Liczba stron: 320.
Oprawa: twarda.
Rozpoczęcie lektury: 04.05.2012.
Zakończenie lektury: 06.05.2012.
Moja ocena: 7/10.
Elizabeth Flock to amerykańska pisarka, która specjalizuje się w powieściach poruszających tematykę społeczno-obyczajową i psychologiczną. Niegdyś pisała do znanych magazynów i pracowała w charakterze reportera prasowego, a także w telewizji. Do tej pory wydała dopiero cztery książki, ale odniosła dzięki nim wielki sukces na całym świecie.
"Dogonić rozwiane marzenia" to najnowsza powieść autorki, która została wydana w 2009 roku. Przedstawiona w niej historia mówi o tym, że życie nie zawsze układa się po naszej myśli. Nawet jeśli chodzi o takie wartości, jak miłość, przyjaźń i rodzina. To utwór o raczej tych negatywnych stronach małżeństwa i rodzicielstwa. O radzeniu sobie z trudnościami życia codziennego i próbach pogodzenia się z tym, co nieuniknione. O próbach pogodzenia się z własnym losem.
Kochający mąż. Niosące wielką radość dzieci. Rodzina idealna. Życie idealne. Tak właśnie wyobrażała sobie swoje życie Samantha Friedman, kiedy była młoda. Dość szybko jednak okazało się, że jej marzenia znacznie odbiegały od rzeczywistości, z jaką się zetknęła. Po wyjściu za mąż za Boba ogarnęły ją wątpliwości dotyczące tego, czy postąpiła właściwie, jeszcze w trakcie miesiąca miodowego. Po jakimś czasie wstrząsnęła nią wiadomość, że nigdy nie będzie mogła urodzić dziecka. Wraz z mężem postarała się jednak o adopcję, przyjmując do swej rodziny dwuletnią Cameron. Jeszcze później, za pomocą in vitro, na świat przyszły bliźniaki, Jamie i Andrew. Mijają kolejne lata. Samantha uświadamia sobie, że jej życie straciło na wartości. Jest pełnoetatową mamą wszędobylskich chłopców i nastoletniej Cammy, która buntuje się przeciwko całemu światu, pragnąc odnaleźć biologiczną matkę i szukając ukojenia w seksie o narkotykach. Mąż Samanthy to człowiek wiecznie narzekający na swoją pracę i zaniedbujący rodzinę. Szczególnie żonę. Sam jest zrozpaczona. Czuje się wyczerpana codziennymi obowiązkami i lekceważona przez członków swojej rodziny. Mąż odsuwa się od niej coraz bardziej, nie widząc w tym nic złego, a zbuntowana Cammy nienawidzi jej z byle powodu, dając jej to do zrozumienia na każdym kroku. Aby odetchnąć od niekończących się problemów, bohaterka rozpoczyna znajomość z przypadkowo poznanym mężczyzną, który znalazł się w podobnej sytuacji życiowej, co ona. Do jakiego stopnia rozwinie się ta znajomość? Jak potoczą się dalsze losy w małżeństwie Samanthy i Boba? Czy Cammy odnajdzie swoją prawdziwą matkę i zdoła zmienić swoje dotychczasowe zachowanie?
"Dogonić rozwiane marzenia" to powieść, której wydarzenia są przedstawione z perspektywy dwóch bohaterek - Samanthy i Cameron - na przemian. Czytelnik wie więc dokładnie, co w danej chwili przeżywa i myśli każda z nich. Obie to postaci bardzo zagubione, szukające swego miejsca w świecie, niemogące jednak znaleźć wspólnego języka. Flock posługuje się prostym i zrozumiałym stylem pisarskim. Bardzo prostym. Takim... codziennym, dzięki któremu można łatwo utożsamić się z bohaterami i "przyłączyć się" do ich rodziny.
Życie Friedmanów nie jest usłane różami. Po wielu latach małżeństwa Samantha nie ma już co do tego żadnych wątpliwości. Ale czy nie za późno utwierdza się w tym przekonaniu? To przecież ze swoim mężem dzieliła sypialnię przez ostatnie dwadzieścia lat, a nie była w stanie zrobić wszystkiego, by uratować bliskość w ich związku. To przecież tuż obok niej, pod tym samym dachem dorastała Cammy, która z pogodnego dziecka przeobraziła się w niestabilnie emocjonalną nastolatkę. Samantha dociera do takiego punktu w jej życiu, w którym utyka, nie mogąc zdecydować się, co robić dalej, w którą stronę pójść. Może powinna rozwieść się z Bobem? Stać się samowychowującą matką? Przestać się wtrącać do życia córki, bo przecież i tak nie potrafi się z nią porozumieć? A może wdać się w namiętny romans z nowo poznanym mężczyzną, przy którym czuje się tak dobrze, jak nigdy w życiu? Kto wie, może to właśnie on byłby dla niej idealnym mężem? Te oraz wiele innych pytań zadaje sobie przez cały czas Samantha. Czuje się przez to zrezygnowana i bardzo samotna - tak naprawdę nie ma nikogo, kto mógłby jej wysłuchać i doradzić cokolwiek.
Cammy również boryka się z samotnością. Poprzez swój gotycki styl ubierania się i mocny makijaż zakłada maskę, mającą odzwierciedlić jej prawdziwe ja, ale do końca nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej prawdziwa osobowość tkwi właśnie pod tą grubą warstwą gotyckiej charakteryzacji. Cammy to postać wręcz tragiczna, która za wszelką cenę chce odnaleźć swoją biologiczną matkę, mając nadzieję na lepsze życie z nią. Nienawidzi swojej rodziny, choć tak naprawdę nienawidzi siebie i życia, jakie prowadzi. Ukojenie bólu istnienia, z jakim się zmaga, znajduje w pisaniu pamiętnika, wierszy, a także, niestety, w zażywaniu narkotyków i przygodnym seksie, w którym praktycznie jest wykorzystywana przez chłopaków.
Obie bohaterki, matka i córka, potrzebują wsparcia, zrozumienia, potrzebują siebie nawzajem, ale nie potrafią sobie tego uświadomić. Każda z nich zaślepiona jest własnymi problemami, a tymczasem mogłyby je rozwiązać, dając sobie szansę i wzajemnie pomagając. Czasami ich zachowania budziły we mnie irytację, złość i bezsilność - aż chciałoby się nakierować Sam i Cammy na właściwy trop, właściwą drogę, która na pewno nie doprowadziłaby do przykrej sytuacji, w jakiej znalazła się później rodzina Friedmanów.
Muszę przyznać, że pisarka zaskoczyła mnie przebiegiem zdarzeń, jakie miały miejsce w "Dogonić rozwiane marzenia". Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, chyba nie tak bardzo dramatycznego. Zakończenie książki trochę mnie zszokowało, ale nie wywołało wielu emocji i nie wzruszyło mnie. Przez krótką chwilę byłam jak w transie. I żałowałam, że sprawy przybrały taki, a nie inny obrót. Utwór Elizabeth Flock uważam jednak za dobry, trafiający do odbiorcy. Autorka w przystępny sposób kreuje portrety psychologiczne bohaterów, które nie są zbyt skomplikowane, a zarazem pełne sprzeczności i wątpliwości. Dzięki temu czytelnik może innym spojrzeniem zerknąć na własną rodzinę, swoich bliskich i zagłębić się w refleksjach. Jestem pewna, że ta książka na długo zostanie w mej pamięci. Polecam.
Za egzemplarz recenzencki uprzejmie dziękuję wydawnictwu Mira.
To raczej nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńHmm, nie słyszałam o tej książce wcześniej. Może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze ją pamiętam... Mam zamiar jej "Emma i ja" jeszcze przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńJedna z najlepszych książek obyczajowych, jakie w ogóle czytałam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
z chęcią bym sięgnęła
OdpowiedzUsuńlubię tego typu książki
Słyszałam o niej wiele dobrego, mam nadzieję przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńTą książkę czytałam jakiś czas temu i muszę przyznać że bardzo przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna chcę się zapoznać z tą książką ;) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPolecam i dziękuję ;).
UsuńUwielbiam książki społeczno-obyczajowe. In-vitro, ludzkie problemy, trudne tematy. To książka dla mnie. Tym bardziej, że dobrze ją oceniasz. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i książka bardzo mi się podobała. Miło wspominam jej lekturę ;)
OdpowiedzUsuń