I nastąpił koniec wakacji. Koniec lata pod tym meteorologicznym kątem. Koniec sierpnia, miesiąca, który - jak dla mnie - minął bardzo szybko, a i nie zapisał się w mojej pamięci jakoś szczególnie. Czytałam niewiele. Z pracą magisterską nie posunęłam się zbyt daleko. Za to z rysowaniem szło mi dużo, dużo lepiej. Tak na marginesie - kojarzycie bądź lubicie kabaret Neo-Nówka? Miałam okazję zobaczyć ich występ na żywo w dniu wczorajszym - bomba, polecam na poprawę humoru ;). A poniżej już w skrócie efekty czytelnicze minionego miesiąca:
1) Liczba przeczytanych książek - 2, czyli 752 strony:- lepsza książka - "Karuzela samobójczyń" - S.J. Bolton (9/10)
- słabsza książka - "Tak blisko..." - Tammara Webber (6/10)
2) Liczba zrecenzowanych książek - 0.
3) Liczba książek, które zawitały w mojej biblioteczce - 0.
4) Liczba wyświetleń bloga - 5241.
"Karuzelę samobójczyń" polecam miłośnikom dobrych thrillerów - jej autorkę zaczynam lubić coraz bardziej i już nie mogę się doczekać polskiego wydania jej kolejnej powieści. Natomiast po utworze "Tak blisko..." spodziewałam się czegoś więcej aniżeli przewidywalnej historii miłosnej z buntowniczym i budzącym niepokój bohaterem w roli głównej ;). Na dziś to by było na tyle. Nie będę po raz kolejny zamęczać Was moim marudzeniem na temat powrotu do czytelniczej blogosfery, liczę jednak na to, że gdy już tutaj powrócę na dłużej, spędzę bardzo miło czas na nadrabianiu zaległości. Życzę wszystkim udanego września, bezstresowych powrotów do szkół i prac po ewentualnych urlopach wypoczynkowych, a także pięknej pogody - niech lato tak szybko nas nie opuszcza! Pozdrawiam serdecznie i do "zobaczenia" jutro!
Bardzo bym chciała przeczytać "Karuzelę samobójczyń". Trzymam kciuki byś znalazła jakąś wewnętrzną wenę do pisania pracy magisterskiej, nie ma co tego odkładać na później, bo będzie coraz trudniej...
OdpowiedzUsuńJa miałam z licencjacką liczne opory, ale w końcu dobrnęłam jakoś, za to magisterska nawet szybko mi poszła ;) 3mam kciuki za pisanie, wiem, że to wcale takie proste nie jest, gdy się pisze samemu i rzeczywiście wkłada się w to serce, a nie jest to odbębnienie... A po "Karuzelę..." chętnie bym sięgnęła :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń