zadedykowała ją ludziom, którzy stracili ukochane osoby i cierpieli. Ale ja bym im jej nie poleciła, bo zamiast podnieść na duchu, utwór "Tylko ty", owszem, jest w stanie wzruszyć, ale na ogół przygnębia, irytuje banalnymi pseudoporadami i sugeruje, że najlepszym ukojeniem wewnętrznego bólu (przeważnie na chwilę) jest seks. Tak to odebrałam, niestety. Ot, taki to harlequin dla młodszych czytelniczek, ja jednak spodziewałam się czegoś innego - może więcej romantyzmu, pogody ducha, ale przede wszystkim głębszej treści. Spod pióra Jasindy Wilder wyszło już kilkanaście albo chyba nawet koło trzydziestu pozycji literackich, w tym "Falling Into Us", której główną bohaterką uczyniła Beccę, przyjaciółkę Nell, ale nie wydaje mi się, bym w przypadku jej wydania w Polsce po nią sięgnęła. Niech będzie to gratką dla miłośniczek literatury new adult, do której ja jeszcze się nie przekonałam. Ciekawe, czy kiedyś to nastąpi?

*s.266

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Amber.
Recenzja napisana dla portalu IRKA.

2 komentarze:

  1. Hmm... ogółem nie wiążę z tego typu literaturą za dużych nadziei, ale czasami lubię poczytać coś, przy czym nie muszę myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przytoczony fragment mnie rozbawił. Cóż za finezja! ,,Tylko ty" sobie odpuszczę, bo to kolejna negatywna recenzja. New Adult ma kilka dobrych tytułów, ale ten zdecydowanie się do nich nie zalicza.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...