Liczba stron: 368.
Oprawa: miękka.
Rozpoczęcie lektury: 19.07.2012.
Zakończenie lektury: 20.07.2012.
Moja ocena: 8/10.
Maureen Lee jest angielską pisarką urodzoną w czasach II wojny światowej. W latach szkolnych i młodzieńczych interesowała się przede wszystkim kinem i teatrem. Swoją przygodę z pisaniem, na którą składały się głównie opowiadania, rozpoczęła po wyjściu za mąż. Na dobre poświęciła się jej, ze względu na trójkę dzieci, dopiero w 1990 roku. Jest autorką ponad dwudziestu powieści-sag o tematyce obyczajowo-wojennej i rodzinnej.
O ile dobrze się orientuję, "Matka Pearl" jest dopiero czwartą książką tej autorki, która została wydana w Polsce. Po lekturze "Wędrówki Marty" wiedziałam, że na pewno sięgnę po kolejne utwory Lee, dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy taka okazja nadarzyła się dość szybko. Tym razem mogłam przenieść się do Liverpoolu otoczonego realiami II wojny światowej. Mimo iż powieść skupia się głównie na tematyce związanej z miłością, przyjaźnią i rodziną, na pierwszy plan ciągle wysuwa się wojna, która sprawia, że w życiu bohaterów zachodzi wiele zmian, zarówno pozytywnych, jak i tych przykrych i smutnych - negatywnych.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. W 1939 roku Amy Curran i Barney Patterson wzięli ślub niemalże tak szybko, jak zakochali się w sobie. Zarówno dla ich rodzin, jak i przyjaciół, było to szokujące wydarzenie, ale nikt nie miał najmniejszej wątpliwości - tych dwoje naprawdę się kochało. Wraz z wybuchem II wojny światowej dla świeżo upieczonych małżonków nadszedł czas kilkuletniej rozłąki. A razem z nim tęsknota, ból i strach przed nadchodzącym jutrem. Wszystko jednak wróciło do normy po zakończeniu działań zbrojnych. Przynajmniej tak się wydawało do czasu, gdy Amy zamordowała Barneya i trafiła do więzienia, pozostawiając pięcioletnią córeczkę Pearl pod opieką swego brata i jego żony. Prawdę o rodzicach Pearl poznała, mając kilkanaście lat. A właściwie niecałą prawdę, bo w dalszym ciągu, będąc już dwudziestopięcioletnią nauczycielką w szkole podstawowej, nie wie, co tak naprawdę wydarzyło się dwadzieścia lat temu. Być może będzie miała okazję zanurzyć się w rodzinnych tajemnicach dzięki własnej matce, której w końcu udaje się opuścić więzienie...
Pomimo częstych raczej przykrych i przygnębiających zdarzeń, wywołanych przede wszystkim okrucieństwami toczącej się wojny, "Matkę Pearl" czytało mi się bardzo przyjemnie. Nie mogłam wręcz oderwać się od lektury, a wszystko to za sprawą niezwykle przystępnego i ciepłego języka autorki. Utwór składa się z dwudziestu rozdziałów, które naprzemiennie ukazują akcję z lat 1939-1951 skupiających się na życiu Amy i Barneya oraz 1971-1972 widzianych oczami dorosłej Pearl. Bardzo ciekawy zabieg, potęgujący i tak już intrygującą fabułę.
Tę książkę Lee śmiało mogę określić mianem sagi rodzinnej. Akcja toczy się na przełomie wielu lat, przez co bardzo dokładnie można poznać bohaterów, a jest ich sporo. Praktycznie łatwo jest się z nimi zżyć. Czytelnik co rusz ma do czynienia z miłostkami, ślubami i ciążami. Postaci na ogół należą do sympatycznych, aczkolwiek zdarzają się też wyjątki, które poprzez takie, a nie inne postępowanie, zapadają w pamięć jeszcze bardziej. Łączy je jednak jedno - Amy i jej zbrodnicza przeszłość, która w dalszym ciągu rodzi wiele pytań. I na które odpowiedzi uzyskujemy dopiero pod koniec powieści.
Czy spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń? Oczywiście, że nie. Jeszcze długi czas po zakończeniu lektury przetwarzałam w myślach wszystko to, czego dowiedziałam się o rodzicach Pearl. Książka dwukrotnie zaskoczyła mnie na tyle, że trudno mi było w to wszystko uwierzyć. Lee zręcznie zajrzała w zakamarki ludzkich umysłów opętanych okrutną wojną. Po jednej stronie umieściła bohaterów, którzy nie brali bezpośredniego udziału w wojnie, a po drugiej tych, którzy wstąpili do wojska, by służyć ojczyźnie. Dzięki temu czytelnik może śledzić losy ich i działań zbrojnych z kilku perspektyw, z których i tak żadna nie jest ani trochę lepsza czy optymistyczna od drugiej. Wszędzie i u wszystkich bowiem czai się strach. Przerażenie. Lęk przed długotrwałą samotnością, przed utratą najbliższych, przed samym sobą. Wojny nie da się przeżyć i o niej zapomnieć. Doskonałym tego przykładem jest Barney Patterson. Jego brat Harry. Najlepsza przyjaciółka Amy, Cathy Burns. Dla jednych jednak wojna będzie mniej, a dla innych bardziej bolesnym wspomnieniem. Barney przypłaci je nawet własnym życiem. Dlaczego?
"Matka Pearl" to niesamowicie wciągająca, acz wstrząsająca książka. Początkowo pogodne i radosne elementy fabuły ścierają się z późniejszym złem i krzywdami, jakie wyrządza społeczności II wojna światowa. Utwór cieszy i wzrusza. Szokuje i skłania do refleksji, nie pozwalając o sobie tak szybko zapomnieć. Maureen Lee w doskonały sposób ukazuje ludzką psychikę, ludzkie uczucie i emocje naznaczone realiami wojennymi, ale i oparte na miłości, przyjaźni, poświęceniu i dobrym sercu. Dzięki tej powieści stałam się jeszcze większą miłośniczką literatury obyczajowo-wojennej. Polecam.
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Świat Książki.
Nie znam autorki, ale o książce czytałam wiele pochlebnych recenzji. Lubię sagi rodzinne, takie słodko-gorzkie historie obyczajowe również, więc myślę, że to coś dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy zamawiałam ją do recenzji nie miałam pojęcia, że rozgrywa się w Liverpoolu, ale to cudownie, bo to jedno z moich miast-marzeń. Bardzo zaintrygowała mnie fabuła i ciekawy zabieg z przeplataniem czasu akcji. Plus - podobnie jak Dosiak - lubię sagi rodzinne i książki, które 'same się czytają'. Cieszę się, że niedługo będę mogła porównać z Tobą swoje wrażenia :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że akcja większości (a może nawet wszystkich) książek Lee dzieje się w Liverpoolu lub w okolicach tego miasta, gdyż sama autorka urodziła się w Bootle leżącym przy Liverpoolu. Życzę przyjemnej lektury zatem :).
UsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki ("Wędrówki Marty" wspomnianej przez Ciebie w recenzji też nie), ale recenzja pozytywna i ocena wysoka, więc chyba czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńhmmm może na przyszłość
OdpowiedzUsuńteraz raczej pass
pozdrawiam serdecznie
O książce słyszałam sporo dobrego. Fabuła wydaje się być interesująca. Będę musiała rozejrzeć się za książką :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam obyczajówki i sagi rodzinne. :) A w lata, w których rozgrywa się akcje też chętnie wędruję. Zapowiada się pasjonująca lektura jak najbardziej w moim guście. :) Z wielką chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuńW sumie czemu nie - czuję się zachęcona do tej książki :)
OdpowiedzUsuń