środa, 29 lutego 2012

"Jutro 3. W objęciach chłodu" - John Marsden

Wydawnictwo: Znak, 2011.
Liczba stron: 272.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 22.02.2012.
Zakończenie lektury: 25.02.2012.
Moja ocena: 8/10.

Seria książek "Jutro" australijskiego pisarza Johna Marsdena opanowała świat. A także mój skromny regał książkowy - przynajmniej, jeśli chodzi o trzy pierwsze części, które zostały wydane w Polsce. Nietypowe przygody Ellie i jej przyjaciół polubiłam w mgnieniu oka. W końcu nieczęsto czyta się powieści na temat radzenia sobie w nastoletnim wieku w obliczu zagrożenia wywołanego wojną, a z tego typu historią właśnie mamy do czynienia w książkach Marsdena.

"Jutro 3. W objęciach chłodu" to kolejna, choć już nieco mniejsza, dawka emocji i napięcia, jakie towarzyszyły mi już w czasie lektury poprzednich części serii. Ellie, Robyn, Fi, Lee i Homer od kilku miesięcy tkwią w samym centrum wojny, jaka rozpętała się w ich ojczystym kraju. Ich życie w ukryciu, w dziczy i buszu to nic innego, jak walka o przetrwanie. Dążenie do tego, by wręcz nie zwariować z nudy, braku obowiązków i bezradności. A także z powodu utraty czasu, który powoli staje się czymś absurdalnym, a wszelkie wspomnienia z przeszłości przybierają obrazy nie z tego świata.

Bohaterowie "Jutra 3" to już nie te same osoby, co kiedyś. Wojna, która ich zaskoczyła, przeobraziła ich w istoty dorosłe, a zarazem "automatyczne maszyny", którym nieobca jest przemoc, zadawanie bólu i śmierci. Aby zrobić dobry użytek z "wolności", Ellie i jej przyjaciele są gotowi na wszystko. Decydują się więc na przeprowadzenie sekretnego zamachu na jednym z terenów okupowanych przez wroga, Zatoce Szewca. Wydarzenie to jednak pociągnie za sobą nieoczekiwane, szokujące i tragiczne skutki. Od tej pory życie nastolatków będzie wisiało na włosku, dlatego nikt nie zawaha się zabić z zimną krwią i zrobić wszystko, by tylko uniknąć okropnych chorób i myśli o śmierci.

Cieszę się, że w każdej kolejnej części serii Marsden pokrótce przywołuje fragmenty fabuły z tych poprzednich. Zanim sięgnęłam po "Jutro 3", minęło sporo czasu od zakończenia lektury części drugiej, przez co obawiałam się, że nie przypomnę sobie wielu faktów z życia bohaterów. Autor pisze w dość interesujący i zrozumiały sposób, akcentując ważniejsze wyczyny Ellie i jej kolegów, a także stany emocjonalne, jakie towarzyszą im w danej chwili. "Jutro 3" to wielki wachlarz uczuć nastoletnich postaci, które zmieniają się z każdą następną sekundą.

Jak już wspomniałam wcześniej, trzecia część "Jutra" jest, moim zdaniem, odrobinę słabsza od poprzednich. Przede wszystkim ze względu na początek, w którym akcja toczy się w wolnym tempie i lekko przynudza. Odważne czyny, jakich dopuszczają się bohaterowie, choć jeszcze bardziej brawurowe i brutalne, przywołują na myśl ich wcześniejsze dokonania, pod pewnymi względami po prostu podobne. Wielkim zaskoczeniem natomiast jest zakończenia "Jutra 3", które wręcz prosi czytelnika o natychmiastowe zerknięcie do części czwartej serii Marsdena. W dalszym ciągu odczuwam podziw i szacunek wobec Ellie, Robyn - zwłaszcza Robyn! - Fi, Lee, Homera, a także Kevina, któremu udaje się powrócić do grona dawno niewidzianych kolegów. Jest mi żal tych młodych ludzi, których pewien etap życia został zmarnowany i zniszczony przez wojnę. Muszą oni niejednokrotnie ocierać się o śmierć, stając oko w oko z wrogami, wspierać się nawzajem mimo częstych kłótni i odmiennych poglądów. Ich marzenia i pragnienia uległy diametralnym przemianom, stały się bardziej przyziemne, przybierając postać walki o przetrwanie, powrotu do rodzin i normalnego funkcjonowania w przyszłości.

Korzystając z okazji, napomknę jeszcze paroma słowami o wydaniu "Jutra 3". Wydawnictwo Znak wykonuje dobrą pracę, jeśli chodzi o projekt graficzny okładek tej popularnej serii książek - mam nadzieję, że ten poziom zostanie utrzymany do samego końca. Rzuciły mi się jednak w oczy sporadyczne błędy w druku, takie jak źle przedzielony wyraz czy literówki typu "tłu" zamiast "tyłu" albo "cieli" zamiast "celi". Poza tymi potknięciami w tekście wszystko jest jak najbardziej na przyzwoitym poziomie.

Książki Johna Marsdena cieszą się wielką popularnością w wielu krajach, od niedawna także w Polsce. Myślę, że warto dać im szansę, zapoznać się chociaż z pierwszą częścią "Jutra", by przekonać się, do jakiego stopnia nas ona zainteresuje. Seria ta to coś innego pośród szerokiej gamy literackiej czasów współczesnych. Traktuje o losach zwyczajnej młodzieży, której wszelkie przyjemne aspekty życia rodzinnego, towarzyskiego i zawodowego zostają nagle zaburzone poprzez wybuch wojny. Mija pół roku od początku inwazji, a ci nastoletni bohaterowie dźwigają ogromny ciężar doświadczeń, jakiego nie powstydziłby się niejeden żołnierz, niejeden człowiek dorosły, któremu w jakiś sposób została odebrana szansa na spokojne, szczęśliwe życie. Dla mnie rzeczą niemożliwą jest pożegnanie się z tą australijską serią utworów w chwili obecnej i jestem pewna, że wkrótce zdobędę jej kolejną część, by móc ponownie powrócić do pełnej czyhających niebezpieczeństw Australii. Nie mogę się doczekać.

środa, 22 lutego 2012

"Nosiciel" - Tess Gerritsen

Wydawnictwo: Albatros, 2010.
Liczba stron: 416.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 21.02.2012.
Zakończenie lektury: 22.02.2012.
Moja ocena: 7/10.

Tess Gerritsen to amerykańska pisarka, z zawodu lekarz internista. Jej pierwsze powieści miały charakter romansu kryminalnego, dopiero od 1996 roku autorka zaczęła pisywać thrillery medyczne, dzięki którym zyskała ogromną popularność. Do tej pory napisała ponad dwadzieścia książek, które były i są nadal tłumaczone na wiele języków. Dla niektórych pisarzy Gerritsen stała się numerem jeden wśród autorów thrillerów medycznych.

"Nosiciel" to właśnie thriller medyczny, jeden ze starszych, bo powstały w roku 1998. Powieść ta to dopiero moja druga przygoda z twórczością Gerritsen. Po świetnej "Infekcji" wiedziałam, że nie pozostanę obojętna wobec jej autorki. "Nosiciel" jest dobrą książką, choć nie rewelacyjną. Można ją "połknąć" w zaledwie kilka godzin, ponieważ wciąga niesamowicie, ale zakończenie pozostawia wiele do życzenia, przynajmniej moim zdaniem. Thriller ten bardziej przypomina mi horror. Krwawy horror, niczym "Lśnienie" Stephena Kinga. Mnóstwo w nim wstrząsających zbrodni, także z udziałem, uwaga, siekier, co właśnie wywołało we mnie powyższe skojarzenia. Większość z nas doskonale kojarzy chociażby obraz Jacka Nicholsona taranującego drzwi za pomocą siekiery w celu zabicia zamkniętych za nimi członków swej rodziny. Początek "Nosiciela", no cóż, bardzo ten obraz przypomina.

Jest rok 1946. W turystycznym miasteczku Tranquility zostaje wymordowana pewna rodzina. Pięćdziesiąt dwa lata później dochodzi do podobnych zdarzeń, a także mnóstwa bójek i aktów wandalizmu, dokonanych przez nastolatków, uczniów miejscowej szkoły, wywołanych niewyjaśnionymi napadami agresji. Doktor Claire Elliot, która niespełna rok wcześniej przeprowadziła się do Tranquility wraz z nastoletnim synem Noahem w celu ochrony chłopca przed niebezpiecznym życiem wielkiego miasta, zaczyna zastanawiać się, czy postąpiła słusznie. Wraz z miejscowym szefem policji, Lincolnem Kelly, dokonuje niezwykłych odkryć na podłożu biologicznym, sięgających dalekiej przeszłości. Problem w tym, że nikt nie chce wierzyć w jej teorie i zapewnienia. Claire szybko staje się zakałą miasteczka, a w dodatku jej syn również zaczyna przejawiać skłonności do agresji. Życie doktor wywraca się do góry nogami. Musi walczyć o życie swoje i Noaha i być może swe uczucie do Lincolna. Czy da radę podołać temu wszystkiemu?

"Nosiciel" rozpoczyna się prologiem sięgającym wydarzeń z 1946 roku i jest podzielony na dwadzieścia pięć rozdziałów. Język Gerritsen należy do klarownych i przyjemnych w odbiorze. Terminów medycznych nie ma zbyt wiele w tym utworze, dlatego przypomina on w małym stopniu thriller medyczny. Jego fabuła koncentruje się przede wszystkim na rozwiązywaniu zagadki tajemniczych zabójstw i nagłego wzrostu przestępczości wśród młodzieży mieszkającej w Tranquility. Skupia się na agresji nastolatków i zachowaniach nią wywołanych. W miasteczku bezradność zaczyna gęstnieć w powietrzu.

"Nosiciel" okazał się ciekawą lekturą, pełnym tajemnic thrillerem, którego wydarzenia toczyły się w zastraszająco szybkim tempie, raz po raz wiążąc się z historią sprzed kilkudziesięciu lat, co dla mnie było szczególnie interesujące. Bohaterów jest dużo, ale nie trzeba martwić się tym, że za chwilę zapomni się o tej czy o tamtej postaci, bo wszystko wyjaśnia się na bieżąco, pozwalając czytelnikowi bezproblemowo brnąć przez całą powieść. Polubiłam postać Noaha Elliota, nastolatka z problemami wieku dojrzewania, chłopca, który zbyt wcześnie stracił ojca. Ciekawiły mnie losy Doreen Kelly, żony Elliota, alkoholiczki niemogącej pogodzić się z separacją, a także losy bohaterów związanych z wydarzeniami z przeszłości, którzy w jakiś sposób mogli rzucić odrobinę światła na to, co działo się w czasach obecnych, w jakich rozgrywała się akcja "Nosiciela".

Pomimo zaskakującej i pełnej napięcia fabuły, nie do końca przekonał mnie ów thriller Gerritsen. Przede wszystkim ze względu na zakończenie utworu, zbyt wymyślne moim zdaniem, mało intrygujące i zbyt szybkie. Odniosłam wrażenie, że autorka za bardzo pospieszyła się z ostatecznym wyjaśnieniem największego sekretu "Nosiciela" lub po prostu zrobiła to w mało interesujący sposób. Dla mnie zakończenia książek, zwłaszcza kryminałów i thrillerów, są bardzo ważne. Muszą powalić mnie na kolana, a w przypadku "Nosiciela" to zadanie nie zostało wykonane, dlatego moja ocena powieści jest taka, a nie inna. Ratuje ją styl pisarski Gerritsen, który dzięki wszelkim manipulacjom, intrygom i piętrzącym się na każdej stronie zagadkom, po prostu uwielbiam.

Mam wielką nadzieję, że kolejne książki Tess Gerritsen, po które sięgnę, będą dużo lepsze od "Nosiciela" - już nie mogę doczekać się ich lektury. Czytelnicy, którzy dopiero rozpoczynają swoją "znajomość" z utworami tej pisarki, powinni zostawić sobie tę powieść na trochę później, by zbyt mocno nie rozczarować się już na początku. A dla każdego miłośnika Gerritsen będzie ona gwarancją dobrej rozrywki i przyjemnie spędzonego czasu.

Baza recenzji

wtorek, 21 lutego 2012

"Ptaki ciernistych krzewów" - Colleen McCullough

Wydawnictwo: Świat Książki, 2012.
Liczba stron: 608.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 17.02.2012.
Zakończenie lektury: 20.02.2012.
Moja ocena: 10/10.

Colleen McCullough to australijska pisarka, która zanim na dobre poświęciła się pisaniu książek, pracowała jako nauczyciel, bibliotekarz, publicysta, a także rozwinęła swoją karierę medyczną w zakresie neurologii. Jest autorką ponad dwudziestu powieści o charakterze obyczajowym i historycznym, z których największą popularność zyskały takie tytuły, jak "Ptaki ciernistych krzewów", rozsławione przez serial telewizyjny powstały na ich podstawie, "Pieśń o Troi" czy "Pierwszy w Rzymie".

"Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na ziemi. Z chwilą gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie.
A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając, wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowronka. Jedną, najświetniejszą pieśnią, za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem... Przynajmniej tak głosi legenda"*.

"Ptaki ciernistych krzewów" to książka określana mianem bestsellera wszech czasów. Nic dziwnego - o tym utworze jest głośno od wielu lat, a historia w nim opisana pozostaje w głowach czytelników na bardzo długo, wywołując mnóstwo emocji i dreszczy. To jedna z najbardziej znanych opowieści o zakazanej miłości, walce z przeciwnościami losu i cierpieniu. Dla mnie jest ona po prostu niezwykła i wspaniała. To klasyka.

Powieść McCullough to nie romansidło na szeroką skalę, jak może się wydawać. Owszem, przedstawia historię miłości, ale mimo iż jest to miłość piękna, jest też trudna i pełna bólu. Stanowi główny wątek książki, ale żeby nie było nudno i ckliwie, autorka przytacza wiele innych aspektów związanych z życiem rodzinnym, zawodowym i religijnym bohaterów, nadając powieści w ten sposób charakter sagi rodzinnej, rozgrywającej się przez ponad pięćdziesiąt lat.

Uboga i wielodzietna rodzina Clearych otrzymuje pewnego dnia możliwość przeniesienia się z Nowej Zelandii do Australii. Umierająca siostra głowy rodziny, Padraica, powierza mu pieczę nad Droghedą, olbrzymią farmą. Odtąd życie Clearych nabiera tempa, kolorów i nadziei na coraz lepsze jutro. Czytelnik, dzięki wielowątkowości utworu, poznaje niemalże z osobna i szczegółowo losy każdego członka rodu Clearych, skupiające się na ciężkiej pracy fizycznej, prowadzeniu gospodarstwa domowego, radzeniu sobie z problemami zdrowotnymi, klęskami żywiołowymi, a przede wszystkim z miłością i cierpieniem. Najbardziej kontrowersyjny i zaskakujący okazuje się  związek pomiędzy jedyną córką Clearych, Meggie, a dużo od niej starszym Ralphem de Bricassartem, mający swój początek jeszcze w dzieciństwie dziewczynki. Przystojny Ralph jest księdzem, a mimo to zakochuje się z wzajemnością w Meggie. Miłość ta będzie trwać aż po grób, doświadczając jednak po drodze wielu przerażających, smutnych i wzruszających wydarzeń.

Chyba na dobre zakochałam się w sagach rodzinnych. Odpowiada mi styl, w jakim są pisane tego typu książki, zręcznie opisujący życie bohaterów na przełomie nawet kilkudziesięciu lat, przez cały czas jednak zachowujący świeżość i pozbawiony monotonii. W "Ptakach ciernistych krzewów" tragedia goni tragedię, miłość rodzi nienawiść, cierpienie i odwrotnie, a wszystko to toczy się w niewiarygodnie szybkim tempie, ale bez drastycznych przeskoków pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami. Akcja utworu została skonstruowana zgrabnie i płynnie.

"Ptaki ciernistych krzewów" to powieść napisana pięknym współczesnym językiem. McCullough doskonale ukazała surowość, prostotę, a zarazem piękno życia na farmie, przeplatając je zachwycającymi i realistycznymi opisami australijskiej fauny i flory. Czasami, w czasie lektury, miałam wrażenie, że znalazłam się w Australii razem z bohaterami książki, i wraz z nimi podziwiałam uroki tego kraju. Ale nie tylko przyrodą australijską się zachwycałam - na uwagę zasługują przede wszystkim kreacje członków rodziny Clearych, a także osób spoza jej kręgu. Niemal każda z postaci pojawiających się w powieści miała do zaoferowania coś, co pozwalało zatrzymać się przy niej na dłużej. Nawet mimo negatywnych cech charakteru rodziny Clearych nie dało się nie lubić. Osobiście bardzo się z nią zżyłam, przeżywając wszelkie radości, smutki i troski w stopniu posobnym do odczuć i emocji reprezentowanym przez tę właśnie rodzinę.

Trzeba przyznać, że McCullough wykonała ogromną i dobrą pracę, powołując tę książkę do życia. Zarówno jej nowozelandzko-australijskie pochodzenie, jaki i znajomość oraz zainteresowanie historią świata, dało świetne efekty w postaci niecodziennej opowieści społeczno-obyczajowej, osadzonej na tle historyczno-religijnym. "Ptaki ciernistych krzewów" krążą pośród takich wydarzeń, jak Wielki Kryzys, Wielka Susza, II wojna światowa, a także pośród kwestii związanych z życiem duchownym i papiestwa w Watykanie. Wszystko to w jakiś sposób dotknęło rodzinę Clearych, sprowadzając na nią kolejne zmartwienia, a zarazem zacieśniając więzi między jej członkami. Rodzina Clearych była niesamowicie silną grupą społeczną. Choć czasem oburzała swoją surowością i dyscypliną, zazwyczaj budziła szacunek i podziw.

Jeśli chodzi o istotę związku Meggie i Ralpha, to nie ukrywam, że byłam ogromnie ciekawa tego, jak potoczą się ich losy, do jakiego stopnia rozwinie się ta zakazana miłość i jakie będą jej skutki. Nie wydało mi się mocno niestosowne to, że owa miłość dotyczyła osoby księdza, gdyż słowa, a jakie ubrała to uczucie autorka powieści, dodały mu wiele uroku i piękna. Nie sugeruję jednak, że w czasach obecnych nie znajdą się czytelnicy, którym ta książka zwyczajnie nie przypadnie do gustu albo w jakiś sposób ich zbulwersuje, bo przecież każdy utwór ma swoich zwolenników i przeciwników.

Sama na pewno należę do zwolenników, wręcz wielbicieli powieści Colleen McCullough. Jeśli ktoś lubi raz po raz zagłębić się w lekturę o ponadczasowej miłości, w coś kontrowersyjnego i zakazanego, polecam sięgnąć po "Ptaki ciernistych krzewów". To wspaniała, zapierająca dech w piersiach i wzruszająca historia o relacjach w rodzinie - zarówno tych między partnerami, rodzicami i dziećmi, jak i między rodzeństwem. To opowieść o rodzinnych grzechach, sekretach i słabościach, o codziennych zajęciach, walce z żywiołami, trudnościami w pracy, czasem też walce z samym sobą i dążeniu do realizacji swych marzeń. W książce tej można znaleźć niemal wszystko. Wszystko, z czym człowiek boryka się i ma do czynienia na co dzień, co wywołuje w nim mieszankę emocji, co sprawia, iż czuje, że żyje, należy do tego świata, w którym dobry los i niedola nieustannie rywalizują i przeplatają się ze sobą. "Ptaki ciernistych krzewów" to powieść, z którą bardzo trudno było mi się rozstać. Ponad sześćset stron szybko zapełniło swe miejsce, spoczywając na wnętrzu przedniej okładki, a ostatnią kartkę książki miałam ochotę podzielić na kilkanaście, kilkadziesiąt nowych, kolejnych, byle tylko czytać dalej i dalej...

"Ptak z cierniem w piersi wypełnia niezmienne prawo. Coś niezrozumiałego pcha go, by przebił się i zginął, śpiewając. W chwili gdy cierń wchodzi w ciało, nie pojmuje jeszcze, że to śmierć. Śpiewa i śpiewa, aż zabraknie mu tchu. Lecz my, gdy wbijemy ciernie w swoje piersi, jesteśmy całkowicie świadomi, a mimo wszystko robimy to. Mimo wszystko"**.

*s.6
**s.608

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.

czwartek, 16 lutego 2012

"W następnym życiu" - Marc Levy

Wydawnictwo: Albatros, 2006.
Liczba stron: 208.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 12.02.2012.
Zakończenie lektury: 16.02.2012.
Moja ocena: 7/10.

Marc Levy to francuski powieściopisarz, który w swych utworach bardzo często porusza kwestię niecodziennej, skomplikowanej miłości i odkrywania właściwych dróg życiowych, swego przeznaczenia. "W następnym życiu" to dopiero druga książka Levy'ego, którą miałam okazję przeczytać, a już zdołałam przekonać się, że jego powieści są owiane krztą tajemnicy i magii, dzięki której zachowują one unikalny charakter, a po ich lekturze mam ochotę na kolejne tego typu historie.

"W następnym życiu" to bardzo przyjemna opowieść o miłości niemającej końca, odradzającej się wraz z duszą człowieka. Myślę jednak, że ten utwór byłby znacznie przyjemniejszy i zagadkowy, gdyby nie szczegółowy opis ze skrzydełka okładki Albatrosowego wydania, który zdradza praktycznie ogólny zarys całej fabuły. Wcześniej kilkakrotnie spotkałam się z tego rodzaju opisami, będącymi niemal streszczeniami książek; za każdym razem postanawiam sobie, że nie będę już zapoznawać się z tymi opisami w całości, a jednak ciągle o tym zapominam lub zwyczajnie mam nadzieję, że wnętrze utworu okaże się obszerniejsze, głębsze i zaskakujące. Sięgając po jakąś książkę, tak naprawdę nie wiemy, czego dokładnie się po niej spodziewać, prawda? Jednak w przypadku niedługich powieści ich opisy powinny być wręcz minimalne.

Akcja "W następnym życiu" krąży pomiędzy Bostonem, Londynem, Paryżem i Florencją. W tych właśnie miastach ważą się losy historyka sztuki Jonathana i aukcjonera Petera, dwójki najlepszych przyjaciół. Jonathan to wielbiciel twórczości mało znanego rosyjskiego malarza, Vladimira Radskina. Kiedy wraz z Peterem dowiadują się o wystawionych na sprzedaż w Londynie kilku obrazach tego artysty, wyruszają za nimi w podróż, która odmieni ich życie na zawsze. Jonathan, którego za kilka tygodni czeka zmiana stanu cywilnego, zakochuje się z wzajemnością we właścicielce obrazów Radskina, Clarze. Razem z nią odkrywa istnienie i sekrety ostatniego obrazu rosyjskiego malarza o tytule "Młoda kobieta w czerwonej sukni". Obraz ten budzi w Jonathanie respekt, ale i wiele wątpliwości oraz grozę krążących wokół jego historii tajemnic. Tajemnic sięgających przeszłości, zręcznie przeplatających się z teraźniejszością, a nawet... przyszłością. Bohaterowie będą musieli przekonać się na własnej skórze, czy ich miłość okaże się być na tyle silna, by przetrwać wszelkie kłamstwa i intrygi. Przetrwać wszystko, nawet śmierć.

Powyższa historia brzmi intrygująco i interesująco i taka też jest. Zawiera w sobie elementy powieści obyczajowej, romansu, a nawet kryminału. Szkoda jednak, że liczy sobie zaledwie około dwustu stron, bo bardzo chętnie zagłębiłabym się w niej na dłużej. Różne ciekawe wątki, jak na przykład historia dotycząca osoby malarza Radskina, mogłyby zostać bardziej rozbudowane lub dokładniej przedstawione. A tymczasem wszystko toczy się w mgnieniu oka, pozostawiając jakiś niedosyt, ale i refleksje.

Spodobał mi się pomysł Levy'ego na fabułę utworu, dzięki któremu wraz z każdą kolejną stroną książki odkrywałam coraz to nowsze i zaskakujące fakty. Spodobali mi się też bohaterowie "W następnym życiu" - nieważne, czy mieli oni pozytywną albo negatywną osobowość. Ważne, że każdy z nich posiadał interesującą osobowość i historię. A także poszczególne cechy charakteru, w jakiś sposób mnie urzekające, jak na przykład niecodzienne poczucie humoru Petera czy przebiegłość Anny, narzeczonej Jonathana. Zwyczajnie polubiłam styl pisarski Levy'ego i już wiem, że po jego książki muszę sięgać częściej.

"Czy wierzysz, że można tak kochać, że nawet śmierć nie zatrze tego w pamięci? Czy wierzysz, że miłość może nas przeżyć i przywrócić nam życie? Czy wierzysz, że czas może bez końca łączyć na nowo tych, którzy kochali się na tyle mocno, żeby tego nie stracić?"*. Marc Levy w swej powieści sygnalizuje nam, że źródłem ludzkiego życia jest uczucie, a dokładnie uczucie miłości. Miłość wzajemna to siła i energia, dzięki której człowiek ma szansą przetrwać najgorsze chwile, a jego dusza, naznaczona tym uczuciem, może pokonać nawet śmierć, by powrócić w ciele innej osoby, w tytułowym następnym życiu. "Zdarza się, że dwie gwiazdy się spotykają, aby stać się jednością, i na zawsze pozostają od siebie zależne. Są nierozłączne i nigdy nie przestaną się odnajdywać, od życia do życia. Jeżeli w ciągu jakiejś ziemskiej egzystencji jedna połowa oddzieli się od drugiej, łamiąc przysięgę, która je połączyła, obie dusze natychmiast gasną. Nie mogą osobno kontynuować swojej podróży"**. Brzmi banalnie i bajkowo, prawda? Ale Levy przeobraził swój utwór we wspaniałą i piękną historię o miłości, której bohaterowie muszą uporać się z przeciwnościami losu i czyhającymi na ich życie zawistnymi osobami i innymi niebezpieczeństwami. Historię otoczoną pięknem sztuki malarskiej i architektury.

Muszę przyznać, iż chętnie obejrzałabym ekranizację "W następnym życiu", gdyby taka kiedykolwiek powstała. Myślę, że ta książka byłaby dobrym materiałem na scenariusz filmowy. Mimo przydługiego i mało zachwycającego początku, powieść Levy'ego mnie urzekła. Chyba nawet trochę bardziej niż "Jak w niebie" tegoż autora. Niektórym utwór "W następnym życiu" może wydać się mdły i ckliwy ze względu na silny charakter miłości głównych bohaterów, ale ci, którzy gustują w romantycznych i oryginalnych opowieściach, przeplatanych wątkami kryminalnymi, książka na pewno się spodoba i pozwoli oderwać się na chwilę od rzeczywistości. To doskonała lektura na jeden, dwa wieczory. Wciągająca, zaskakująca, niewymagająca. Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z jej treścią. W następnym życiu może nie byłoby mi już to dane...

*s.146-147
**s.31

sobota, 11 lutego 2012

"Poza strachem" - Jaye Ford

Wydawnictwo: Świat Książki, 2012.
Liczba stron: 368.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 11.02.2012.
Zakończenie lektury: 11.02.2012.
Moja ocena: 7/10.

Jesteś kobietą i planujesz wraz z koleżankami babski wypad w nieznane Wam dotąd miejsce? Brzmi nieźle, ale pod warunkiem, że to miejsce nie jest odludne, z brakiem zasięgu w komórkach i podejrzanymi typami kręcącymi się w okolicach. Bohaterki "Poza strachem" zrobiły coś zupełnie odwrotnego - wybrały się na weekend do Starej Stodoły, domku wypoczynkowego położonego z dala od jednego z australijskich miasteczek, odcięły się od świata "dzięki" pozbawionym zasięgu telefonom, no i nawiązały kontakt z dwoma miejscowymi, pozornie miłymi i towarzyskimi mężczyznami. Ta z początku niewinna znajomość bardzo szybko przeobraziła się w jeden wielki koszmar, którego bohaterki miały nie zapomnieć do końca swojego życia...

"Poza strachem" to debiutancka powieść z gatunku thrillera autorstwa Jaye Ford, australijskiej dziennikarki sportowej i prezenterki telewizyjnej, która wydała dotąd dwie książki, a które z kolei zostały przetłumaczone na kilka języków. To historia o - co natychmiast nasuwa mi się na myśl - nieprawdopodobnej bezmyślności dorosłych kobiet, których babski wypad w celu odetchnięcia od partnerów, dzieci i prac domowych nagle przybiera formę walko o przetrwanie. "Poza strachem" uczula nas na ludzkie cierpienie i karygodne czyny, jakich potrafią dopuszczać się ludzie okrutni, przestępcy różnej maści, począwszy od gwałcicieli aż po morderców.

Główną bohaterką książki jest trzydziestopięcioletnia Jodie Cramer, organizująca już któryś z rzędu rozrywkowy weekend dla siebie i swoich przyjaciółek - Corrine, Louise i Hannah. Te cztery kobiety dzieli, a zarazem łączy niemal wszystko, dzięki czemu świetnie się ze sobą dogadują i czują w swoim towarzystwie. Zanim jednak dotrą na miejsce wypoczynkowe, czeka je kilka nieprzyjemnych i budzących grozę sytuacji, z których wybawi je nowo poznany były policjant, Matt Wiseman. Ale prawdziwe kłopoty zaczną się dopiero kolejnego dnia po przybyciu do Starej Stodoły. I nie pomogą tu obawy i ostrzeżenia Jodie, która niemal od samego początku wycieczki czuje się nieswojo, czuje się obserwowana i jest podejrzliwa w stosunku do nieznanych jej osób. Strach, który towarzyszy jej na każdym kroku, i niesamowicie rozwinięty instynkt "zawdzięcza" wydarzeniom z odległej przeszłości, kiedy to jako nastolatka była świadkiem gwałtu i morderstwa najlepszej przyjaciółki, a sama ledwie uszła z życiem. Przyjaciółki Jodie są jednak głuche na jej domysły i ostrzeżenia o czyhającym niebezpieczeństwie, uważają ją nawet za osobę, która powinna poddać się leczeniu u psychologa. Wywiązuje się kłótnia między bohaterkami, w wyniku której Jodie udaje się do miasta, by ochłonąć i przemyśleć swoje zachowanie. Kiedy wraca do Starej Stodoły, oprócz przyjaciółek zastaje w niej dwóch nieznanych mężczyzn, którzy zdołali w krótkim czasie nawiązać kontakt z naiwnymi kobietami. Po przekroczeniu progu domku Jodie już wie, że nie opuści jej tak szybko, a może nawet nigdy...

"Poza strachem" jest powieścią debiutancką Jaye Ford, zatem przed zapoznaniem się z nią nie nastawiałam się na powalający na łopatki utwór. Miałam po prostu nadzieję na dobry, pozytywny w odbiorze thriller i przyjemne spędzenie czasu na jego czytaniu. I tak też było. Styl autorki nie należy do skomplikowanych. Ford pisze rzeczowo, przywołuje konkretne, jasne sytuacje i charakterystyki postaci, wykazuje się też dużą drobiazgowością, bardzo szczegółowo opisując miejsca i przebieg działań bohaterów. "Poza strachem" to lekka, choć pełna grozy i napięcia książka, do przeczytania której zachęci każdego miłośnika thrillerów intrygujący opis i ciekawa okładka. Sama okładka, ze względu na modelkę, jest jednak bardzo podobna do dwóch innych (z utworów "Grobowa tajemnica" Charlaine Harris oraz "Miłość na gruzach Kosowa" Izabeli Chojnackiej), ale jej projekt jest niemalże identyczny z oryginałem australijskim, zatem jest po prostu projektem pochodzącym z zagranicy.

Jak już wspomniałam wcześniej, uderzającym faktem fabuły "Poza strachem" jest naiwność i bezmyślność trójki dorosłych kobiet. Kobiet zbliżających się albo przekraczających już czwartą dekadę swego życia. Która z nas odważyłaby się wpuścić do domu obcych mężczyzn w obcym miejscu? W jakimkolwiek miejscu? Ich zachowanie przypominało mi bardziej postępowanie nastoletnich dziewczyn, które czasami są zdolne do wykazywania się głupotą w najmniej oczekiwanych momentach. Ale dorosłe kobiety, z których każda z nich posiadała spory bagaż doświadczeń, własną rodzinę i dzieci na utrzymaniu? Po prostu niewiarygodne.

Twarda suko. Suko. Suko. Twarda suko. Suko. Suko. Ten jakże "bogaty" zasób słownictwa dwójki przestępców znęcających się nad bohaterkami-zakładniczkami wraz z każdą kolejną kartą powieści doprowadzał mnie coraz bardziej do szału. Suk było w niej zdecydowanie za dużo i myślę, że w tym przypadku pisarka mogła wykazać się większą znajomością synonimów. Ale jakoś przebrnęłam przez to powtarzające się słownictwo, pewnie dlatego, że skupiłam się przede wszystkim na najważniejszej akcji i jej wydarzeniach. A nie były one nudne i monotonne. Ford w interesujący sposób przedstawiła cechy, myślenie i zachowanie Jodie, jej przyjaciółek i policjanta Matta. Każdy z tych bohaterów przeżywał tragedię, jaka ich dotknęła, w indywidualny sposób. Emocje, ból, cierpienie i łzy lały się w książce strumieniami. Nie zabrakło jednak siły, odwagi, determinacji poświęcenia, dzięki którym bohaterowie mieli choć cień szansy na utrzymanie się przy życiu.

"Poza strachem" to niewymagający thriller o przemocy, brutalności, oprawcach i ich więźniach, o powracającej wciąż przeszłości i ludzkiej odwadze. Historia nie jest skomplikowana. Nie roi się w niej od tajemniczych sekretów i zagadek, czytelnik jest zaznajamiany ze wszystkim praktycznie na bieżąco. Za to napięcie towarzyszące lekturze tej książki nie zanika do ostatnich jej stron. Mimo że motyw porwań i przetrzymywania zakładników pojawia się w wielu książkach i filmach, byłam niezmiernie ciekawa przebiegu fabuły "Poza strachem" i jej zakończenia. Poświęciłam połowę dnia na czytanie tej powieści, nie mogąc się od niej oderwać. Nie żałuję ani chwili nad nią spędzonej. Zachęcam do zapoznania się z tą pozycją.

Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.
Baza recenzji

piątek, 10 lutego 2012

"Tunel" - Gary Braver

Wydawnictwo: Replika, 2011.
Liczba stron: 364.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 06.02.2012.
Zakończenie lektury: 09.02.2012.
Moja ocena: 6/10.

Gary Braver to amerykański pisarz, autor ośmiu powieści z gatunku thrillera, nawiązujących do elementów science-fiction, horroru i nauk badawczych, z czego trzy z nich powstały pod pseudonimem. Uzyskał dyplomy z fizyki i anglistyki, obecnie wykłada na uniwersytecie w Bostonie. Jego książki zostały przetłumaczone na kilka języków, a najnowsza z nich, "Tunel", jest debiutem wydawniczym w Polsce.

"Tunel" to nic innego, jak tylko wybuchowa mieszanka kryminalna z pogranicza thrillera o zabarwieniu medyczno-fantastycznym. Trudno jest jednoznacznie określić gatunek tej powieści, tym bardziej, że porusza ona kwestie związane dodatkowo z religią. Ta książka to jeden wielki spór na temat istnienia życia po śmierci. Zawzięcie ze sobą walczą religia i nauka, których przedstawiciele dążą do odkrycia przekonań uzasadniających istnienie tytułowego tunelu, łączącego byt realny człowieka z jego bytem po śmierci, lub podobnych faktów potwierdzających ów byt. :Tunel" to opowieść o dążeniu do celu bez względu na wszystko i kosztem wszystkiego, zaślepieniu we własnych racjach i poglądach, o cudach i niewyjaśnionych zjawiskach, o zabijaniu i walce o życie.

Historia rozpoczyna się przedziwnym zdarzeniem mającym miejsce w szpitalu. Umiera pięćdziesięcioletni pacjent, który po jakimś czasie opuszcza szpital o własnych siłach. Zmartwychwstanie? Nikt nie wie, kim był ten tajemniczy mężczyzna, i jak dokonał powrotu ze świata zmarłych. Trzy lata później rozwija się akcja właściwa utworu Bravera. Poznajemy głównego bohatera, dwudziestokilkuletniego studenta anglistyki, Zachariasza Kashiana, który ulega wypadkowi na rowerze i zapada w długotrwałą śpiączkę. W święto Wielkiejnocy dochodzi do kolejnego niewyjaśnionego zjawiska - Zack budzi się na chwilę i recytuje Modlitwę Pańską w języku aramejskim, co zostaje udokumentowane i rozpowszechnione nawet w Internecie. Dla fanatyków religijnych zaistniała sytuacja jest ogromnym cudem i dowodem na istnienie Boga. Ale Zack jest ateistą; po wybudzeniu ze śpiączki nie jest w stanie wyjaśnić tego, co się wydarzyło. Niedługo potem tonący w długach hazardowych bohater, aby zarobić niemałe pieniądze, przystępuje do badań nad snem, organizowanych przez dr Elizabeth Lurię i jej współpracowników. Szybko okazuje się, że badania nad snem są tylko przykrywką dla eksperymentów dotyczących doświadczania śmierci, objawiających się w postaci wprowadzania badanego w tzw. stan zawieszenia na krótki okres czasu, rejestrowanie jego odczuć i zachowań i wybudzanie go. Po kilku przeprowadzonych testach Kashian zaczyna zastanawiać się, czy nadal jest tym samym człowiekiem, odkrywa przerażające fakty z przeszłości, nieznane nawet jemu, przez co wzrasta jego obawa o własne życie. Ale dr Luria nie zamierza przerywać swych doświadczeń. Nawet mimo czyhających na zlikwidowanie jej projektu zagorzałych przeciwników - fanatyków religijnych, dla których życie po śmierci nie sięga neurobiologicznych podstaw, lecz jest wytworem czysto duchowym.

Nie da się ukryć, że wspaniała okładka Replikowego wydania oraz opisy i wszelkie opinie innych twórców literackich spodobały mi się bardzo i zaintrygowały. Na temat życia po śmierci można snuć rozmaite domysły przez długi czas. Sama religia wywołuje wiele kontrowersyjnych tematów, przez które człowiek tak naprawdę nigdy nie jest niczego pewien. W "Tunelu" Braver nie zawsze rzuca pozytywne światło na religię, doprawiając ją odrobiną magii i zjawisk nadprzyrodzonych. Również intencje przedstawicieli nauki nie są czyste. To, do czego są oni zdolni, przechodzi ludzkie pojęcie. A Zachariasz zbyt późno zdaje sobie sprawę z tego, iż stał się ich marionetką.

Czy zgodziłabym się na badania nad doświadczaniem śmierci? Absolutnie nie ma mowy. Już samo określenie tych badań wywołuje dreszcze, a co dopiero uczestniczenie w nich. Zack dał się na nie namówić ze względu na szybki przypływ gotówki. Później jednak zaczął odczuwać pragnienie powrotu do przeszłości i ukochanego ojca, co owe eksperymenty w jakimś stopniu mu to umożliwiały. Ale wraz z upływem czasy zaczęły przynosić nieoczekiwane i szokujące rezultaty. Braver całkiem zgrabnie potrafi obudzić w czytelniku strach i przerażenie, a zarazem ogromne zaciekawienie oraz napięcie.

Nie zawsze jednak "Tunel" mnie zachwycał. Styl pisarski autora tej książki był dla mnie zbyt zwyczajny, pozbawiony silnych emocji, choć może wynikało to z charakterów postaci występujących w powieści. Większość z nich cechowała się małą wyrazistością, przez co słabo zapadła mi w pamięć. Szkoda na przykład, że Braver mało czasu poświęcił matce głównego bohatera. na początku towarzyszyła ona swemu synowi niemal codziennie, kiedy pozostawał w stanie śpiączki. Potem nagle jej postać jakby wyparowała, by pojawić się dopiero na ostatnich stronach powieści. Bardzo irytowała mnie Sarah Wyman, młoda pani naukowiec, której bezbarwne i obcesowe zachowanie oraz wypowiedzi były dla mnie prawie nie do przełknięcia.

"Tunel" jest dobry, ale nie wchłonął mnie do swej czeluści, nie zachwycił zbyt mocno, na co miałam nadzieję, czytając pochlebne opinie na temat tej książki. Tematyka utworu zaintrygowała mnie, ale im bliżej zakończenia, tym bardziej byłam znudzona wszelkimi wywodami na temat istnienia życia po śmierci, Boga, Szatana i innych zjawisk duchowych czy tych udowodnionych naukowo. Same w sobie nie były one nudne, lecz zwyczajnie było ich zbyt dużo, powtarzały się i nie wnosiły nic nowego. Najbardziej zaciekawiła mnie istota eksperymentu nad doświadczaniem śmierci, jego przebieg i skutki. Powieść tę czyta się szybko i nie jest łatwo się od niej oderwać, choć sama musiałam zrobić to parokrotnie ze względu na inne obowiązki. Podzielona jest na trzy części składające się z rozdziałów i, jak na mój gust, część środkowa wciąga i szokuje najbardziej.

"Tunel" Gary'ego Bravera to utwór zaskakujący - przede wszystkim ze względu na poruszaną w nim tematykę i różnorodność gatunków, jakie reprezentuje. To książka, którą można potraktować jako doskonałą odskocznię od zazwyczaj czytanych "konkretów" - powieści obyczajowych, sensacyjnych lub fantastycznych. Myślę, że w przypadku "Tunelu" każdy czytelnik odnajdzie swój własny tunel, który doprowadzi go do najbardziej fascynujących momentów fabuły, odpowiadających jego zainteresowaniom.

Za książkę dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece.
Baza recenzji

poniedziałek, 6 lutego 2012

"Cel" - Simon Kernick

Wydawnictwo: Albatros, 2011.
Liczba stron: 416.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 04.02.2012.
Zakończenie lektury: 05.02.2012.
Moja ocena: 7/10.

Simon Kernick to brytyjski autor powieści kryminalnych i sensacyjnych. Zanim na dobre zajął się pisaniem, imał się różnych prac, a także zdobył dyplom z nauk humanistycznych. Jego pierwsze utwory zostały przyjęte bez większego echa, dopiero te napisane po 2000 roku zyskały dużą popularność. W dorobku literackim pisarza znajduje się obecnie kilkanaście książek o tematyce sensacyjnej.

"Cel" to już trzecia powieść Kernicka, którą miałam okazję przeczytać, i, podobnie jak "Ścigany" oraz "Osaczony", jest ogromną dawką sensacji na dość wysokim poziomie, pełną napięcia i intryg w przestępczym świecie. Zdaniem Harlana Cobena "Kernick pisze z pedałem gazu wciśniętym do dechy" i rzeczywiście tak jest. Fabuła "Celu" koncentruje się na sprytnie zorganizowanych przestępstwach i śledztwach ich dotyczących. Akcja toczy się w niewiarygodnie szybkim tempie, praktycznie cały czas coś się dzieje i w powieści nie ma miejsca na nudę czy chwilę wytchnienia.

Główny bohater, bezrobotny Rob Fallon, próbujący swych sił w pisaniu utworów kryminalnych, spotyka pewnego wieczoru w pubie dawno niewidzianą byłą dziewczynę swego najlepszego przyjaciela, Jenny. Po kilku drinkach oboje lądują w jej mieszkaniu, gdzie dochodzi do dziwnego incydentu - dwójka mężczyzn włamuje się, uprowadza Jenny i atakuje Roba, któremu jednak ledwie udaje się ujść z życiem i zbiec z miejsca zdarzenia. O zajściu informuje policję, ale szybko okazuje się, że wszelkie oznaki i dowody dokonanego przestępstwa... zniknęły. Detektyw sierżant Tina Boyd wierzy jednak w wersję przedstawioną przez głównego bohatera, dlatego na własną rękę rozpoczyna dochodzenie, wciągając w nie Fallona i dawnego znajomego z policji, inspektora Mike'a Bolta. Stopniowo odkrywane ślady i fakty wskazują na powiązanie sprawy porwania Jenny z niebezpiecznymi i okrutnymi osobami, z którymi policja miała już styczność w przeszłości. Ginie wiele osób, najbardziej profesjonalny i bezwzględny zabójca ciągle wyprzedza policję o krok i w dalszym ciągu nie wiadomo tak naprawdę, o co dokładnie w tym wszystkim chodzi...

"Cel" to utwór rozpoczynający się prologiem i kończący epilogiem, a właściwa akcja toczy się w ciągu kilku dni - od niedzieli do czwartku pewnego tygodnia pod koniec lata, w miasteczkach leżących w okolicach Londynu. Całość opowiedziana jest na przemian w pierwszej osobie - z perspektywy Roba Fallona - oraz w osobie trzeciej, przedstawiającej działania i zachowania pozostałych bohaterów książki.

Do języka i sposobu pisania Kernicka zdążyłam już przywyknąć podczas czytania jego poprzednich powieści. Autor pisze nieskomplikowanym i wcale nudnym stylem. Cechą charakterystyczną jego utworów jest niesamowicie zaskakujący, wręcz okrutny początek, dzięki któremu czytelnik nie jest w stanie nie zainteresować się dalszymi losami bohaterów. Zabieg sprytny, ale przynoszący pozytywne efekty. Na szczęście dla Kernicka, rozwinięcie i zakończenie akcji nie odstają mocno na tle szokującego wstępu - napięcie towarzyszące czytelnikowi nie znika nawet na chwilę, jedynie zakończenie mogłoby okazać się bardziej zaskakujące. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, iż Kernick to nie Coben - powieści Kernicka koncentrują się bardziej na sensacyjnej akcji i czarnych charakterach, którym zadawanie śmierci i bólu sprawia wielką przyjemność. Zagadek i podejrzanych jest w nich mniej, ale nie da się ukryć - kilkakrotnie podczas czytania "Celu" zostałam bardzo zaskoczona odkryciami bohaterów.

"Cel" to opowieść o okrutnych przestępcach, żądnych krwi, pieniędzy i zemsty, dążących do określonego, niemieszczącego się w głowach zwyczajnych ludzi celu. To właśnie z nimi muszą się zmierzyć przedstawiciele policji, a także Rob Fallon, który zupełnie przypadkowo stał się dla morderców osobnikiem do wyeliminowania. Bardzo polubiłam jego postać. Kibicowałam mu i współczułam na przemian. Nieważne, że był dość tchórzliwym człowiekiem - nie każdy główny bohater musi przecież reprezentować tylko cechy godne pochwały, prawda? Fallon zdołał jednak wykazać się sporą odwagą, wielokrotnie ocierając się o śmierć. Żałuję jednak, że jego losy potoczyły się tak jak się potoczyły, a nie inaczej. W tej kwestii autor nieco mnie rozczarował.

Z kolejnymi bohaterami, takimi jak Tina Boyd, Mike Bolt czy Mo Khan, spotkałam się już w poprzednich utworach Kernicka - najwyraźniej są to postaci drugoplanowe, do których pisarz lubi wracać, lub po prostu nie zaprząta sobie głowy tym, by za każdym razem wymyślać kreacje nowych detektywów czy policjantów. Robią tak przecież także inni autorzy, np. Coben czy Margolin.

Zastanawiam się, ilu zabójców zdolnych do tak brutalnych czynów, jakie pojawiały się w "Celu", żyje sobie na tym świecie. Świat przestępczości to świat niebezpieczny do granic możliwości, a jeśli w grę wchodzą ogromne pieniądze lub chęć wojny, dzieją się rzeczy tak strasznie, że trudno jest w ogóle o nich mówić. Książka to fikcja literacka, ale na co dzień przecież niejedno słyszy się na temat wymyślnych zabójstw i toczących się wojen. W czasie lektury powieści Kernicka marzyłam przede wszystkim o tym, by wszelkie czarne charaktery doczekały się kary stosownej do ich przewinień. Albo nawet gorszych. Czy tak też się stało? Trzeba zapoznać się z "Celem", by tego się dowiedzieć.

Mimo że Simon Kernick nadaje swym utworom charakter typowo męski, bardzo je lubię. Nie są to rewelacje nad rewelacjami, po których ciężko jest się otrząsnąć, ale dobre powieści z gatunku kryminału, zapewniające czytelnikowi przyjemne spędzenie czasu po zagłębieniu się w ich lekturze. Książkę tego autora można "połknąć" w ciągu kilku godzin lub dwóch długich wieczorów. Miłośnikom sensacji i thrillerów polecam zapoznanie się z twórczością Kernicka - a nie jest ona obszerna. Pisarz wie, co robi. Potrafi zainteresować i zaskoczyć, a to chyba liczy się przede wszystkim.

Baza recenzji

sobota, 4 lutego 2012

Na co polować w lutym...

...czyli wybrane NOWOŚCI  i  WZNOWIENIA KSIĄŻKOWE lutego:

"Poza strachem" - Jaye Ford.
Wydawnictwo: Świat Książki.
Data wydania: 01.02.2012.

Wyobraź sobie, że Twoje największe obawy stają się rzeczywistością… W wieku 17 lat Jodie Cramer przeżyła koszmar zgotowany jej przez trzech nieznajomych mężczyzn. Obecnie trzydziestopięcioletnia Jodie jest nauczycielką i matką dwójki dzieci. Uporała się z tragicznymi przeżyciami. Kiedy wraz z trzema przyjaciółkami wybiera się na weekend za miasto, ma nadzieję, że będzie to dla niej miła odmiana. Odludne miejsce budzi jednak w Jodie przerażające wspomnienia, w dodatku prześladuje ją poczucie, że ktoś ją obserwuje. Przyjaciółki nie wierzą jej, a Jodie zaczyna wątpić w to, czy jest przy zdrowych zmysłach. Póki dwóch dobrze znanych jej mężczyzn nie zapuka do drzwi domku...

"Myszy i ludzie" - John Steinbeck.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.
Data wydania: 02.02.2012.

George Milton i Lennie Small to niezwykły tandem przyjaciół. George jest silnym mężczyzną, a podążający w ślad za nim Lennie – upośledzonym gigantem o umysłowości małego dziecka. Niezdarny i nieświadomy własnej siły fizycznej nie potrafi dostosować się do społecznych norm i co chwila sprowadza na siebie i George’a mniejsze lub większe nieszczęścia. Nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca, przyjaciele przemierzają pogrążone w Wielkim Kryzysie Stany w poszukiwaniu zarobku i akceptacji. Ich marzeniem i celem, do którego dążą, jest własna farma, na której mogliby wspólnie hodować króliki. "Myszy i ludzie" to jedno z najznakomitszych dzieł literackich Steinbecka. To powieść tak złożona, że wymyka się wszelkim jednoznacznym interpretacjom. Przede wszystkim jest piękną historią wspaniałej przyjaźni i poświęcenia, opowieścią o skomplikowanych relacjach, ludzkich tęsknotach i marzeniach. Ale także parabolą losu człowieka, rodzajem współczesnej baśni dla dorosłych. Powieść "Myszy i ludzie" była trzykrotnie przenoszona na ekran. Najbardziej znaną kreację postaci Lenniego stworzył John Malkovich. 

"Pan Potwór" - Dan Wells.
Wydawnictwo: Znak.
Data wydania: 06.02.2012.

Całe życie starałem się trzymać moją mroczną naturę pod kluczem, gdzie nikogo nie może skrzywdzić. Jednak pojawił się demon i aby go powstrzymać, musiałem ją uwolnić. A teraz nie bardzo wiem, jak nad sobą zapanować.
Tę mroczną stronę nazwałem Panem Potworem. To on śni o ociekających krwią nożach i wyobraża sobie, jak wyglądałaby czyjaś głowa wbita na pal. Nie cierpię na rozszczepienie osobowości, nie słyszę głosów ani nic w tym stylu, tylko... Trudno to wyjaśnić.
 Co mogę o sobie powiedzieć?
Nazywam się John Cleaver. Mieszkam w Clayton, w zakładzie pogrzebowym na obrzeżach miasta. Mam mamę, siostrę i ciotkę. Mam szesnaście lat. Lubię czytać, gotować i lubię też dziewczynę, która ma na imię Brooke. Chcę postępować słusznie, bez względu na wszystko. Pragnę być dobrym człowiekiem. Można też ująć to inaczej: Jestem Panem Potworem. Moje zachowania zdradzają wiele objawów charakterystycznych dla seryjnych morderców, a poza tym fantazjuję na temat przemocy i śmierci. Czuję się bardziej swobodnie w otoczeniu zwłok aniżeli ludzi. Zabiłem demona i każdego dnia odczuwam rosnącą potrzebę, by zabić po raz kolejny. To jak bezdenna otchłań w środku mej duszy.

"Walhalla" - Graham Masterton.
Wydawnictwo: Albatros.
Data wydania: 10.02.2012.

Zamożny adwokat Craig Bellman decyduje się kupić podupadłą wiejską rezydencję zbudowaną przed laty przez ekscentrycznego milionera, znanego z umiłowania do hazardu oraz wyjątkowej mściwości. Pomimo iż dom zdecydowanie nie podoba się jego żonie Effie, a wkrótce ginie w nim w tajemniczych okolicznościach inspektor budowlany, nic nie jest w stanie odwieść Bellmana od przyjętego postanowienia. Effie dostrzega, że mąż zmienia się psychicznie i fizycznie, upodabniając do pierwszego właściciela domu. Wkrótce potem ktoś uśmierca niewierną kochankę i nielojalnego wspólnika Craiga oraz bandytów, którzy napadli i okaleczyli go na nowojorskiej ulicy. Odciski palców wykluczają Bellmana z grona podejrzanych, choć inne dowody wskazują, że to właśnie on jest sprawcą...

"Czekając na anioły" - Cathy Glass.
Wydawnictwo: Hachette.
Data wydania: 13.02.2012.

Michael ma osiem lat i przez sześć lat opiekował się nim tylko ojciec – jego mama zmarła, gdy miał zaledwie dwa lata. Teraz straci i ojca, który jest nieuleczalnie chory. Co wieczór chłopiec modli się i wierzy, że kiedy przyjdzie pora z nieba spłyną anioły, które zabiorą jego ukochanego tatę do mamy… Wcześniej przerażony mężczyzna chce jednak znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się jego synkiem, kiedy on sam nie będzie już w stanie...

 
"Emigracja uczuć" - Agnieszka Bednarska.
Wydawnictwo: Replika.
Data wydania: 14.02.2012.

Agatę, Ewę, Różę i Mirkę połączyła nie tylko przyjaźń, ale i wspólne doświadczenie. Nie są wdowami ani rozwódkami. Chociaż po ślubie, żyją właściwie bez mężów. Ich partnerzy wyjechali za granicę, w poszukiwaniu lepszych perspektyw – i większych pieniędzy. 
Czy miłość naprawdę nie zna granic?
Ewka wiążę wraz z powrotem Sebastiana nadzieję na normalne życie. Jednak szybko przekonuje się, że długi czas rozłąki zmienił ich oboje i powrót do tego, co było, jest niemożliwy. Gdy Tomasz wylatuje do Anglii, Agata zakochuje się, zupełnie tracąc głowę dla kogoś, kto prawdopodobnie nie jest tego wart. Głęboka namiętność, jakiej doznaje, przysłania jej zdrowy rozsądek. Róża, mimo głębokiego uczucia, które łączy ją z Leszkiem, samotnie musi zmierzyć się z niełatwą drogą ku wymarzonej ciąży i jej rozwiązaniu. Wychowująca ukochanego synka Mirka zawsze ukrywała przed Maciejem fakt, że prowadzi podwójne życie...
Czy czterem parom starczy sił, by walczyć o trwałość ich małżeństw? Czy uda się zrealizować wspólne plany, pokonać przeciwności i odnaleźć szczęście? Czy po rozłące emigranci i ich żony będą jeszcze potrafili żyć ze sobą?

"Kwiaty na poddaszu" - Virginia C. Andrews.
Wydawnictwo: Świat Książki.
Data wydania: 15.02.2012.
Moja recenzja: TUTAJ.

Wielki powrót kultowej powieści. Wciągająca historia o rodzinnych tajemnicach i zakazanej miłości. Szczęśliwą z pozoru rodzinę Dollangangerów spotyka tragedia – w wypadku samochodowym ginie ojciec. Matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia i wraca do swego rodzinnego domu. Niezwykle bogaci rodzice, mieszkający w ogromnej posiadłości, wyrzekli się córki z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Dzieci żyją w ciągłym strachu, nie dojadają. W dodatku brat z siostrą niebezpiecznie zbliżają się do siebie...

"Pierwsza noc" - Marc Levy.
Wydawnictwo: Albatros.
Data wydania: 15.02.2012.

Adrian otrzymuje wiadomość o ocaleniu Keiry po wypadku, którym zakończyła się ich wyprawa do Chin. Wyrusza na jej poszukiwanie. W samolocie nagle choruje. Pilot decyduje się zawrócić. Nieprzytomny Adrian w ateńskim szpitalu śni o wyprawie i odnalezieniu Keiry. W tym śnie jest zadziwiająco dużo prawdy. Tymczasem jego przyjaciel, Walter wraz z Ivory’m wykorzystują swoje kontakty, by uwolnić Keirę, ocaloną przez mnichów i uwięzioną przez chińskie władze za nielegalne przekroczenie granicy. Ivory, dawniej zaangażowany w prace wywiadu, grozi ujawnieniem kompromitujących informacji Sir Ashtonowi, który stoi za wypadkiem w Chinach i uwięzieniem Keiry. Tuż po powrocie do zdrowia Adrian sam, wspierany przez Waltera i pozostającego w cieniu Ivory’ego, wyrusza do Chin i doprowadza do zwolnienia Keiry.

"Wszystko dla niej" - Diana Palmer.
Wydawnictwo: Mira.
Data wydania: 17.02.2012.

Mimo trudnego dzieciństwa Tippy Moore osiągnęła spory sukces. Dzięki determinacji i urodzie została znaną modelką. Teraz rozpoczyna karierę aktorki. Na planie filmowym poznaje Casha Griera, przystojnego komendanta policji w Jacobsville. Wiele ich łączy. Oboje są samotnikami i mają za sobą bolesną przeszłość. Z czasem stają się sobie coraz bliżsi, niestety fatalne nieporozumienie niszczy ich związek. Cash postanawia zająć się wyłącznie pracą, zwłaszcza że trafia na trop oszustwa na wysokich szczeblach władzy. Jednak jego pozorny spokój burzy zaskakująca wiadomość. Tippy jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie…

"Kobiety z domu Soni" - Sabina Czupryńska.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.
Data wydania: 21.02.2012.

Historia rozpoczyna się w małym miasteczku, a kończy w wielkim mieście. Jest jak rodzinny album z pożółkłymi zdjęciami, na których wrażliwy fotograf uwiecznił pięć wyjątkowych kobiet: prababcię Antonię, jej córkę Julię, wnuczki Basię i Jagodę oraz prawnuczkę Sonię. Wszystkie, połączone więzami krwi niczym łańcuchem splecionych rąk, przekazują sobie to, co w nich najpiękniejsze, ale i to, co głęboko skrywane.
Każda z nich kocha, tęskni, pragnie, uczy się żyć, szuka rozwiązań. Zdobywa i porzuca. Pięknie wygląda z papierosem, za kierownicą malucha czy w markowej sukience. Każda spotyka mężczyznę lub kilku i próbuje uwolnić się od tajemnicy z przeszłości, odnaleźć szczęście, odmienić los nieświadomie wyznaczony jej przez matkę, babcię, prababcię. Każda z nich ma na to szansę. Każda z nas też.

"Las cieni" - Jean-Christophe Grange.
Wydawnictwo: Albatros.
Data wydania: 22.02.2012.

Jeanne Korowa, sędzia śledczy sądu w Paryżu, rozpoczyna dochodzenie dotyczące morderstw popełnianych w Paryżu. Wszystkie są wyjątkowo okrutne, ofiary noszą ślady kanibalizmu i mordów rytualnych. Wśród podejrzanych, którym założono podsłuch jest psychiatra męża Jeanne, Antoine Feraud. Jeanne, zazdrosna o męża, z niezdrową ciekawością przysłuchuje się rozmowom psychoterapeuty i jego pacjentów. Jeden z nich wydaje się mieć wiele wspólnego z ostatnią ofiarą, rzeźbiarka pochodzenia argentyńskiego, która rekonstruowała wizerunki prehistorycznych ludzi. Trop prowadzi do Nikaragui, do Lasu Cieni…

"Martwy i nieobecny" - Charlaine Harris.
Wydawnictwo: MAG.
Data wydania: 22.02.2012.

Zmiennokształtni, idąc w ślady wampirów, ujawniają się światu. Sookie, oczywiście, doskonale wie o ich istnieniu, w końcu jej brat zmienia się w panterę w czasie pełni, a szef Sam Marlotte jest jednym z nich. Na początku wszystko idzie dobrze, do czasu, kiedy na tyłach baru Sama zostaje odnalezione zmaltretowane ciało zmiennokształtnej. Sookie zgadza się wykorzystać swój talent do wytropienia zabójcy. Nie zdaje sobie, jednak, sprawy, że istnieje większe zagrożenie niż morderca, który pojawił się w Bon Temps - rasa nieludzkich istot, starszych, potężniejszych i bardziej tajemniczych niż wampiry i wilkołaki, gotująca się do wojny…

"Wendigo" - Graham Masterton.
Wydawnictwo: Albatros.
Data wydania: 24.02.2012.

Mieszkająca pod Minneapolis agentka nieruchomości Lily Blake pada ofiarą nocnego napadu. Ktoś uprowadza jej dzieci. Lily ledwie uchodzi z życiem. O porwanie podejrzewa byłego męża. FBI jest bezradne. Kobieta decyduje się, więc zwrócić o pomoc do prywatnego detektywa. Ten z kolei wciąga w sprawę szamana Siuksów. Wezwany na pomoc duch – Wendigo – pomoże odnaleźć dzieci, pod warunkiem, że Lily doprowadzi do zwrotu indiańskich ziem zagarniętych pod zabudowę. Kiedy pojawiają się pierwsze ofiary, Lily zaczyna żywić wątpliwości, co do słuszności działań upiornego sojusznika. Wendigo łaknie zapłaty i nikt – ani nic – nie jest w stanie go powstrzymać... 

"Szósty" - Agnieszka Lingas-Łoniewska.
Wydawnictwo: Replika.
Data wydania: 28.02.2012.

Czy możliwe jest połączenie świetnego kryminału z wciągającym romansem? Wartkiej, trzymającej w napięciu akcji z subtelnym i wnikliwym opisem uczuć? Logicznie i racjonalnie skonstruowanej intrygi z onirycznymi przeczuciami czekającego gdzieś za rogiem przeznaczenia?
Okazuje się, że tak. Agnieszka Lingas-Łoniewska w „Szóstym” dokonuje niebywałej rzeczy. Łącząc przeciwności, tworzy niesamowitą historię, od której wprost nie sposób się oderwać. Rys bohaterów jest tak przekonujący, że zasadne staje się uściślenie autorki o fikcyjności postaci i wydarzeń. 
Alicja Szymczak i Marcin Langer… Od początku trwania powieści ich losy w dziwny sposób zbliżają się do siebie i oddalają. Każde z nich obawia się przyjąć tego, co nieubłaganie ściga ich od sześciu lat. Absurdalnie, dopiero pojawienie się seryjnego mordercy, zabijającego zielonookie blondynki, sprawia, że losy tej wyjątkowej dwójki łączą się na zawsze. Ona – policyjna pani psycholog i proflier, on – głównodowodzący Śląskiej Grupy Śledczej, elitarnej jednostki policyjnej. Współpraca zawodowa wkrótce przeradza się w gorący, pełen skrajnych emocji romans.
Tłem tej romantycznej historii jest świetnie poprowadzony kryminał. Grasujący seryjny morderca, tajemnicza sprawa sprzed wielu lat, niewiele poszlak… Wszystko to sprawia, że do samego końca nie wiadomo, kim jest Szósty, a ostatnie rozdziały i epilog są zaskoczeniem dla każdego czytelnika.

Nie wiem, jak Wy, ale ja wręcz MUSZĘ mieć:"Poza strachem", "Myszy i ludzi", "Las cieni" oraz "Szóstego":).

Podsumowanie stycznia

Styczeń był dla mnie bardzo korzystnym czasem, jeśli chodzi o czytanie i opiniowanie książek, ale nie tylko. Poniżej przedstawiam w skrócie efekty minionego miesiąca:
1) Liczba przeczytanych książek - 13 (+ 14. rozpoczęta), czyli 5003 strony:
- najlepsza książka - "Przydrożne krzyże" - Jeffery Deaver (9/10)
3) Liczba zrecenzowanych książek - 13.
4) Liczba książek, które zawitały w mojej domowej biblioteczce - 10:
- zakupione - 5
- otrzymane do recenzji - 1
- wygrane - 4.
5) Rozpoczęcie współpracy z wydawnictwem Świat Książki.
6) Wstąpienie do Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.
7) Liczba wyświetleń bloga - 1346.
Jestem bardzo zadowolona z wyników i mam nadzieję, że kolejne miesiące będą równie, a może nawet bardziej satysfakcjonujące :). Dziękuję wszystkim tym, którzy przyczyniają się do mojego zadowolenia!
Pozdrawiam Was bardzo ciepło, a sama biegnę zagłębić się w lekturze kolejnej książki w celu zrelaksowania się po ostatnim egzaminie zimowej sesji ;).

piątek, 3 lutego 2012

"Szczęściara" - Alice Sebold

Wydawnictwo: Albatros, 2004.
Liczba stron: 320.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami.
Rozpoczęcie lektury: 25.01.2012.
Zakończenie lektury: 01.02.2012.
Moja ocena: 6/10.

Alice Sebold to amerykańska autorka trzech powieści, z których jedna z nich, "Szczęściara", jest utworem autobiograficznym. W wieku osiemnastu lat pisarka została brutalnie pobita i zgwałcona. Po tym zdarzeniu długo dochodziła do siebie, studiując i imając się różnych zajęć. Największą sławę przyniosła jej książka "Nostalgia anioła" z 2002 roku, sprzedana w ponad pięciu milionach egzemplarzy, nagrodzona i zekranizowana w roku 2009.

"Szczęściara" to odważna, brutalna i pełna bólu autobiograficzna powieść Sebold. Dlaczego akurat taka? Ponieważ przedstawia historię gwałtu dokonanego na samej autorce. Prosty i bezpośredni język utworu wywołuje burzę emocji, czasem może okazać się zbyt drastyczny, ale gdy czytelnik już na dobre zagłębi się w lekturze, na pewno nie pozostanie obojętny na kwestie poruszane w książce. Każdy z nas wszystko przeżywa na swój sposób. Wszelkie smutki i tragedie, jakie nas dotykają, mogą sprawić, że poczujemy się bezsilni, zrujnowani albo wręcz przeciwnie, zmobilizowani do dalszego, lepszego życia. Alice Sebold nie poddała się, choć jej dojście do siebie po traumatycznych przeżyciach w młodości trwało wiele lat.

Już na samym początku "Szczęściary" pisarka zaskakuje swoją szczerością i bezpośredniością, przywołując bardzo szczegółowy opis gwałtu, ofiarą którego padła, mając osiemnaście lat i będąc dziewicą. Podczas tego incydentu Sebold zachowała niewiarygodnie zimną krew, mając na celu jedno - przeżyć. Scena napaści na bohaterkę przeraziła mnie nie na żarty. Zastanawiałam się, czy podołam dalszej lekturze, ale jednak dałam radę. Musiałam przecież dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy autorki, jak poradziła sobie ona z tym, co ją spotkało. Po okrutnej napaści i zgłoszeniu się na policję do Sebold przylgnęło miano "szczęściary", gdyż udało jej się ujść z życiem, podczas gdy wcześniejszy podobny incydent, dokonany w tym samym miejscu, zakończył się śmiercią pewnej dziewczyny. Pojęcie szczęścia może wydawać się w tej sytuacji absurdalne, bo czy kobieta zgwałcona będzie kiedykolwiek kobietą szczęśliwą? Tak w pełni szczęśliwą? Z drugiej jednak strony chodzi przede wszystkim o to, że bohaterka uniknęła śmierci, i to właśnie można określić szczęściem, cudem. Ale nie wszystkie kobiety są skłonne twierdzić tak samo - spotkałam się przecież z opiniami wskazującymi na wyższość woli śmierci nad wolą gwałtu. To oczywiście zależy od siły, charakteru i psychiki osoby pokrzywdzonej. Trudno jest więc wyobrazić sobie, co czuje kobieta zgwałcona i poniżona, bo każda przeżywa tę okropność w inny sposób. Ale myślę, że tego typu sytuacje pozostają w człowieku na całe życie, choćby nie wiadomo jak bardzo starał się o nich zapomnieć. To pewnego rodzaju uraz, wymagający ogromnej siły woli i chęci życia, by zepchnąć go w głąb świadomości i choć trochę zminimalizować jego skutki.

Alice Sebold okazała się bardzo silną kobietą, choć nie zawsze zdawała sobie z tego sprawę. Po gwałcie w jej życiu bywały takie momenty, które wydawały się dla niej samej tylko grą, udawaniem, że jest dobrze, i zapewne czasem tak też było naprawdę. Ogromna determinacja i chęć zemsty na gwałcicielu przysporzyły autorce mnóstwa stresujących sytuacji nie tylko na sali sądowej. Po skazaniu jej oprawcy na wieloletnie więzienie wydawało się, że życie Sebold będzie układać się już coraz lepiej, i do pewnego czasu tak też było. Pisarka nawiązywała wiele przyjaźni, także z chłopakami, zaczęła bardziej o siebie dbać, podejmowała się różnych prac i skończyła pierwsze studia. Wówczas zdarzyło się coś, co na nowo przypomniało jej bardzo wyraźnie gwałt z niedalekiej przeszłości. Utwierdzając się w przekonaniu, że tym brutalnym wydarzeniem została naznaczona na całe życie, bohaterka nieświadomie "doczekała się" zaburzeń psychicznych i zaczęła sięgać po narkotyki.

"Szczęściara" to książka konkretna, szczera do bólu, choć czasami mało interesująca i odpychająca. Wstrząsająca, siejąca postrach pod postacią niebezpieczeństw czyhających na człowieka w jego najbliższym otoczeniu, a także oburzenie względem niektórych wydarzeń przytoczonych przez autorkę. Czy można winić za cokolwiek osobę zgwałconą? Może za zbyt wyzywający strój, którego Alice Sebold... nie miała na sobie w chwili napaści? Albo jej bezmyślność przejawiającą się w postaci chodzenia po parku późnym wieczorem, późną nocą? Wszelkie tego typu zarzuty i opinie pod adresem pisarki były wręcz niewiarygodne. Na szczęście sprawiły też, że Sebold nie poddała się i walczyła zawzięcie do samego końca, broniąc swej niewinności, także tej już odebranej przez napastnika. Fragmenty powieści opisujące jej walkę w sądzie zainteresowały mnie w dużym stopniu i praktycznie pochłonęłam je jednym tchem, będąc pod wrażeniem siły i możliwości bohaterki.

Na ogół jednak "Szczęściara" nie należy do utworów, które koniecznie trzeba przeczytać. Owszem, pozostaje w pamięci na dłużej, ale dla mnie jest po prostu zgrabnie napisaną autobiografią, odważnym pogodzeniu się autorki z przeszłością i jej krokiem w lepsze życie. Miłośnikom powieści biograficznych, a także takich, które poruszają niemoralne zachowania i czyny społeczeństwa oraz ich skutki, książka powinna przypaść do gustu. Dla ludzi "ludzkich" o tych "nieludzkich". Można się zapoznać.

czwartek, 2 lutego 2012

Stosik styczniowy (2)

Nieliczne, ale za to całkiem zacne zdobycze książkowe z drugiej połowy stycznia:


Od dołu:
- "Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić" - Federico Moccia - spontaniczny zakup za pośrednictwem lubimyczytac.pl od Pauliny;
- "Spotkamy się pod drzewem ombu" - Santa Montefiore - wygrana i wybrana przeze mnie nagroda w styczniowym konkursie okładkowym organizowanym przez Lirael. Kilka lat temu miałam okazję pożyczyć od koleżanki tę pozycję, spodobała mi się bardzo, bardzo, dlatego nie mogłam się doczekać momentu, w którym znajdzie się ona i na mojej półce - to wspaniała historia o zakazanej miłości dziewczyny do kuzyna; polecam!
- "Kwiaty na poddaszu" - Virginia C. Andrews - otrzymana od wydawnictwa Świat Książki w celu zrecenzowania i wzięcia udziału w konkursie. Książka została już przeze mnie przeczytana, a recenzję na jej temat można znaleźć TUTAJ.

Ostatni tydzień nie był dla mnie łaskawy, jeśli chodzi o możliwość czytania książek - sesja zimowa osiągnęła apogeum, przez co "Szczęściarę" Alice Sebold czytałam po troszeczku, dzień po dniu, kończąc lekturę dopiero w dniu wczorajszym. Do jutra powinnam zamieścić na blogu recenzję tej powieści i znaleźć jeszcze trochę czasu na naukę - ostatni egzamin czeka w sobotę, ale podobno nie ma być tak źle ;). Życzę wszystkim studiującym pomyślnego zakończenia sesji!
Pozdrawiam w ten bardzo, bardzo mroźny dzionek bardzo, bardzo ciepło :).
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...