Tłumacz: Agnieszka Brodzik.
Wydawnictwo: IUVI, 2013.
Liczba stron: 240.
Oprawa: twarda.
Rozpoczęcie lektury: 19.04.2013.
Zakończenie lektury: 19.04.2013.
Moja ocena: 5/10.
Ach, ten Justin Bieber! Któż dziś nie słyszał o tym chłopaku? Urodzony w 1994 roku w kanadyjskim mieście London, wychowany przez matkę i dziadków, nie zdołał nacieszyć się dzieciństwem, bo już w wieku trzynastu lat został zauważony przez ludzi z muzycznego świata, którzy pomogli mu do niego wkroczyć z pozytywnym skutkiem. Do momentu sięgnięcia po książkę "Dopiero się rozkręcam" niewiele wiedziałam o tym młodym gwiazdorze - prawdę pisząc, o moje oczy i uszy obijały się przede wszystkim rozmaite przykre docinki na jego temat, których w Internecie jest od groma. Skąd ta ludzka zazdrość i nienawiść? Zapewne "bo tak". W końcu zwyczajny nastolatek o dziecinnym głosie w mgnieniu oka zrobił światową karierę, a przecież nie miał prawa tego robić! Pokochały go miliony osób, mimo że jego piosenki do jakichś ambitnych nie należą (ale z drugiej strony, czego oczekiwać po nastolatku?), a to też jest zabronione! Może i przyszło mu to wszystko łatwo i szybko, ale takie są teraz czasy - wielka siła mediów, łatwość pokazania się w Internecie, różnych programach rozrywkowych, a kiedyś? Kiedyś tego nie było, więc nie powinno się porównywać chłopaka do artystów, którzy rozpoczynali swoje kariery przed wielu laty. A czy o Bieberze można mówić jako o artyście?
Z autobiografii wokalisty wynika, że on sam wcale się za takiego nie uważa, ale dąży do tego, by stać się prawdziwym specem od muzycznej sceny, legendą, o której będą bardzo długo mówić ludzie, najlepiej taką, jaką stał się Michael Jackson, idol Justina. Ten fakt jest bardzo ostro krytykowany i wyśmiewany chociażby przez internautów. Dlaczego? Przecież Michael Jackson może być idolem chyba każdego, prawda? Jakby tego było mało, rodzina zmarłego króla popu docenia pasję młodego piosenkarza, przynajmniej taki wniosek można wyciągnąć po lekturze utworu "Dopiero się rozkręcam".
Książka ta, a raczej jej autor, na ogół tryska optymizmem. Bieber dziękuje swoim fanom za ich obecność i wsparcie, wspomina swoje muzyczne początki, trasy koncertowe, tęskni za normalnym dzieciństwem, wolnością, ale z drugiej strony już nie wyobraża sobie życia bez fanów, choć "napastowanie" przez nich i paparazzi bywa czasami bardzo uciążliwe, zwłaszcza na wyjazdach. Niby zwiedził chłopak pół świata, ale dużo nie zobaczył, bo gdzie tylko się pojawił, wywoływał szok i musiał bawić się w chowanego z miejscowymi ludźmi. Biografia ma charakter luźnego monologu, luźnych wspomnień, a zarazem ciekawostek z życia autora. Można się z niej dowiedzieć, że Bieber wystąpił niegdyś dla Baracka Obamy, wypromował Carly Rae Jepsen (pamiętacie jej muzyczny hit z ubiegłego roku, "Call Me Maybe"?), stworzył własną linię perfum, działa charytatywnie, a jego ulubionym aktorem filmów akcji jest Jackie Chan (zabawne, bo moim też!).
"Dopiero się rozkręcam" to bardziej album aniżeli powieść. Został on ładnie wydany - twarda oprawa, mnóstwo kolorowych fotografii w środku (przerost zdjęć nad treścią), wstęp i trzynaście krótkich rozdziałów. Do tekstu wkradło się parę literówek, nad czym trochę ubolewałam, bo zbyt dużo go w tej książce nie ma. Czyta się ją więc ekspresowo. Że tak delikatnie spytam - czy rynek wydawniczy byłby w stanie się bez niej obejść? Oczywiście, że tak. Autobiografią z prawdziwego zdarzenia to ona nie jest, w końcu Bieber, mając dziewiętnaście lat, nie ma nam zbyt wiele do powiedzenia, prawda? No ale dobra, teraz taka moda i wszystkie młode gwiazdki bawią się w wydawanie tego typu książek. Dla frajdy własnej i fanów, no i kasy, jak mniemam.
Wracając do samego Justina Biebera - niby to gwiazdor, ale w dalszym ciągu jeszcze dzieciak. Doszłam do wniosku, że raczej do zniesienia, że jego osoba wcale nie musi być tak bardzo irytująca, jak twierdzą jego zagorzali przeciwnicy i różnego rodzaju zazdrośnicy. Powiedziałabym, że już prędzej to jego rozhisteryzowane fanki wnerwiają i tworzą wokół jego osoby nieciekawą otoczkę. Coś musi w tym młodym gościu być, w końcu jest lubiany przez znane gwiazdy, m.in. Mariah Carey, Ushera, Willa Smitha, Stevie Wondera czy Carlosa Santanę, którzy chętnie z nim współpracowali lub współpracują. Czas jednak pokaże, w jakim kierunku rozwinie się jego dalsza kariera - chłopak jest na razie młody, w miarę porządny, ale wiadomo, co sława potrafi zrobić z ludźmi, więc pokonanie wszelkich kryzysów, problemów i oparcie się różnym pokusom jeszcze przed nim.
Książkę Biebera polecam (choć właściwie chyba nie muszę tego robić) jego fanom, w szczególności fankom, natomiast przeciętny czytelnik o zainteresowaniach niemających zbyt wiele wspólnego z jego osobą i muzyką, nie znajdzie w niej nic wybitnego. Ale być może utwór ten zachęci go - tak jak mnie - do zapoznania się z muzyczną twórczością młodego wokalisty. Nie martwcie się, nie odpadły mi po wysłuchaniu jego piosenek uszy ani nic z tych rzeczy...
Recenzja napisana dla portalu IRKA.
Nie jestem fanką Biebera. Nie należę również do grupy osób 'hejtujących' jego osobę. Bardziej wychodzę z założenia, że jeśli ma fanów, to znaczy, że jest dobry w tym co robi i nie należy umniejszać jego zasług tylko dlatego, że słucha się innych gatunków muzycznych. Widziałam kiedyś film o nim, książka natomiast niezbyt mnie zachęciła. Niemniej jednak na prezent dla kogoś kto jest jego fanem wydaje się być idealna :)
OdpowiedzUsuńNo zdecydowanie nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie chcę go hejtować, ale jego zachowanie z ostatnich miesięcy sprawia, że od takich książek wolę trzymać się z daleka.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że fanki oszaleją na punkcie tej książki. Natomiast jeśli ktoś nie przepada za tym małolatem no to nie sądzę by była to idealna lektura. Ja odpadam.
OdpowiedzUsuńP.S. Tajuś wiem, że lubisz kryminały. Nie chciałabyś wziąć udział w moim wyzwaniu :)? Więcej informacji tutaj: http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/
Jak uporam się z magisterką (a zostały mi na to niecałe dwa tygodnie) i nadrobię blogowe zaległości, przyjrzę się temu wyzwaniu bliżej, dzięki :).
UsuńPatrzę, patrzę i nie wierzę...Bieber już napisał autobiografię??;D
OdpowiedzUsuńŻeby było śmieszniej - to już jego druga :D.
UsuńO nie, nie i nie :D Przepraszam wszystkich fanów, ale muszę zaznaczyć, że nie lubię Justina Biebera!!! :D Chociaż z drugiej strony w moją niechęć nie chciałabym mieszać książki, więc jeżeli bym musiała, to dałabym jej szansę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie ;)
Nie ma to jak świetnie zakreślona przyszłość. Nie jestem fanką ale może córce by się spodobała :)
OdpowiedzUsuń